W sanktuarium Chrystusa Cierpiącego pielgrzymów witał ks. kan. Andrzej Zając, a wokół świątyni w Bielanach czekały panie z wszystkich sołectw parafii...
- Mamy sprawdzony plan działania, więc wszystko idzie bardzo sprawnie. Co tu zmieniać? - śmieją się przy kolejnych zastawionych stołach panie z Zasola Bielańskiego, Łęk, Bielan.
Najpierw chwila modlitwy w sanktuarium. Tu w konfesjonale na chętnych do spowiedzi oczekiwał ks. prał. Józef Walusiak, ojciec duchowny pielgrzymki, a ks. kan. Zając zapraszał, by pielgrzymkowe intencje polecić Panu Jezusowi Bielańskiemu. W odpowiedzi wielu pątników na klęczkach okrążało ołtarz główny z wizerunkiem Pana Jezusa.
- Kult tego obrazu rozwija się od ponad 350 lat. Wiele łask udało się tutaj wyprosić. Zachęcam do odwiedzin w tym sanktuarium także po zakończeniu pielgrzymki, na nabożeństwa w trzeci piątek miesiąca, kiedy zanosimy do Pana Jezusa Bielańskiego nasze prośby - dodawał ks. kan. Zając
Tradycyjnie więc na pątników czekało ponad czterysta litrów herbaty, zwykłej i specjalnej bielańskiej: z miętą i sokiem z malin, a także chleb ze smalcem i ogórkiem, w kotłach kuchni polowej: grochówka, żurek, a na tacach tysiące kanapek.
- Na kanapki wyszło nam 50 bochenków chleba, które przekazała piekarnia GS Kupiec. A mieszkańcy ofiarowali pieniądze, za które mogłyśmy kupić resztę rzeczy. Zrobiłyśmy szybko, bo było nas dzisiaj kilkanaście - mówią panie z Zasola Bielańskiego.
Pątnicy po posiłku i krótkim odpoczynku wyruszyli w dalszą drogę, a wielu zabrało ze sobą pątnicze laski, które przygotował dla nich Marek Nikiel z Hecznarowic.