Jaś, Kazimierz, Józef, Moniczka, Maria, Marcelinka, Marceli, Hubert, Laura, Piotr, Maksymilian, Klara, Lucjan, Basia, Paweł - to zaledwie kilkanaście z wielu imion dzieci, które SMS-em przysłali ich rodzice inicjatorom modlitwy za dzieci utracone, przygotowanej w kościele św. Józefa na Złotych Łanach.
Modlitwę za dzieci utracone, co roku w okolicy 15 października, przygotowują małżonkowie Domowego Kościoła - z Małgorzatą i Marcinem Zimoniami na czele - w kościele św. Józefa na Złotych Łanach w Bielsku-Białej. Tym razem przygotowali ją nazajutrz po Światowym Dniu Dziecka Utraconego, w sobotę 16 października.
Spotkanie rozpoczęło nabożeństwo różańcowe, w czasie którego zostały wymienione imiona zmarłych dzieci, przekazane inicjatorom modlitwy w wiadomościach SMS. Następnie za dzieci i ich rodziców Mszę św. sprawowali: ks. Tomasz Gorczyński - diecezjalny duszpasterz rodzin oraz duszpasterze parafii: ks. proboszcz Stanisław Wójcik i ks. Jakub Krupa.
W homilii. ks. Tomasz Gorczyński, przywołując słowa Pisma Świętego o cierpiącym Słudze Jahwe, zaznaczył: - Ważne jest to doświadczenie pewności, że On zanurzył się w tym, co jest dla nas najtrudniejsze, byśmy nie byli sami; abyśmy spotykając się z tym, co budzi w nas sprzeciw, odrzucenie, nie byli zostawieni sami. On jest tym, który przychodzi do człowieka, aby uczestniczyć w jego życiu.
W złotołańskim kościele św. Józefa co roku wierni spotykają się na modlitwie za dzieci utracone i ich najbliszych.Jak tłumaczył duszpasterz rodzin, ta sprawa jest szczególnie ważna dla osób stających wobec trudnej tajemnicy straty dziecka. Przywołał słowa Jezusa skierowane do św. Faustyny, które ujęte są w nowennie do Bożego miłosierdzia, w szóstym jej dniu:
Dziś sprowadź Mi dusze ciche i pokorne, i dusze małych dzieci, i zanurz je w miłosierdziu Moim. Dusze te najwięcej podobne są do Serca Mojego, one krzepiły Mnie w gorzkiej konania męce. Widziałem je jako ziemskich aniołów, którzy będą czuwać u Moich ołtarzy. Na nie zlewam całymi strumieniami łaski. Łaskę Moją jest zdolna przyjąć tylko dusza pokorna; dusze pokorne obdarzam swoim zaufaniem.
- Słowa te można odnieść do tych najmłodszych dzieci, które czasem nie zdążyły się urodzić. One mają w Sercu Jezusowym szczególne miejsce - zaznaczył ks. Gorczyński, zapraszając wszystkich do modlitwy za utracone dzieci, ale także ich najbliższych - by doświadczyli w swoim bólu Bożej miłości i obecności.
Małgorzata Zimoń wraz z mężem Marcinem zainicjowali na Złotych Łanach modlitwę za dzieci utracone i ich rodziców.Po liturgii o tym, jak radzić sobie ze startą dziecka, jak przeżywać żałobę, jak wspierać rodziców zmarłych dzieci, mówiła psycholog Katarzyna Wojtasik, dzieląc się swoim doświadczeniem rozmów z rodzicami po stracie.
Jak mówiła, to jedno z najbardziej bolesnych doświadczeń dla rodziców, odczuwających - jak często mówią oni sami - wszechogarniający ból, nieporównywalny z żadnym innym. Rodzice często mówią, że są jakby zawieszeni między niebem a ziemią.
Każdy przeżywa ten ból inaczej, jednak są etapy, które przechodzi wielu rodziców.
Z tym doświadczeniem rodzic wchodzi w okres żałoby, który zaczyna się od czasu zwanego szokiem i niedowierzaniem. Po próbie przyjęcia tego, co się stało, przychodzi czas wycofywania się z życia, zmęczenia trudem i bólem, porównywalny z doświadczeniem depresji. Rodzice mówią, że "zapadają się w sobie". Z czasem próbują podjąć kontrolę nad swoim życiem i odbudować relację z dzieckiem - w inny sposób niż pozwalałaby na to jego obecność.
Od prawej: ks. Tomasz Gorczyński, ks. proboszcz Stanisław Wójcik i ks. Jakub Krupa sprawowali Mszę św. za dzieci utracone i ich najbliższych.Jak mówiła Katarzyna Wojtasik, poszczególne etapy mogą trwać w różnym czasie, mogą się też powtarzać. Rodzice doświadczający straty dziecka przejawiają dwie tendencje: jedni szukają pomocy, drudzy zamykają się w sobie i wycofują.
Wsparciem najczęściej najpierw są najbliżsi. Choć mają dobre intencje, bywa że reagują nieadekwatnie, udzielając rady typu: "czas leczy rany", "jutro będzie lepiej", "trzeba jakoś przez to przejść". Tego typu pomoc może wywołać efekty przeciwne do założonych.
Jak reagować właściwie? Pozwolić na przeżycie żałoby, która jest procesem rozciągniętym w czasie - czasem na miesiące, czasem na lata.
Jak mówiła psycholog, rodzice przeżywający stratę dziecka, najczęściej sygnalizują trzy potrzeby: szacunku do doświadczenia, które rozciąga się w czasie, potrzebę pamięci o dziecku i ciągłej rozmowy o nim, ciągłego wspominania. - Mottem okresu żałoby mogłoby być to stwierdzenie: uczcić pamięć dziecka utraconego i pogodzić się z jego odejściem.
Jak zauważyła K. Wojtasik, w czasie żałoby trzeba sobie pozwolić na przeżywanie smutku i nazywanie emocji, które pomaga w dystansowaniu się do doświadczenia, ale nie jest ucieczką od niego. Pomocne jest gromadzenie pamiątek, a także decyzja o przebaczeniu: Panu Bogu, ludziom, którzy w jakimś stopniu mogli się przyczynić do śmierci i najtrudniejsze - sobie.
Gdzie szukać pomocy? Można u najbliższych, u ludzi do tego przygotowanych, a także osób, które miały podobne doświadczenie.
- Dwa słowa-klucze dla obu stron w procesie żałoby: pokora i szacunek - podkreśliła psycholog, przytaczając przykład matki, która straciła dwójkę dzieci. Przez długi czas jedyne zdanie, jakie była w stanie wypowiedzieć, to słowa: Boże, ufam Tobie.
Na zakończenie spotkania Małgorzata Zimoń poinformowała, gdzie można szukać pomocy w sytuacji przeżywania straty dziecka - m.in. w Grupie Wsparcia po Stracie, w parafii św. Franciszka w Wapienicy (tel. 792 303 009), a także w diecezjalnym duszpasterstwie rodzin (tel. 734 176 645 od 9 do 13).
Więcej informacji - także na stronach: www.dlaczego.org.pl oraz www.poronienie.pl.