- Mamy za sobą prawie 15 lat małżeństwa, ale po tym kursie widzę, że każde młode, zaczynające od zera małżeństwo powinno tu być - mówi o kursie Dialogu Małżeńskiego Gerard Adamczyk z Nidku. Wraz z żoną Anetą uczestniczył w pierwszej edycji kursu w Zagórniku.
Na ostatnim spotkaniu prowadzący zachęcali do autentycznego wprowadzenia w życie treści spotkań. Ks. Moskal zaprosił małżonków, by wykorzystali siłę wszystkich poszczególnych sakramentów, które poznali, by praktykowali małżeńską i wspólną, rodzinną modlitwę, która decyduje o sile wiary.
Po każdej prelekcji prowadzących małżonkowie otrzymywali indywidualne błogosławieństwo i świecę symbolizującą światło Chrystusa. Z tym błogosławieństwem przechodzili na rozmowy w cztery oczy - czyli dialog małżeński.
- 22 lata po ślubie... - opowiadają Katarzyna i Alfred Gibasowie. - Dwa lata po Alphie, ewangelizacja, służba na kolejnych Alphach, potem nasz kurs Beta i kolejne posługi dla uczestników następnych edycji... My zachęcaliśmy innych do udziału w kursach, a dzięki jednej parze, która trafiła na Alphę po takim zaproszeniu, sami odnaleźliśmy swoją wspólnotę - Domowy Kościół. I dwa miesiące temu tutaj, w Zagórniku, w pokoju nad kaplicą relikwii bł. ks. Bukowińskiego tak się pokłóciliśmy, że półtora dnia na siebie nie mogliśmy patrzeć. I zobaczyliśmy wtedy, jaką delikatną bańką jest małżeństwo i... jak ta kłótnia była nam potrzebna. Uświadomiliśmy sobie, jak bardzo o małżeństwo trzeba dbać. Kiedy dowiedzieliśmy się o kursie dialogu, myśleliśmy, co też kolejny kurs może nam dać. Ale jak usłyszeliśmy jedno zdanie - że Pan Bóg stworzył nas, rozmawiając już wtedy z Synem i Duchem Świętym o tym, jacy mamy być - byliśmy powaleni. Zostaliśmy i nie żałujemy.
Z lewej: Anna i Michał Stokłosowie; obok - Katarzyna i Alfred Gibasowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Anna i Michał Stokłosowie do Zagórnika dojeżdżali z Sułkowic-Łęgu. - Jeśli słowo "super" mogłoby oddać nasze wrażenia po tym kursie, to tak właśnie jest. Chcieliśmy pogłębić naszą relację z Panem Bogiem i poprawić codzienne funkcjonowanie naszej rodziny - mówią zgodnie. A Ania dodaje: - Mąż się stał bardziej troskliwy. Nawet dostaję bukiet kwiatów bez okazji, a wcześniej to się rzadko zdarzało. Widzę, że ja staram się więcej z siebie dawać, gubić mój egoizm, bardziej obdarowywać męża. Chyba dużo spokojniej jest w naszym domu...
- Czasem jeszcze walczę z moją żoną, staram się coś wymusić, ale widzę, że kiedy oboje mamy świadomość tego, co tu usłyszeliśmy, wszystko lepiej się układa - mówi Michał. - Bez rozwoju duchowego raczej ciężko mówić o dobrym funkcjonowaniu rodziny.
- Przyjechaliśmy tu z ciekawości - mówią Aneta i Gerard Adamczykowie z Nidku. - Rok temu, po kursie Alpha, wstąpiliśmy do Domowego Kościoła, gdzie dialog małżeński jest jednym ze zobowiązań. Kiedy dowiedzieliśmy się, że ten kurs będzie poświęcony właśnie dialogowi, postanowiliśmy spróbować. Od Alphy nasze życie zaczęło się zmieniać. Jesteśmy coraz bliżej Boga i patrzymy na małżeństwo z Bożej perspektywy. