- Kiedy w zeszłym roku wróciłem z "jedynki", czułem, że Bóg jest ze mną, że "mam tę moc". Jechałem na emocjach i relacja z Nim jakoś tak powoli zaczęła spadać. Teraz, na "dwójce" - drugim stopniu Oazy Nowego Życia - wiedziałam, że mam jedno wyjście: oddać się Mu całkowicie - mówił dziś w Wilamowicach Piotr, przeżywający rekolekcje w Czernichowie.
Gabrysia, która przyjechała z Zarzecza, przekonywała, że choć niektórzy mówią, iż na rekolekcjach miało ich nie być, ona od początku była pewna, że właśnie tu miała spędzić te dwa tygodnie. - Przyjechałam z ostatnią nadzieją, w ostatniej chwili, żeby się nawrócić. Przez dłuższą część mojego życia nie czułam bliskości i miłości Pana Boga. Chodziłam na oazę, żeby być z ludźmi, którzy tam byli - wierzący są wspaniali i piękni - ale zastanawiałam się, na ile to wszystko jest prawdziwe, czy to ma sens. Nie chodziłam na Msze. Nie chciało mi się wieczorami - opowiadała. - Przez pierwsze dni na rekolekcjach czułam smutek, kiedy inni byli podekscytowani. Pierwsze spotkanie w grupach było o miłości Pana Boga do nas, a ja tego nie czułam. Mogłam zacytować Hymn o miłości, ale to były dla mnie tylko słowa...
Gabrysia była na rekolekcjach w Zarzeczu - opowiedziała, jak odkryła tam doświadczenie Bożej miłości. Urszula Rogólska /Foto GośćKiedy czwartego dnia oazowicze uroczyście przyjmowali Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela, wciąż niewiele się zmieniało u Gabrysi. - Nie czułam się wierzącym człowiekiem. Ale podczas kazania ksiądz powiedział, żebyśmy otworzyli nasze rany przed Jezusem i żeby On je wyleczył. Wtedy przypomniałam sobie wszystkie momenty smutku, cierpienia i uświadomiłam sobie, że On przy mnie zawsze był. Jak choćby przy wypadku rowerowym, po którym miałam bardzo pokiereszowane kolano i wydawało się, że już nie będę tańczyć... Zdałam sobie sprawę, jak bardzo Jezus cierpiał przeze mnie. On mnie tak bardzo kocha, a ja tego nie dostrzegałam - mówiła.
Gabrysia opowiadała też o tym, jak odkryła miłość do czytania Biblii - z pięciu kilkusetstronicowych książek, które zabrała na rekolekcje, przeczytała dwie. Ale już nie czuje potrzeby czytania innych poza tą jedyną - Pismem Świętym.
O swoich rekolekcjach we wspólnocie Domowego Kościoła opowiadali Bogusia i Kamil, pochodzący z diecezji włocławskiej. Poznali się jeszcze w oazowej wspólnocie młodzieżowej. Rekolekcje nie były dla nich nowością. Ale po raz pierwszy pojechali na nie jako członkowie Domowego Kościoła i rodzice trójki małych dzieci. Oni już wiedzieli, jak ważnym dla nich czasem zawsze była wakacyjna formacja, więc zdecydowali się na wyjazd od razu. - Zaplanowaliśmy już na początku naszego wspólnego życia, że Pan Jezus będzie w nim na pierwszym miejscu - mówili.
Dzielili się swoim doświadczeniem różnic w przeżywaniu tego czasu jako rodzice. - Inaczej przeżywa się też czas skupienia przy trójce dzieci - uśmiechali się, rozglądając się za swoimi maluchami w kościele. Podkreślali jednak, że dzięki adoracji Najświętszego Sakramentu, dzięki codziennej Mszy św. odkryli namiastkę nieba na ziemi. - Odkrywamy Chrystusa w sobie nawzajem, w innych małżeństwach. Chrystus pokazuje nam, jak to jest służyć w miłości innym - tak, jak On.
Na finał prezentacji grup o sobie opowiedzieli oazowicze, którzy przyjechali z Czernichowa, a świadectwem dzielił się Piotr.
Piotr dzielił się doświadczeniem przeżywania rekolekcji II stopnia ONŻ w Czernichowie. Urszula Rogólska /Foto Gość- Kiedy w zeszłym roku wróciłem z "jedynki", czułem, że Bóg jest ze mną, że "mam tę moc". Jechałem na emocjach i relacja z Nim jakoś tak powoli zaczęła spadać. Teraz, na "dwójce" - drugim stopniu Oazy Nowego Życia - wiedziałam, że mam jedno wyjście: oddać się Mu całkowicie - mówił dziś. - Miałem problemy z modlitwą, ze skupieniem, pojawiły się upadki, powtarzające się grzechy. Kiedy ksiądz powiedział nam, żebyśmy sobie wyznaczyli cel na ten czas, stwierdziłem, że takim moim celem będzie wyzwolenie się z tego dziadostwa, z bylejakości, która mnie ogarniała, z tego braku czasu dla Pana Boga. Wiedziałem, że sam nie dam rady. Byłem "zmuszony" oddać Mu się całkowicie. Teraz, po tych dniach czuję, że On naprawdę jest moim Panem i Zbawicielem. Jest ze mną codziennie, przez cały dzień. Poszedłem do spowiedzi generalnej, obmyłem się z tego, co mnie osaczało. Chciałbym tak żyć, żeby stale mieć pewność tej Jego bliskości i obecności. Przez liturgię odkryłem też, jak to będzie w niebie. Tego dotykaliśmy, przeżywając Mszę św. we wspólnocie. Wiem, że jeśli będę moją relację z Bogiem odnawiać, będę za Nim kroczyć, wszystko będzie dobrze.