Jan Wałach, zmarły w 1979 r. artysta z istebniańskiej Andziołówki, wyobraził to sobie tak: Jezus z owieczką na ramionach wstępuje do nieba gdzieś z tutejszych wzgórz. Taką wizję namalował, a jego obraz od końca lat 20. XX wieku zdobi kościół.
Kilkunastu panów wraz z wikarym ks. Grzegorzem Strządałą zainicjowało grupę Mężczyzn Trójwsi. Chcą się spotykać ze słowem Bożym – czy to przed pracą o 5.00 rano, czy po niej ok. 21.00; współorganizują rajdy, wyprawy w góry. Dzięki nim z Istebnej na trasy EDK wyszło ponad 600 osób!
– Górale to ludzie wolni. Nie znoszą, jak im się coś narzuci. Ale kiedy jakaś inicjatywa wyjdzie od nich samych, warto i trzeba ją wspierać – mówi proboszcz.
Tak też było z Mszą św. o 10.00. Od pewnego czasu to Eucharystia dla rodzin z dziećmi, o którą poprosili sami parafianie. Najmłodsi żywo uczestniczą też w nabożeństwach majowych i Różańcu. Prawdziwe oblężenie kościół przeżywa w czasie Adwentu. Na Roraty o 6.40 stawia się ponad 300 osób!
Trudniej o zaangażowanie młodych w parafii. Z jednego powodu – najczęściej po 8. klasie wyjeżdżają do szkół w Wiśle, Cieszynie czy jeszcze dalej. Wtedy tam angażują się w życie wspólnot młodzieżowych.
Żywa i świadomie przeżywana tradycja jest dumą mieszkańców. Pokazują to także w swoim przywiązaniu do muzykowania i stroju regionalnego. Do Pierwszej Komunii Świętej i do bierzmowania przychodzą w tradycyjnych strojach. Dziewczęta do spódnic zakładają kabotki – skromne białe bluzki, chłopcy do spodni/portek – brucliki – kamizelki. Podobnie ich rodzice. – Tu nie ma problemów, w czym przyjść, jeśli ma być uroczyście – uśmiecha się proboszcz.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się