Gdyby nie kolęda sprzed kilkunastu lat i słowa ks. Sebastiana Ruckiego: „Aga, przyjdź na oazę”, prawdopodobnie nie pomyślałaby o pracy pielęgniarki – o misjach już nawet nie wspominając!
DWarszawy przyjechała z Bielska-Białej we wrześniu tego roku, ale jeszcze nie udało się jej zwiedzić stolicy. I to nie tylko dlatego, że epidemia, że zamknięte placówki kultury, teatry i muzea. Za to poznała już mapę warszawskich dworców kolejowych i pustostanów. – Wraz z zespołem doświadczonych wolontariuszy oraz streetworkerów wyszukujemy osoby w kryzysie bezdomności potrzebujące pomocy medycznej czy socjalnej.
Takich osób jest naprawdę wiele – mówi Agnieszka Nowak, która niedawno rozpoczęła wolontariat w fundacji Ambulans z Serca. – Jest dwudziesty pierwszy wiek, mieszkamy w Europie – wydaje się nam, że wiele problemów humanitarnych już nie istnieje, a jednak wciąż ludzie mieszkają na ulicach, w kartonach czy pustostanach. Ta praca nie jest łatwa, wielokrotnie znajdujemy ludzi w sytuacjach skrajnych, kiedy są zaniedbani higienicznie, mają wszy, leżą we własnych odchodach. Jednak to, co jest najważniejsze – staramy się przywrócić im poczucie, że są po prostu dla kogoś ważni. Tu można bardzo konkretnie wypełnić słowo Ewangelii z uroczystości Chrystusa Króla – mówiące o głodnych, spragnionych, nagich, chorych – i ze swojego życia zrobić prawdziwe misje. Pan Bóg daje każdego dnia wiele osób, które potrzebują naszej uwagi, miłości, zainteresowania…
Aga, przyjdź
Aga nie ma wątpliwości. Gdyby to nie ks. Sebastian Rucki przyszedł po kolędzie do niej i jej rodziców na bielskim Osiedlu Karpackim tych kilkanaście lat temu, prawdopodobnie nie pomyślałaby o pielęgniarstwie – o misjach już nawet nie wspominając! Ale to właśnie wtedy usłyszała: „Aga, przyjdź na oazę”.
– Dziś wiem, że gdyby nie formacja w Ruchu Światło–Życie, nie byłabym takim człowiekiem, jakim jestem. Szukałam swojej drogi, swojego miejsca w życiu i w Kościele. Chciałam robić coś, co ma sens. Doświadczenie wspólnoty zmieniło moje życie o 180 stopni, pokazało mi wartość życia, wskazało priorytety, hierarchię wartości. Poznałam wspaniałych ludzi, z którymi przyjaźnimy się do dnia dzisiejszego. Wspólnota to ogromny dar – podkreśla.
Jeśli się w coś angażuje to na sto procent. Została animatorką, potem moderatorką – osobą odpowiedzialną za swoją wspólnotę Ruchu Światło–Życie w parafii. Diakonia, czyli służba drugiemu, pokazał, o co w życiu chodzi. – Jakieś 10 lat temu zaprzyjaźniliśmy się z siostrami karmelitankami misjonarkami z Trzebini. Przygotowywaliśmy przedstawienia i akcje, dzięki którym mogliśmy wspierać misje prowadzone przez siostry na całym świecie – opowiada Aga. – Urzekła mnie ich otwartość i serdeczność, ale również świadectwo życia i poświęcenia drugiemu człowiekowi. Wybrała swój zawód – pielęgniarstwo – właśnie pod wpływem tych doświadczeń. Chciała po prostu pomagać innym ludziom, być przy nich w ważnych i trudnych momentach ich życia, towarzyszyć. Pracowała na szpitalnych oddziałach pulmonologii, niemowlęcym oraz na izbie przyjęć. – Zależało mi, żeby nauczyć się radzić sobie w każdej sytuacji, która może mnie jako pielęgniarkę spotkać – mówi.