Podły, przyzwoity czy doskonały?
Podobno Janko Muzykant chodził i narzekał:
- Bach umarł i Mozart, Vivaldi już nie żyje. A i ja się ostatnio też coś nie najlepiej czuję...
W ciągu ostatnich lat udało się wypracować całkiem sporo różnego rodzaju akcji dobroczynnych. Jubileuszową, 25. edycję świecy Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom świętuje Caritas. Rozwija się zbiórka żywności „Tak. Pomagam!”. Wydawało się, że nie najlepiej czuje się Szlachetna paczka. Ale tylko się wydawało. W tym przypadku okazuje się, że piękno płonącej świecy nie zależy od kondycji czy samopoczucia zakrystiana, który ją zapalił.
W kręgach bliższych czy dalszych organizacjom kościelnym, choć nie wolne od kryzysów i podejrzeń, trwają, a nawet rozwijają się inne dobroczynne działania. Swoje szczególne nasilenie notują w okresie zimowym, najczęściej przed lub niebawem po świętach Bożego Narodzenia.
Cieszę się z powodu ich wszystkich, niezależnie od stopnia ich pobożności. Najpierw dlatego, że kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami (Mk 9,40). Po drugie: ponieważ budzą wrażliwość i czynią z nas przyzwoitych ludzi. A jeśli ktoś jest przyzwoity, ma większą szansę na to, by stać się doskonałym. Skąd czerpię to przekonanie? Hinduskie przysłowie mówi: podli ludzie nie dają niczego, przyzwoici - gdy się ich o to poprosi, doskonali dają bez proszenia.