Mądrość

Co mają wspólnego: Duch Święty i Bartoszewski?

Z roku na rok przybywa kościołów, w których w sobotni wieczór, poprzedzający Zielone Świątki, świętuje się radosny czas oczekiwania na Zesłanie Ducha Świętego. Są Msze św., czuwania, adoracje, śpiewy, nawet tańce i ogniska z przekąską: połączenie liturgii, radosnej modlitwy i spontanicznej zabawy. Widziałem na własne oczy, jak autentycznie potrafią się zaangażować w ten wieczór ludzie młodzi, których w Kościele, niestety, coraz częściej - jak na lekarstwo.

Stara żydowska legenda mówi, że zanim Najwyższy, niech Jego Imię będzie Błogosławione, stworzył świat, istniały już trzy rzeczy: woda, ogień i wiatr. Najwyższy wyrzekł słowo i wszystkie trzy stały się brzemienne. Woda zrodziła ciemność, ogień - jasność, a z wiatru wyszła mądrość.
Wiatr i Duch - po hebrajsku - to to samo słowo: Ruah (רוח). I to nas łączy we wspólnotę Kościoła: wszyscy oddychamy tym samym Duchem.

W niedzielę zesłania Ducha Świętego w mojej szufladzie znalazłem wypisek z "Warto być przyzwoitym" Władysława Bartoszewskiego: 
„Życie nauczyło mnie dzielić się nadzieją na przyszłość (...). To jest wiara, którą w sobie zachowałem. Wierzę, że pomaga w tym Duch Święty. Wszystko, cokolwiek próbowałem w moim życiu uczynić dobrego, było mi oddane więcej, niż stokrotnie, tysiąckrotnie może...”

Jeszcze jedno zdanie z tego samego Bartoszewskiego znalazłem w mojej szufladzie: „Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto”.

Tak, to TEN Władysław Bartoszewski: odsądzony od czci i wiary, zdegradowany. Tak łatwo przychodzi nam rzucanie kamieniami, jakbyśmy sami byli bez grzechu, w kogoś, kto mądrze mówi. A mądrego miło posłuchać. Bo, jak ufam, w tych czuwaniach i tańcach, nie tylko o festyn chodzi, ale o to, by znaleźć owoc Ducha: mądrość.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..