Gdyby przed ponad 20 laty Ela nie przyniosła Krzysztofowi wydruku sztuki Karola Wojtyły "Przed sklepem jubilera", prawdopodobnie nie byliby małżeństwem i... nie trafiliby razem ze swoimi dziećmi na trzecie spotkanie 8. Ewangelizacji w Beskidach.
Pogoda w tym roku nie rozpieszcza uczestników sobotnich spotkań wakacyjnej Ewangelizacji w Beskidach, której towarzyszy hasło: "Z Janem Pawłem II zdobywamy szczyty" i fragmenty papieskiego "Tryptyku Rzymskiego". Aura nie zniechęca jednak tych, którzy chcą tworzyć pielgrzymią wspólnotę modlitwy i świadectwa na szczytach. Choć w tym roku organizatorzy - ojcowie franciszkanie z Rychwałdu i Fundacja Rodzina w Służbie Człowieka oraz wspólnoty ewangelizacyjne zaprzyjaźnione z Fraternią Franciszkańską - ze względów bezpieczeństwa zrezygnowali ze wspólnotowej Mszy św. na szczytach w samo południe, nie brakuje osób, które chcą się spotkać.
Każdy wędruje indywidualnie, zaś na szczycie czekają przedstawiciele jednej ze wspólnot - podbijają pieczątki w książeczkach górskiego ewangelizatora i rozdają fragmenty "Tryptyku Rzymskiego". Dziś był to cytat z "Rozmowy ojca z synem", odwołujący się do historii Abrahama i Izaaka.
Tymi, którzy pełnili rolę gospodarzy spotkania, byli przedstawiciele wspólnoty "Novare" z Żor. A wśród nicj Michał Jamrozik, który zmobilizował przyjaciół ze wspólnoty do zaangażowania w EwB i Krzysztof Karwowski.
Uczestnikom 6. EwB nie przeszkadzała tym razem nawet mgła!- Nie mam wątpliwości, że Ewangelizacja w Beskidach to pomysł Ducha Świętego - mówi z przekonaniem Michał. - Tegoroczna ma nieco inny wymiar. To jest takie szukanie Pana Boga w świątyni, którą jesteśmy my sami. Nie musimy Go szukać daleko. Wyjście w górę, na pustynię, bardziej w ciszy, może w tym pomóc.
Razem Michałem i jego żoną Moniką, na Czantorię wędrowały trzy z ich czterech córek - za wyjątkiem 17-letniej Pauliny - 7-letnia Hela, 12-letnia Agatka i 16-letnia Madzia. Z Krzysztofem na szczyt weszła jego żona Ela i dwaj synowie - 17-latek i 12-latek.
Odwołując się do Tryptyku Rzymskiego", obaj ojcowie podkreślają: - Pierwsze, co przychodzi do głowy po przeczytaniu tych słów, to pełna ufność. W każdym czasie - i przed tysiącami lat, i współcześnie - zaufanie Panu Bogu w wychowaniu dziecka jest czymś bardzo ważnym. Dziecko nie jest moje, a Pana Boga. Składam je Panu Bogu w ofierze niezależnie od tego, co się stanie.
Ekipa z Godziszki wspólnie wędrowała już na trzeci szczyt 8. Ewangelizacji w Beskidach!Ewangelizacyjne spotkanie z "Tryptykiem Rzymskim" przywołuje także postać samego Jana Pawła II.
- Towarzyszy mi od początku mojego narzeczeństwa - uśmiecha się Krzysztof . - Jest taka sztuka Karola Wojtyły: "Przed sklepem jubilera". I myślę, że nie byłbym żonaty z tą sympatyczną niewiastą Elżbietą, gdyby nie ten dramat, który uczył mnie czym jest miłość małżeńska.
- To było ponad 24 lata temu. W trakcie studiów pracowałem w schronisku dla bezdomnych. Kiedy jechałem na jeden z nocnych dyżurów, przyszła mi taka myśl, że chyba nic z tego związku z moją dziewczyną nie będzie. Podjąłem decyzję, że po prostu musimy się rozstać. Rano moja aktualna małżonka przyjechała do akademika, dała mi wydruk sztuki Karola Wojtyły i powiedziała: "Uszanuję każdą twoją decyzję, ale przeczytaj to jeszcze i potem ją podejmij". Jak to przeczytałem, nie miałem wątpliwości. Od tego czasu "Przed sklepem jubilera", "ciężar obrączek" i te wszystkie piękne metafory towarzyszą nam do dzisiaj, a jesteśmy 21 lat po ślubie - opowiada.
- Z biegiem czasu inni święci bardziej weszli w nasze życie, ale Jan Paweł II na pewno nas, to "dramatyczne małżeństwo", połączył - dodaje Elżbieta. - Dzięki tej lekturze poznałam, czym jest sedno miłości.
Jan Paweł II jest jednym z ojców duchowych dla Michała i jego rodziny. - Rosłem z jego nauczaniem w czasie pielgrzymek do Polski, budował moją wiarę - podkreśla Michał. - Do tego dochodzi miłość do przyrody Karola Wojtyły i to, co dziś tak powszechnie nazywamy ewangelizacją. Dzięki niemu bliskie stało mi się zdobywanie szczytów - w sensie dosłownym i i metaforycznym, odnoszącym się do pokonywania różnych kryzysów, słabości, choroby. On mnie dźwiga. Codziennie modlimy się przez jego wstawiennictwo, towarzyszy mi nieustannie.
Pieczątki potwierdzające wejście na kolejne szczyty 8. EwB to stały punkt spotkań w górach.- Mąż przeczytał chyba wszystkie encykliki Jana Pawła II, często go cytuje, pokazuje jako wzór - dodaje Monika. Pamiętamy o związanych z nim rocznicach, razem z naszymi dziećmi pielgrzymowaliśmy do Wadowic, kiedy przystąpiły do Pierwszej Komunii Świętej.
Po raz pierwszy na spotkane EwB wybrał się dziś także Jerzy Żoch z Cieszyna
- Nigdy wcześniej nie udało mi się być na spotkaniu EwB. Ale Czantoria mnie zmobilizowała. Byłem tu 20 czerwca. Deszcz towarzyszył mi w wędrówce do góry i na dół, ale chciałem tu być. Św. Jan Paweł II, jako kardynał wszedł na tę górę 20 czerwca 1972 r. jako kardynał. Sam się dowiedziałem o tym w niezwykłych okolicznościach. To było 10 może 15 lat temu. Prowadziłem własną firmę. Jakoś nie potrafiłem sobie znaleźć miejsca w domu, postanowiłem pójść w góry. Pojechałem w kierunku Wisły. I w pewnym momencie ostro zahamowałem przy parkingu na Czantorię. Wszedłem na szczyt, skąd napisałem sms do kolegi. A on do mnie: "Czy ty wiesz, kto cię tam dziś przyprowadził?". I opowiedział mi o tym wejściu z 20 czerwca 1972 roku. Od tego czasu staram się co roku być na szczycie 20 czerwca. Jan Paweł II zawsze był dla mnie postacią nietuzinkową - opowiada.
Za tydzień już półmetek 8. Ewangelizacji w Beskidach - na Pilsku.