- Kalwaria to dla mnie taki dom, parasol ochronny, gdzie mieszka Mama, do której zawsze się wraca, żeby odpocząć - mówi Maria Waluś z Międzybrodzia Bialskiego, jedna z około 70 pielgrzymów, którzy dziś wyruszyli pieszo w 37. Pieszej Pielgrzymce z Porąbki do Kalwarii Zebrzydowskiej.
Piątek przed zakończeniem roku szkolnego, to już od 37. lat czas na rozpoczęcie wędrówki - niegdyś dekanatu kęckiego, a dziś głównie międzybrodzkiego - z parafii Narodzenia NMP w Porąbce, do Matki Bożej w Kalwarii Zebrzydowskiej. W tym roku bierze w niej udział około 70 pielgrzymów. Towarzyszy im czterech księży, a jako zmotoryzowany pilot i główny przewodnik - ks. Jan Franc, wikary w Porąbce. Natomiast pieszo w drogę ruszyli także proboszczowie: ks. Zdzisław Grochal z Porąbki i ks. Marek Wróbel z Międzybrodzia Bialskiego oraz ks. Jakub Krupa, wikary z Kobiernic.
Z Porąbki wszyscy razem poszli w stronę Targanic, Bolęciny i Rzyk, gdzie czekały na nich noclegi u gospodarzy, a jutro pójdą w dalej, w stronę Kalwarii, gdzie będą uczestniczyć we Mszy św. o 18.00.
- Hasłem pielgrzymki są słowa: "Otrzymacie Jego moc", oczywiście nawiązujące do hasła roku duszpasterskiego, ale i czasu, który przeżywamy: oktawy uroczystości Zesłania Ducha Świętego, jak i niedawnej uroczystości bierzmowania, które przeżywała nasza młodzież - informuje ks. Jan Franc, który do Kalwarii idzie po raz trzeci, ale nie jest pielgrzymkowym nowicjuszem! Ponad 20 razy pielgrzymował już na Jasną Górę - zarówno z Żywca, jak i z Bielska-Białej. - To zostaje we krwi - uśmiecha się. - To taki moment, kiedy człowiek chce zostawić pewne rzeczy i na tej trasie przez modlitwę, będąc z innymi, oddawać chwałę Panu Bogu. Kalwaria jest też takim miejscem, które zwyczajnie przyciąga.
Piesze pielgrzymowanie poprzedziła Msza św. w kościele Narodzenia NMP w Porąbce.Nim pątnicy wyszyli na trasę, uczestniczyli we Mszy św. koncelebrowanej pod przewodnictwem ks. dziekana Janusza Kuciela z Międzybrodzia Żywieckiego. Tutaj, najpierw powitani przez ks. proboszcza Zdzisława Grochala, modlili się razem we wszystkich intencjach, które chcieli ponieść w drodze. W kazaniu ks. Jakub Krupa przytoczył opowiadanie o dwóch mnichach, którzy przeczytali w klasztornej księdze o miejscu na krańcu świata, w którym niebo styka się z ziemią. Zdecydowali się wyruszyć w drogę w jego poszukiwaniu. Pokonali wszystkie przeciwności losu, bo wierzyli, że tam spotkają się twarzą w twarz z Bogiem. Kiedy doszli do celu, stanęli z przejęciem przed drzwiami, za którymi spodziewali się spotkać Stwórcę. Kiedy je otworzyli, okazało się, ze znaleźli się… we własnej celi klasztornej.
- Dziś my, w tym kościele, spotykamy się na początku tej wędrówki do miejsca, w którym niebo styka się z ziemią - mówił ks. Krupa w kontekście pielgrzymowania do sanktuarium Matki Bożej, która wsłuchuje się w modlitwy swoich dzieci, uczniów Jezusa i zanosi je Jemu. - Idziemy jak owi mnisi, by doświadczyć takiego spotkania, kiedy Bóg staje się bliski. Szukamy tych miejsc, w których możemy zyskać siłę i moc, by sprostać codziennym zadaniom.
2,5-letnia Nina - na zdjęciu z mamą Elą - z Łęg koło Oświęcimia, jest najmłodszą pątniczką.Duszpasterz zwrócił uwagę, że pielgrzymowanie pozwala znaleźć czas dla Boga, dla Maryi i dla Jezusa. - Maryja pomaga zwrócić serce ku temu, co wieczne i święte. I tak jak w opowiadaniu o mnichach - miejscem docelowym wędrówki jest to, w którym Bóg postawił każdego człowieka - miejsce, w którym żyjemy na co dzień i realizujemy swoje powołanie - mówił duszpasterz, dodając, że tam On staje się bliski każdemu człowiekowi, tak jak podczas Eucharystii sprawowanej gdziekolwiek - ona zawsze jest taka sama, czy to sprawowana w Kalwarii czy w Porąbce, Czańcu, Kobiernicach czy Międzybrodziu - skąd pochodzi większość pielgrzymów. - Ta pielgrzymka jest po to, żeby nam przypomnieć i przekonać, że jest niebo, że jest Bóg, że jest Matka Boża; że Boża rzeczywistość nieba, styka się z tym, co nasze, ludzkie, powszednie - podkreślał ks. Jakub, dodając, że dziś coraz powszechniej zapomina się o niebie, o Panu Bogu, o modlitwie, myśląc jedynie o tym, co na ziemi, co tutaj daje dostatek i ziemskie poczucie bezpieczeństwa. To nie kontrakty zbrojeniowe, arsenał wojskowy, zapewniają prawdziwe bezpieczeństwo - to wznoszenie serca ku temu, co w górze, tam jest jedyna gwarancja bezpieczeństwa i pokoju.
Ks. Jakub życzył wszystkim, by idąc do Kalwarii, uświadamiali sobie fakt, że wrócą do miejsc swojej codzienności, gdzie Pan Bóg jest najbliżej.
Na zakończenie Eucharystii pielgrzymi przyjęli błogosławieństwo na drogę, którego udzielił im ks. Jan Franc i zostali pokropieni wodą święconą.
Wśród tegorocznych pielgrzymów są Aleksandra i Tomasz Zacni z Czańca - w sierpniu będą obchodzili pierwszą rocznicę ślubu. Po raz pierwszy Ola wyruszyła do Kalwarii z bratem, kiedy była w szóstej klasie podstawówki, jakieś 10-11 lat temu. Od tego czasu ruszała w drogę z przyjaciółmi z gimnazjum, z grupą oazową z parafii czanieckiej. - Potem praca, różne obowiązki, ograniczyły tę możliwość, ale dziś postanowiliśmy się z tego wyrwać, przystanąć na chwilę, pomodlić w drodze - mówi Ola Bieniek-Zacny.