Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Wiceszef bez biurka

Wakacje w Chłapowie koło Władysławowa. Spaceruje promenadą z żoną Izą. Nagle podbiega do niego jakiś mężczyzna, rzuca się na szyję i na jego pytający wzrok odpowiada: – Jeździsz do Andrychowa? Chłopie, ty mi życie uratowałeś!

I mamy skarpety


Pomaganie innym to dla niego naturalna rzecz. – Ale dzięki Caritas mam większe możliwości – zaznacza. – Mogę pomagać nie jednej czy dwóm osobom, ale całym grupom. W grudniu przygotowaliśmy ponad 1500 paczek mikołajkowych dla dzieci – niepełnosprawnych, z ubogich rodzin, z Polski i Ukrainy. Do tego paczki dla ponad 400 osób bezdomnych i – wreszcie po pandemii – wigilia w bielskiej Szkole Podstawowej nr 37. Mam dostęp do ludzi, którzy pomagają i których mogę poprosić, byśmy połączyli siły. To są przeważnie osoby z różnych wspólnot. Teraz proszę nie w moim imieniu, lecz Caritas, i bardzo chętnie pomagają.


To dzięki takim osobom w paczkach dla dorosłych znajdzie się m.in. około 600 kg wędlin. – Poprzez akcje Caritas zaprzyjaźniliśmy się też z Polskim Lekiem, przedsiębiorstwem z Wadowic, które kiedy tylko poprosimy, obdarowuje nas swoimi produktami – dodaje Grzegorz. – Różne grupy chcą nam pomóc. Zgłosiła się do nas firma z Łodygowic, która podarowała 1500 czapek dla dzieci. Zgłosił się ktoś inny, zapytał, jak pomóc, więc mówię, że przydałoby się 400 par skarpet i… mamy skarpety. Potrzebujemy lodówki, pralki – znów zwracam się do takich ludzi i wszystko się znajduje – uśmiecha się wicedyrektor. I dorzuca: – O, właśnie szukamy lodówki, bo przy bielskim Banku Chleba chcemy stworzyć spiżarnię, do której będą trafiać podarowane nam przez kilka sklepów dla ubogich produkty spożywcze.


Dom marzeń


Grzegorz zauważył, jak ważne jest informowanie darczyńców o tym, gdzie trafiła podarowana przez nich pomoc. – Oczywiste jest to, żeby pisemnie podziękować, wysłać zdjęcia. Kiedy widzą na nich radość obdarowanych, szczególnie dzieci, są gotowi pomóc kolejny raz.


Marzenie Grzegorza? – Żeby w naszej diecezji powstał taki dom, jaki w Jaworznie wybudował ks. Mirek Tosza, i wspólnota Betlejem – miejsce, które przywraca godność bezdomnym, daje im szansę na własny dom, pracę, rozwój. My pomagamy przetrwać, czasem uda się zrobić coś więcej, wyjść z bezdomności, ale jestem przekonany, że taki dom jak ten u ks. Mirka jest autentyczną drogą wyjścia.


Grzegorz opowiada, że za każdym razem, kiedy spotyka kogoś z podopiecznych z Bulowic czy Andrychowa, komu udało się rozpocząć nowe życie, trudno mu ukryć wzruszenie. Tak było na deptaku w Chłapowie. – Ten mężczyzna, który rzucił mi się na szyję, szedł z żoną. Zapytałem ją, jak się im teraz żyje. A ona szczęśliwa odpowiedziała: „Teraz to dopiero jest życie, teraz to dopiero wiem, co to radość”…


Ryba w wodzie


Inicjatorem przyznania Grzegorzowi nagrody Ubi Caritas był ks. Robert Kurpios, dyrektor bielsko-żywieckiej Caritas, szefujący jej od pięciu lat. – Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale to nie dotyczy pana Grzegorza ­– podkreśla. – Jeśli go o cokolwiek poproszę, mam zawsze jedną odpowiedź: „Zrobi się”. On w tym środowisku pomocy innym czuje się jak ryba w wodzie. Nieraz już Grzegorz był inicjatorem wytypowania do nagrody Ubi Caritas kandydatur różnych osób. A ja miałem przekonanie, że to jego praca jest niedoceniona i że to jemu się ta nagroda należy. Bardzo się cieszę, że zauważyła to Caritas Polska – przyznaje.


– Wiem, że wielkim wsparciem jest dla niego żona. To pani Izie należą się też moje ukłony i gratulacje, bo nie byłoby nagrody dla pana Grzegorza bez niej – dodaje ks. Robert. 
•

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy