Amfiteatr pod Grojcem w Żywcu pękał w szwach! Po raz trzeci aktorzy-amatorzy pod wodzą zawodowca Eugeniusza Jachyma wystawili Misterium Męki Pańskiej.
Po raz kolejny mieszkańcy Żywiecczyzny, zaangażowani w przygotowanie widowiskowej Beskidzkiej Pasji, poprowadzili ok. 2 tys. osób przez historię męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Każdego, kto spodziewał się powtórzenia scen dwóch poprzednich widowisk, spotkała niespodzianka - pojawili się nie tylko nowi aktorzy, nowe sceny, ale i w nowy sposób zaaranżowane zakończenie - ze sceną spotkania uczniów z Marią Magdaleną i przyjściem Jezusa do zamkniętego Wieczernika.
Jedną z najbardziej poruszających chwil misterium, stała się Droga Krzyżowa wśród widzów, scena ukrzyżowania na koronie amfiteatru, ale i pełne światła przyjście Jezusa do centrum wydarzeń właśnie stamtąd - ponownie - wśród rzędów wypełnionych uczestnikami Pasji.
Eugeniusz Jachym (z lewej) reżyser Beskidzkiej Pasji obchodzi 50-lecie pracy twórczej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Reżyserem widowiska po raz kolejny był Eugeniusz Jachym, bielski aktor, który w tym roku obchodzi 50-lecie pracy twórczej, a w Pasji gra - jak zawsze mistrzowsko - Judasza. Na koniec spotkania, aktorzy-amatorzy uhonorowali swojego reżysera "żywieckim Oskarem" dla najlepszego aktora i reżysera. - Bardzo się cieszę, że to moje 50-lecie mogę świętować tutaj i przy tak licznie zgromadzonej publiczności - mówił wzruszony aktor. - Dziękuję zwłaszcza moim aktorom. Bez ich zaangażowania, nie byłoby tego spektaklu. Wszystkie role były bardzo ważne.
Maria Magdalena i uczniowie Jeuzsa po Zmartwychwstaniu
Urszula Rogólska /Foto Gość
Statuetkę wręczył jubilatowi ks. Grzegorz Kierpiec - inicjator żywieckiego Misterium Męki i Zmartwychwstania Pana Jezusa, a zarazem odtwórca (po raz trzeci) roli Jezusa. To nie jedyny duszpasterz na żywieckiej scenie! Wśród aktorów widzowie mogli rozpoznać także ks. Jerzego Łukowicza - w roli Nikodema i brawurowo debiutującego w spektaklu ks. Jacka Moskala, w roli arcykapłana Kajfasza. Na co dzień wszyscy są wikarymi w konkatedralnej parafii Narodzenia NMP w Żywcu.
Widzowie z uznaniem patrzyli na aktorów, którzy pomimo dokuczliwego chłodu, występowali w strojach przywołujących atmosferę Jerozolimy sprzed ponad 2 tys. lat. Podziw budziły zwłaszcza bose stopy w sandałach...
Scena zaparcia się Piotra
Urszula Rogólska /Foto Gość
Wszystkim dziękowali ze sceny ks Grzegorz Gruszecki - proboszcz parafii konkatedralnej oraz Antoni Szlagor, burmistrz Żywca. Ks. Gruszecki dziękował za pomoc i wsparcie przy realizacji widowiska także staroście Andrzejowi Kalacie i dyrektorowi Miejskiego Centrum Kultury - Markowi Reglowi oraz żywieckim firmom.
Drugą osobą - obok reżysera - bez której nie udałoby się zrealizować III Beskidzkiej Pasji była Katarzyna Buszydlik, autorka i wykonawczyni strojów dla aktorów i scenografii. Nie zabrakło także podziękowań dla specjalistów od stolarki i oświetlenia: Stanisława Kubicy i Krzysztofa Caputy, armii pań pracujących na scenie i w garderobie, Barbary Marek - koordynatorki przedsięwzięcia oraz Wiktorii Bazylińskiej i Macka Urbańca z ekipy muzycznej.
Zmartwychwstały wśród widzów III Beskidzkiej Pasji
Urszula Rogólska /Foto Gość
Na koniec, ks. Gruszecki poprosił Jezusa - w osobie ks. Grzegorza Kierpca - o Bożego błogosławieństwo na nadchodzące dni Wielkiego Tygodnia: - W finale usłyszeliśmy: Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Myśmy zobaczyli i dzięki temu możemy mocniej uwierzyć - dodał duszpasterz.