Wierni wypełniający po brzegi kościół św. Marii Magdaleny w Cieszynie, pożegnali dziś śp. doktora Tadeusza Niwińskiego - lekarza, społecznika, współtwórcę cieszyńskiego KIK-u i Hospicjum im. Łukasza Ewangelisty.
Małżonka, synowie śp. dr. Tadeusza Niwińskiego z rodzinami, przyjaciele, duszpasterze, znajomi, pacjenci i ci, którzy kiedykolwiek spotkali się z tym wspaniałym cieszyńskim lekarzem, uczestniczyli dziś w jego ostatnim pożegnaniu. Doktor Niwiński zmarł w szpitalu w Katowicach 7 grudnia. Mszy św. pogrzebowej, sprawowanej w kościele św. Marii Magdaleny, przewodniczył ks. Jacek Gracz, proboszcz parafii, kazanie zaś wygłosił ks. Andrzej Abdank-Kozubski.
Ks. Jacek Gracz wręczył synom dr. Niwińskiego list bpa Romana Pindla
Urszula Rogólska /Foto Gość
Na początku Mszy św. ks Gracz odczytał list bpa Romana Pindla do jej uczestników. Biskup napisał m.in. : "Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego". Słowa te pochodzące z 1 Listu św. Jana, znalazły wypełnienie w życiu śp. Tadeusz Niwińskiego, którego dobry Bóg odwołał do wieczności u progu okresu adwentowego czuwania.
Wyrazem troski dra Niwińskiego o pogłębienie własnej więzi z Bogiem i umożliwienie rozwoju wiary szerokim kręgom osób był udział w zainicjowaniu działalności Klubu Inteligencji Katolickiej w Cieszynie. Tadeusz Niwiński stał się jego pierwszym prezesem. Uczynił to w okresie, kiedy takie wybory życiowe były wyrazem męstwa i dystansu do tego świata.
Kierując się bezinteresowną miłością do bliźnich, dr Niwiński uczestniczył w powołaniu do istnienia cieszyńskiego hospicjum, a później przez wiele lat służył drugim, śpiesząc z pomocą osobom w terminalnej fazie choroby nowotworowej. Mając przed sobą pacjenta, widział w nim zawsze całego człowieka i swoją opieką obejmował wszystkie jego sfery, nie tracąc z oczu zwłaszcza sfery duchowej. Ze świadectw jego pacjentów wynika najpiękniejsze stwierdzenie jakim można określić lekarza - był z całą pewnością lekarzem z powołania.
Dziękuję wraz z wami, za piękne życie śp. doktora Tadeusza. Proszę, by mógł w pełni zjednoczyć się z Bogiem, któremu tak bardzo zaufał.
Ks. Jacek Gracz przewodniczył ceremoniom pożegnania dra Niwińskiego
Urszula Rogólska /Foto Gość
W kazaniu ks. Andrzej Abdank-Kozubski, zauważył, że człowiek w sposób wyjątkowy celebruje dwa graniczne wydarzenia w swoim życiu: narodziny i śmierć. - Dziwne i zastanawiające jest to, że właśnie o tych dwóch wydarzeniach wiemy tak mało. O swoich narodzinach nic - tyle co nam ewentualnie powiedzą mama i tata. A o śmierci - niewiele. Nikt z żyjących nie ma bezpośredniego doświadczenia śmierci, bo te wszystkie próby opisania śmierci przez tych, którzy przeszli tzw. śmierć kliniczną albo jakieś stany bliskie śmierci, to są opowieści o czymś, co śmiercią nie jest. Bo istotą śmierci jest to, że się nie wraca.
Duszpsterze zaprzyjaźnieni z dr. Tadeuszem Niwińskim podczas Mszy św. pogrzebowej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ks. Abdank-Kozubski zaznaczył: - Jest w tym jakaś myśl, że Stwórca właśnie tak chciał - żeby człowiek tak niewiele wiedział o swoim początku i końcu. Może tak chciał, żeby do głosu doszła informacja o wiele radośniejsza od urodzin i o wiele ważniejsza od śmierci - informacja mówiąca, że to są jedynie granice zewnętrznego, doczesnego życia. Znacznie bardziej istotne są granice wewnętrzne. Znacznie bardziej istotne jest, jak wielkie staje się nasze wnętrze. Bo bardziej niż nasze urodzenie i bardziej niż nasze umieranie, liczy się nasze wzrastanie.
Odwołując się do swoich spotkań z doktorem Tadeuszem Niwińskim, ks. Kozubski mówił: - Było mi dane być świadkiem wewnętrznego wzrastania pana doktora Niwińskiego - owego oddalania się od tego co tylko ziemskie, co tylko materialne. Był bez wątpienia człowiekiem głębokiej wiary, zaangażowanym aktywnie w życie lokalnego Kościoła. Jednak najwyższym wyrazem jego wewnętrznej wielkości była miłość bliźniego, miłość przejawiająca się w śpieszeniu o każdej porze dnia i nocy z pomocą potrzebującemu człowiekowi. Skąd brał do tego siłę? Myślę, że z głębokiej więzi z Bogiem, którą zapewniało mu świadome życie sakramentalne.
Mieszkańcy Cieszyna i wszyscy, którym bliski był dr Tadeusz Niwiński wypełnili cieszyński kościół św. Marii Magdaleny
Urszula Rogólska /Foto Gość
Na zakończenie Mszy św. o doktorze Niwińskim mówił także ks. Jacek Gracz: - Choć z panem doktorem spotkałem się zaledwie kilka razy, to z wielkim wzruszeniem muszę powiedzieć, że to kolejny człowiek Eucharystii, którego spotkałem na mojej drodze życia. Pamiętam, kiedy ks. Andrzej Kozubski po raz pierwszy zapytał mnie, jako proboszcza: "Jacek czy mogę iść do pana doktora odprawić Mszę świętą?". Odpowiedziałem: "Tak, możesz". Ksiądz Bartosz Łacek też o to pytał i tam wiele razy odprawiał Mszę św. Bo pan doktor tak sobie ten skarb cenił, że wraz z małżonką nie mogli żyć bez Mszy św., bez Eucharystii. Ale dziś, w jego pogrzebie myślę, że widzimy jeszcze jedną rzecz - ta jego Eucharystia trwała prawie całe jego życie. On był całe życie człowiekiem Eucharystii. Istotą Eucharystii jest dzielenie się - Bóg dzieli się samym sobą. I pan doktor też dzielił się samym sobą - tym, co od Boga otrzymał, co wypracował - z innymi ludźmi. Kiedy odchodzi człowiek Eucharystii myślę: oby na jego miejsce pojawił się następny taki człowiek, który tą prawdą tak głęboko żyje jak pan doktor. Bo wierzę, że on jest już przy tym niebieskim stole, którym żył, do którego zaprasza Bóg. Jestem tego na sto procent pewien i jestem o tym przekonany - bo był człowiekiem Eucharystii.