Większość zrobiła to po raz pierwszy w życiu. 72 osoby zarejestrowały się dziś w akcji honorowego krwiodawstwa przy kościele św. Jakuba w Rzykach. Spośród nich krew mogło oddać 58 - oddali jej 26 litrów. To prezent parafian na setne urodziny Jana Pawła II.
Wmurowali w ścianę kościoła tablicę upamiętniającą setną rocznicę urodzin św. Jana Pawła II w swojej parafii, dwudziestu mężczyzn stworzyło róże różańcową pod patronatem papieża Polaka, ale pomyśleli, że chcieliby zrobić coś więcej Zrobili to dziś! Od kilku tygodni mieszkańcy Rzyk i okolic wiedzieli, że w niedzielę 27 września będą mogli włączyć się w akcję krwiodawstwa przy swoim kościele parafialnym. To miał być ich szczególny prezent: "Sto litrów krwi na stulecie urodzin Jana Pawła II".
- Tablica w kościele jest widoczną pamiątką Roku św. Jana Pawła II. Powstała niedawno róża różańcowa mężczyzn - darem duchowym. A dzisiejsza akcja - następnym, konkretnym czynem - mówi ks. proboszcz Krzysztof Moskal. - O zorganizowaniu takiego wydarzenia myślałem już jakiś czas temu. Mój bratanek był chory na białaczkę. Borykał się z tym problemem przez trzy lata. Widziałem, jak dużo płytek krwi, osocza potrzebował. Wtedy sobie postanowiłem, że jako ksiądz, chciałbym zaprosić innych ludzi do akcji krwiodawstwa. W poprzedniej parafii, w której byłem, w Simoradzu, nie udało się, bo zostałem przeniesiony do Rzyk. I tutaj nadarzyła się piękna okazja - setna rocznica urodzin Jana Pawła II - która stała się pretekstem. Jestem pod wrażeniem, że tak wiele osób odpowiedziało na zaproszenie!
- "Sto litrów krwi na stulecie urodzin Jana Pawła II" - to duże wyzwanie na pierwszy raz, ale wierzę, że to nie ostatnie tego rodzaju wydarzenie w parafii i ten cel kiedyś zrealizujemy - dodaje ks. wikary Marcin Samek. - Nie mieliśmy pewności, czy ludzie w ogóle przyjdą. Rozwieźliśmy plakaty po okolicy; jako księża postanowiliśmy ufundować nagrodę, którą rozlosujemy wśród osób, które zgłoszą się do akcji; zachęciliśmy też innych, by dołączyli do grona sponsorów. I... nasi parafianie absolutne pozytywnie nas zaskoczyli! Długa kolejka chętnych do oddania krwi ustawiła się dziś już rankiem, a wiele osób stało nawet kilka godzin, by dopełnić wszelkich procedur i oddać krew!
- Zgłosiła się także liczna ekipa darczyńców, dzięki którym uda się kupić więcej nagród niż planowaliśmy, a rozlosujemy je w najbliższą niedzielę - dodaje ksiądz proboszcz. - Myślę, że ta odpowiedź parafian jest także zasługą ks. Marcina Suchanka, którego zaprosiliśmy, by wygłosił kazanie, zapraszające do oddawania krwi potrzebującym.
Mieszkańcy Rzyk i okolic cierpliwie czekali dziś na swoją kolejkę do oddania krwi.Większość osób, które dziś oddały krew dla potrzebujących, zrobiła to po raz pierwszy w życiu.
- Wcześniej bałam się tego panicznie. Jaką mam grupę krwi, dowiedziałam się dopiero przy pierwszym porodzie - mówi Joanna Fryś. - Ale bardzo zmotywowało mnie kazanie w kościele, ogłoszenie i zaproszenie naszych księży do udziału w akcji. Pomyślałam, że kiedyś sama mogę być w takiej sytuacji - że ja lub ktoś z moich bliskich będzie potrzebował krwi. A że jest potrzebna każdego dnia i nie da się jej niczym zastąpić - to wiemy. Obawy przed oddaniem mam, ale mam też nadzieję, że przeżyję - śmieje się Joanna. Jej mąż Michał, który krew oddaje już po raz kolejny, dodaje: - Ksiądz tak fajnie nas zachęcił do tej akcji, że nie sposób było nie przyjść. Każdy z nas może uratować komuś życia - nie trzeba wiele…
W kolejce przed starą plebanią, gdzie krew pobierali pracownicy wadowickiego oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie, stała także Ola Kowalska, siostra Joanny. - Ja się chciałam zarejestrować w Banku Dawców Szpiku Kostnego. Zastanawiałam się nad tym od roku i pomyślałam, że lepszej okazji jak możliwość wpisania się na listę kandydatów w mojej własnej parafii mieć już nie będę.
