W testamencie ks. proboszcz Jan Kruczała napisał, że przed ponad 30 laty ofiarował swoje cierpienia, żeby mógł tu powstać nowy kościół, a kiedy był już na emeryturze – żeby ta świątynia nigdy nie stała pusta.
Niemal przed stu laty – 15 października 1922 roku – książę biskup Adam Sapieha ustanowił w Kobiernicach parafię św. Urbana. Jej pierwszym proboszczem został ks. Antoni Grzymała.
Przez kolejne 70 lat wiernym służyła świątynia, która z czasem nie była w stanie ich pomieścić. Nie brakuje tych, którzy wciąż pamiętają tamte czasy. W grudniu 1978 roku ówczesny proboszcz ks. Jan Kruczała uzyskał zgodę na budowę nowej świątyni. Po raz pierwszy sprawowano w niej Mszę św. 27 października 1991 roku, rok później – 4 października, kościół, któremu nadano tytuł Niepokalanego Poczęcia NMP, poświęcił bp Tadeusz Rakoczy.
Ksiądz Kruczała służył wspólnocie przez 30 lat. Zmarł w 1999 roku, a jego następcą został ks. Marek Kręcioch. Po jego nagłej śmierci w styczniu 2020 roku obowiązki administratora przejął tu ks. Jan Franc.
Czas epidemii był trudny, ale o 30. rocznicy pierwszej Mszy św. w nowym kościele mieszkańcy chcieli pamiętać. Stała się ona także początkiem świętowania stulecia parafii, które będzie miało miejsce w październiku tego roku. Na mocy decyzji Penitencjarii Apostolskiej każdy, kto nawiedzi kobiernicki kościół do 30 października tego roku, może uzyskać odpust zupełny, spełniając wymagane warunki.
– Rok jubileuszowy chcemy przeżyć w sposób dojrzały, licząc się z koniecznością zmiany planów z powodu epidemii – mówi ks. Franc. – Przygotowania włączamy w rok liturgiczny. Po październikowej inauguracji, w listopadzie modliliśmy się za naszych zmarłych, w grudniu – za rodziny, w styczniu zwróciliśmy uwagę na chrzest.
Powstaje też jubileuszowa wystawa zdjęć. – Pokolenie 30-latków nie pamięta starego kościoła. Jednak starsi parafianie zachowali pamiątki z tamtego czasu. Chcemy przypomnieć tę historię i okres budowy nowego kościoła, który powstawał w trudnych czasach. To ważne świadectwo wiary – dodaje ks. Franc.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się