Nowy numer 22/2023 Archiwum

Egzamin 94-latków na szóstkę

– Nie mogłam wyjść zza bufetu, bo byłam przecież w pracy. To on przeskoczył przez ladę, wziął mnie i zabrał ze sobą – śmieje się pani Władysława. A Janek jak „wziął”, tak nie oddał nikomu. Od 70 lat są małżeństwem!

Kiedy ks. Piotr Leśniak, proboszcz parafii św. Pawła na bielskim Osiedlu Polskich Skrzydeł, odebrał telefon od pani Władysławy, od razu zaproponował: „To przyjadę po was samochodem”. Usłyszał: „Nie trzeba, księże, przyjdziemy pieszo”. W lutym Jan Gąsiorek skończył 94 lata, a we wrześniu taką samą rocznicę urodzin obchodziła jego małżonka pani Władysława.

W sobotę 21 listopada podczas Mszy św. dziękowali wraz z najbliższymi za 70 lat swojego małżeństwa.

Jubilat pochodzi z Czańca, jubilatka urodziła się w Chomranicach koło Nowego Sącza. A poznali się w Nysie. To tam Jan służył w jednostce Wojsk Ochrony Pogranicza. Niedaleko mieszkała ciocia pani Władysławy. – Przyjechałam do cioci i dostałam propozycję pracy za bufetem, w restauracji, gdzie też odbywały się zabawy taneczne. To tam zobaczyliśmy się pierwszy raz – wspomina jubilatka. – Mąż podchodzi do bufetu, prosi mnie do tańca, a ja na to, że nie mogę, że jestem w pracy. To on przeskoczył przez ladę, wziął mnie i zabrał ze sobą!

Pani Władysława do dziś wspomina, jak przyszły mąż pieszo pokonał 20 km z Nysy, by ją odwiedzić w wiosce, jeszcze za Kopernikami. – Zasiedział się i potem musiał biec do jednostki na skróty przez wodę i błoto – śmieje się jubilatka.

Ślub cywilny wzięli w Nysie, a stąd przyjechali do Bielska. Tutaj wzięli ślub kościelny 18 listopada 1950 r. w kościele św. Mikołaja (dzisiejszej katedrze) i zamieszkali w pobliskiej kamienicy. – Nie mieliśmy nic. Było małe przyjęcie, najbliżsi, jeden pan grał nam na harmonii – uśmiechają się małżonkowie.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy