Według starej beskidzkiej tradycji, zasiadając do wigilijnej wieczerzy, domownicy zaczynają od wspólnej modlitwy, w której wspomina się też bliskich zmarłych. U Jerzego Klistały z Bielska-Białej do najbliższej rodziny dołączają prawdziwe tłumy męczenników z czasu hitlerowskiej okupacji. Poświęcił im ponad 30 lat życia i 22 wydane o nich książki. – Ci ludzie, którzy niewinnie i zarazem bardzo okrutnie cierpieli, wciąż czekają, aby ktoś się nad nimi pochylił. Nie mogłem przejść obojętnie i pozwolić, by odeszli bezimiennie – tłumaczy krótko pan Jerzy.
Wigilie inne niż nasza
Jerzy Klistała co roku zachęca też, by w przedświątecznym czasie wracać myślami do tego, jak święta Bożego Narodzenia przeżywali Polacy w czasie II wojny światowej, więźniowie w obozach…
– Zebrałem kiedyś przekazane przez więźniów Auschwitz wigilijne wspomnienia. Są wśród nich makabryczne sceny choinki ustawionej przy placu apelowym, przymusowo odśpiewana niemiecka kolęda „Stille nacht” („Cicha noc”) i piętrzące się obok przy ścianach baraków stosy trupów. Zapamiętałem też wspomnienie Tadeusza Sobolewicza, więźnia Auschwitz z numerem 23053, który zachorował na tyfus i cudem ocknął się w Wigilię: „Zbudziła mnie kolęda »Wśród nocnej ciszy«. Śpiewało ją trzech starszych więźniów, a dwóch innych, obok stojących, płakało. Gdy skończyli śpiewać, z rozmowy wywnioskowałem, że są to święta – pierwsze święta Bożego Narodzenia w obozie. Załkało coś i we mnie…”. Takich wspomnień jest wiele – mówi pan Jerzy.
Jak podkreśla, w książkach i komputerowej bazie zebrał tysiące relacji. – Mało się o nich pamięta, mało się chce wiedzieć. A to wspaniali patrioci, którzy nie myśleli o tym, co im grozi i co zrobią z nimi hitlerowcy. Przeciwstawiali się złej władzy, cierpieli, ginęli, ale nie zgadzali się na kompromisy.
Ja sam o tych tysiącach myślę w wigilijny wieczór i czuję, że oni też są blisko mnie… – dodaje pan Jerzy.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się