Weronika Cibor też postanowiła się zgłosić do parafialnego punktu poboru krwi po raz pierwszy w życiu. - Zawsze się trochę bałam. A dziś mam tak blisko… Pomyślałam też, że każdy z nas może znaleźć się w sytuacji, kiedy będzie potrzebował krwi. Podjęłam decyzję, że chciałabym być w gronie osób, które są gotowe pomóc…
Po raz kolejny krew była gotowa dziś oddać Magdalena Łysoń. - Oddawałam już krew dla chłopca z rodziny mojej znajomej, chorego na nowotwór krwi. Dziś nadarzyła się kolejna okazja, żeby pomóc - a na dodatek blisko domu, przy kościele, więc jestem - podkreśla. - To szczytny cel. Mogę zrobić coś dobrego, więc jestem!
- Kiedyś myślałam, żeby zostać honorowym dawcą krwi, ale życie płynie tak szybko, że nie było czasu, żeby tę myśl skonkretyzować. A dziś mam tak blisko, że bliżej być nie może - zaznacza Marzena Fryś. - Po prostu chciałabym pomóc innym. Być może pomogę, może uratuję komuś życie.
Marcn Kożuch, Wiesław Młocek i Gabriel Rajda chcieli dziś także dołączyć do krwiodawców ww Rzykach.- Nie liczyłem. Może piąty, może szósty raz oddaję krew - mówi Gabriel Rajda. - Chcę pomóc innym. Mnie już nie trzeba specjalnie zachęcać. W banku dawców szpiku też już z żoną jesteśmy zapisani od dawna. Niewielkim wysiłkiem można komuś uratować zdrowie i życie…
Pierwszy raz krew oddawał z kolei Marcin Kożuch. - Ja też jestem z tych, których bardzo zachęciło kazanie księdza z zeszłego tygodnia - mówi. - Nie mam większych obaw. Nie takie rzeczy się już przeżyło!
Wiesław Młocek w swoim życiu oddał już
Debiutantką na fotelu, przy którym pobierano krew, była Patrycja Gil. - Od zawsze chciałam to zrobić i dziś wreszcie się udało! - cieszy się. - Od dawna byłam wewnętrznie przekonana, że to fajna rzecz, a grzech nie przyjść tu dziś, skoro mam rzut beretem. Mam nadzieje, że dziś to będzie mój dobry początek. Wiem, jak bardzo jest potrzebna krew, a moja jest odpowiednia do dawania jej wszystkim, więc tym bardziej się cieszę. Mam nadzieję, że od dziś będą mogła oddawać ją częściej.
Patrycji towarzyszyła kuzynka, Magdalena Kryska, która przyjechała specjalnie z Inwaldu. - Czwarty raz oddaję krew. Patrycja chciała oddać ją po raz pierwszy, więc jestem, żeby ją wesprzeć. Myślę, że kolejny raz nie będzie już potrzebowała takiego wsparcia - uśmiecha się Magda.
Z ekipą RCKiK z Krakowa przyjechał Andrzej Baczewski. - Zgłosiło się dużo ludzi z tego, co widzę. Niestety, cała procedura, niezbędna biurokracja - zwłaszcza kiedy krew się oddaje pierwszy raz, a takich osób jest tu najwięcej - trochę trwa. Ale wszyscy mają cierpliwość. Czekają nawet kilka godzin. Podziwiam ich. Rozmawiałem z tutejszymi strażakami, którzy także przyszli oddać krew i już mamy plan, jak usprawnić tę parafialną akcję następnym razem - bo wierzę, że ta choć tu pierwsza, nie będzie ostatnią.