W samym niemal centrum nowoczesnego osiedla w Bielsku- -Białej dwoje młodych ludzi ożywiło tradycję majówek, śpiewanych przy przydrożnych kapliczkach. Odkryli na nowo XIX-wieczny zabytek, postawiony tu… w czasach epidemii.
Od początku maja Anna Szczotka i Patryk Zwardoń, zaangażowani w życie parafii św. Józefa na bielskich Złotych Łanach, w soboty i niedziele przyjeżdżają przed 15.00 pod piaskowcowy krzyż, postawiony w 1854 r. w zagajniku nieopodal nowo wybudowanego „Osiedla Siewna”.
Z każdym weekendem wraz z nimi gromadzi się tu coraz liczniejsza grupa modlących się ze Złotych Łanów, Lipnika, Leszczyn i Straconki. A to także dzięki duszpasterzom parafii, z ks. proboszczem Stanisławem Wójcikiem na czele, którzy zachęcają mieszkańców osiedla do modlitwy przy krzyżu. Motorem działań Ani i Patryka jest także wspierająca ich Wanda Urbańczyk.
O 15.00 młodzi intonują Koronkę do Bożego Miłosierdzia, później Litanię Loretańską, pieśni maryjne, zapraszają do dziesiątki Różańca w intencji ustania epidemii, proszą o wstawiennictwo św. Józefa, św. Jana Pawła II, modlą się o nowy termin beatyfikacji kard. S. Wyszyńskiego. – Mieszkam w Rybarzowicach, ale tu są moje korzenie – mówi Patryk.
– Bardzo bliskie są mi wiejskie, piękne tradycje, które jednoczą ludzi przy Panu Bogu. Myślę, że to ważne szczególnie w tych czasach. O tym krzyżu wiedziałem od dziecka. Ma szczególną historię, związaną… także z epidemią. Kilka lat temu został odnowiony, wykonano ścieżkę, postawiono ławkę. Patryk z Anią i przyjaciółmi przyozdobili krzyż i wykonali oświetlenie. Historia krzyża wiąże się z rodzinną tragedią jego fundatora Georga Homy. W połowie XIX wieku w Lipniku panowała epidemia tyfusu, która dziesiątkowała mieszkańców. Zabiła pięcioro dzieci Georga i Marianny. Po ich śmierci zrozpaczony ojciec ufundował krzyż, chcąc upamiętnić rodzinną tragedię.
Spotkania pod krzyżem będą się odbywać do końca maja, a także w czerwcu. Jak tu dotrzeć? Ścieżką od ostatniego przystanku autobusu linii 4 albo ul. Siewną – idąc do końca asfaltowej drogi.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się