Bielsko-żywieccy stypendyści papiescy dowiedzieli się, czego mogą się nauczyć od Pigmejów Bayaka z Republiki Środkowej Afryki.
Około 50 nastolatków z diecezji bielsko-żywieckiej - stypendystów ogólnopolskiej Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia i diecezjalnej, "Światło Nadziei" - spotkało się na swoich dniach skupienia w domu rekolekcyjnym sióstr serafitek w Hałcnowie. Gościem młodzieży i jej diecezjalnych duszpasterzy: ks. Wiesława Płonki i ks. Włodzimierza Caputy, był o. Krzysztof Pachut ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich, który przed sześcioma laty wrócił z misji wśród Pigmejów Bayaka w Republice Środkowej Afryki i posługuje w Polsce, zajmując się animacją misyjną i powołaniową.
- Ci młodzi ludzie są w ważnym momencie swojego życia - to licealiści, maturzyści. Taką główną ideą, która mi przyświecała było to, żeby im podać kilka myśli do refleksji: kim jestem sam przed sobą, kim jako jako człowiek, który funkcjonuje w konkretnej rzeczywistości i kim jest Bóg, w którego wierzę - mówi o. Krzysztof Pachut. - Wydaje mi się, że fundamentalne problemy relacyjne, postrzeganie siebie, budowanie relacji w rodzinie, w szkole, problemy w przyjaźni, miłości, wynikają z tego, że mamy pokręcony obraz i samego siebie, i drugiego człowieka, i Pana Boga.
O. Krzysztof Pachut poprowadził rekolekcje dla papieskich stypendystów w Bielsku-Białej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Duszpasterz zaproponował młodzieży, by spojrzeli na siebie pod tym kątem. - Chodzi o to, by zobaczyć czy ten obraz jest prawdziwy, czy marketingowy, który próbuję sprzedać, przemycić, pokazać - w szkole czy mediach społecznościowych - bo to taka klasyka: sprzedajemy obraz, który tak naprawdę ma niewiele wspólnego z rzeczywistością - dodaje o. Pachut. - Z drugiej strony chciałem przyciągnąć ich uwagę na to jak postrzegamy Boga. Chciałem, żeby sobie postawili pytanie: jaki jest Bóg, w którego wierzę. Czy to jest ten Bóg, którego objawił Jezus, czy to jest taki Bóg, który z różnych powodów został mi przekazany w inny sposób. Bo mamy zachwiany i pokrzywiony obraz Boga, który nie ma nic wspólnego z tym, kim jest Bóg naprawdę.
W poszukiwaniu źródła tego dysonansu, o. Pachut zachęcił do czytania Księgi Rodzaju i historii pierwszego grzechu, gdzie się zaczęło wykrzywiane obrazu Boga. - Zachęcałem ich, by spojrzeli w perspektywie tego kim jest Bóg, kim jestem ja, drugi człowiek i to wszystko odnieśli do budowania relacji. Jeśli w takim wieku, w jakim są, położymy fundamenty, które są zafałszowane albo są iluzją, to potem całe życie jest skrzywione.
Stypendyści w ośrodku rekolekcyjnym serafitek w Hałcnowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Stypendyści zauważają, że konferencje o. Pachuta odnosiły się bardzo konkretnie do ich życia: - Najbardziej zapamiętam te słowa kiedy ksiądz zachęcił nas do zastanowienia się nad tym, jak postrzegamy samych siebie i jak nas postrzegają inni. Bo te obrazy często różnią się od siebie - mówi Ola Bajak, stypendystka z Lipowej.
- Mieliśmy takie ćwiczenie - zapisywaliśmy sobie jak jak sami siebie widzimy, a jak uważamy, że postrzegają nas inni i czy to się różni - dodaje Marysia Walczak z Targanic. - Ksiądz nawiązał również do obrazu Boga, którego ludzie różne postrzegają - są tacy, którzy Go widzą jak takiego surowego sędziego, który stoi i groźnie patrzy kto przekracza prawa, a tak naprawdę jest miłosiernym Ojcem, przyjacielem, któremu można wszystko powiedzieć. Jest kimś, kto jest zawsze przy nas i do kogo można zwrócić się ze wszystkim - bo nikt nas tak nie kocha jak On.
- Podoba mi się to, że wszystko, o czym mówi misjonarz, porusza życiowe kwestie - że czasem ukrywamy swoją tożsamość, nie zawsze jesteśmy takimi samymi osobami - uważa Patrycja Wisła z Lipowej.
- Ojciec opiera na Słowie Bożym wszystko, o czym mówi - słuchaliśmy Księgi Rodzaju i Ewangelii o synu marnotrawnym - to nam pozwala w tym świetle patrzeć na to jak sami się zachowujemy - uzupełnia Marysia Jakubiec z Godziszki.
Podczas dni skupienia młodych stypendystów w Hałcnowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Stypendyści słuchali konferencji, brali udział w warsztatach, uczestniczyli we Mszy św. i adoracji Najświętszego Sakramentu. Każdy mógł przystąpić do sakramentu spowiedzi, do którego przygotował ich o. Pachut. - To sakrament uzdrowienia - mówi kapłan. - Chciałbym, żeby to był dla nich ważny punkt. Bo ten czas, który mają, jest czasem łaski - zatrzymali się w miejscu, w biegu codziennego życia. Wieczorna adoracja uwielbienia Najświętszego Sakramentu jest takim punktem kulminacyjnym, bo w tym wszystkim tak naprawdę chodzi o to, żeby się spotkać z Jezusem Eucharystycznym face to face.
Podczas spotkania stypendyści mieli także okazję posłuchać relacji o. Krzysztofa z jego pracy misyjnej. - Lubię się dzielić tym, co dla mnie ważne i co było dla mnie ważne i budujące w pracy z Pigmejami Bayaka. Dla mnie czymś takim jest ich umiejętność doceniania rzeczy drobnych i małych każdego dnia. Pigmeje żyją w specyficzny sposób - niewiele mają, ale są niesamowicie wolnymi ludźmi. I tej wolność w stosunku do rzeczy, do posiadania, tam się nauczyłem, choć na początku nie było to łatwe, bo jak tak można żyć? Można! I jeszcze jedna rzecz - ich budowanie prostych relacji, opartych na najzwyklejszych ludzkich odruchach dobra, przyjaźni, uwagi, bezpośredniości. Bez tych wszystkich różnych rzeczy, które my sobie narzucamy: tytuły, funkcje, pozycje, stan posiadania. Oni tego nie mają. My żyjemy w pędzie - zdobywając, kształcąc się: dyplomy, praca, samochód - coraz więcej, więcej i więcej. A tak naprawdę gubimy to, co najważniejsze - siebie i drugiego człowieka. Afryka pod tym względem jest wyzwalająca - bo tam wszyscy mają czas… Dla nas Europejczyków to jest może trudne - my musimy zmienić swoją mentalność, musimy umieć się zatrzymać…
O. Pachut zaprosił młodzież do odwagi zatrzymania się: - Jak się człowiek zatrzyma, to zaczyna myśleć. Wychodzi z tego rytmu sztucznie nakręcanego i to jest chyba najważniejsze. Bo wtedy człowiek zaczyna stawiać sobie pytania - często ważne, takie, które mogą zmienić bieg życia. I do tego też stypendystów zapraszam - żeby postawili sobie ważne pytania.