Jak na aktorski debiut przystało, Franciszek Pilorz zachowywał się niezwykle profesjonalnie. Franuś ma trzy miesiące i w jasełkach "Misyjnej Jutrzenki" zagrał Dzieciątko Jezus.
Od 25 lat wspólnota "Misyjnej Jutrzenki" z parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie, która łączy najmłodszych i towarzyszących im rodziców, wspiera Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci. Na przełomie roku, zawsze włączają się w akcję Kolędników Misyjnych, m.in. przez kiermasz ozdób i słodkości świątecznych, a także jasełka, po których dzieci kwestują dla swoich rówieśników z wybranych krajów misyjnych. Tym razem pomagają maluchom w Rwandzie i Burundi.
Czy po wielu latach corocznych premier widowisk jasełkowych można czymś zaskoczyć ich wiernych widzów? Można! "Misyjna Jutrzenka" udowodniła to po raz kolejny. Premiera spektaklu odbyła się dziś na scenie skoczowskiego Teatru Elektrycznego. Reżyserką widowiska jest Joanna Walczyk, animatorka wspólnoty, a o jego stronę muzyczną zadbał Paweł Moskała.
3-miesięczny Franuś Pilorz był w tym roku Dzieciątkiem Jezus w Skoczowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Widzowie byli nieco zdumieni, kiedy już na początku spektaklu usłyszeli anglojęzyczne świąteczne piosenki, odtwarzane z nagrania. Jak to?! Nie będzie naszych kolęd i pastorałek, tak jak zawsze? Oczywiście były.
A nagrania wprowadzały widzów w pierwszą scenę: oto spotykają się dwie sąsiadki, dla których fryzjer, zakupy i prezenty zdają się być najważniejszą sprawą przed rodzinnym świętowaniem Bożego Narodzenia. Za chwilę pojawia się rodzina, która za świąteczny cel postawiła sobie przygotować bardziej okazałą dekorację świetlną niż ta u sąsiadów.
Wreszcie na scenę wchodzi poirytowany mężczyzna, który nie może doczekać się taksówki, mającej go zawieźć na lotnisko - w przerwie świątecznej wybiera się na zasłużone plażowanie w ciepłych krajach.
- W tym roku postanowiliśmy, że będziemy misjonarzami na naszym skoczowskim podwórku. Przez te krótkie scenki chcieliśmy zwrócić uwagę na to, co naprawdę ma być istotą świąt Bożego Narodzenia: nie zewnętrzna otoczka, ale wspólne, rodzinne spotkanie z Jezusem i doświadczenie Bożej miłości - mówi Joanna Walczyk.
Wszystkie pokolenia wzięły udział w jasełkach "Misyjnej Jutrzenki" w Skoczowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Kolejne sceny przypomniały całą historię narodzin Zbawiciela - od spotkania Maryi (w tej roli Nadia Kaleta) z Archaniołem Gabrielem, jej odwiedziny u Elżbiety i Zachariasza, rozterki Józefa (w tę postać wcielił się Jakub Wajdzik), wędrówkę do Betlejem i udział w spisie ludności, po sceny w pałacu Heroda i przyjście na świat w betlejemskiej stajence Jezusa (w tej roli - bardzo grzeczny trzymiesięczny Franuś, pod opieką mamy Pauliny, grającej jednego z aniołów).
- Chcieliśmy bardziej uatrakcyjnić przedstawienie. Historia jest wciąż ta sama, ale nieco inaczej opowiedziana. Są inne dialogi, inni aktorzy, inaczej niż w poprzednich latach grają aniołki, pastuszkowie, czyli najmłodsze nasze dzieci. Dodaliśmy też elementy komediowe - dodaje Joanna Walczyk.
Prace nad widowiskiem zaczęły się w listopadzie. Aktorzy spotykali się dwa razy w tygodniu, a przed premierą nawet cztery! Na scenie wystąpiło prawe 60 osób. Wśród nich byli także Sylwia i Bogusław Kisza z synem Wojtusiem, który grał Jezusa w jednym z poprzednich spektakli.
Jasełek by nie było, gdyby nie praca rodziców. Część z nich (rewelacyjnie!) zagrała na scenie, inni pomagali przy wielu kwestiach technicznych i organizacyjnych. Autorkami malowanych dekoracji są dwie mamy - Magda Piekarczyk i Agata Bober.
Mali aktorzy z wielkim zaangażowaniem wcielili się w role postaci z betlejemskiej stajenki
Urszula Rogólska /Foto Gość
Wśród widzów premiery był m.in. ks. Witold Grzomba, proboszcz skoczowskiej parafii. - Temat niby bardzo prosty, a zarazem takie źródło inspiracji, że można na wydarzenie Bożego Narodzenia popatrzeć w przeróżny sposób, w różnych aspektach, czego dziś mieliśmy kolejny przykład - mówił proboszcz. - Często w takich sytuacjach mówię, że dzieci wiedzą najlepiej jak to było. I to chyba było tak, jak nam dzieci pięknie pokazały. Bo w ich sercach Pan Bóg działa po swojemu - dodał ,dziękując wszystkim zaangażowanym, szczególnie rodzicom.
- "Misyjna Jutrzenka", to taka wzorcowa wspólnota. To grupa, która ma formację przez cały rok: modlą się, uczą, ale są także dla innych - bo zebrane dziś ofiary przekazują dzieciom w Rwandzie i Burundi. Dobra formacja prowadzi do działania. Wiele grup mogłoby się od tych najmłodszych uczyć. Dzieci wiedzą lepiej - przyznał ks. Grzomba.
Oklaski nie zakończyły spotkania - na finał nie zabrakło wspólnego kolędowania.
Spektakle jasełkowe będzie można zobaczyć jeszcze w niedzielę 13 stycznia o 14.00 i 16.00 w skoczowskim Teatrze Elektrycznym oraz 27 stycznia o 14.00 w kościele św. Jana Sarkandra w Górkach Wielkich.
Aktorzy-amatorzy wystąpią także podczas diecezjalnego spotkania Kolędników Misyjnych 20 stycznia w konkatedrze Narodzenia NMP w Żywcu (Msza św. o 12.30, następnie poczęstunek i o 15.00 występ skoczowian).