Mówi się, że każdy autor ikony swoją pierwszą pracę zostawia dla siebie. Dla nich oczywiste jest, że ten wizerunek będzie prezentem dla bliskiej im osoby. Bo przecież jej intencje towarzyszyły im przy każdym pociągnięciu pędzlem.
Niby jest jak zwykle. Na stołach zagruntowane deski, w słoiczkach kolorowe pigmenty, medium z żółtka, wina i olejku goździkowego, cieniutkie pędzelki. Znak krzyża i wypowiadania razem modlitwa: „Panie, Jezu Chryste, przyjmij moją modlitwę pisaną trudem przekształcania mojego ciała i duszy w Ciebie samego oraz trudem przemiany cząstki kosmosu w Twoje Oblicze, w Oblicze Twej Matki, Bogarodzicy Maryi, i w oblicza świętych, jaśniejących blaskiem Twojej chwały. Poświęcam tę modlitwę ikonopisania w intencji (…), abyś darzył go (ją), Panie, łaską swej obecności, był jego (jej) ratunkiem w potrzebie, wzmocnieniem w walce i chorobie, mocą w pokusach i siłą w świętości”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.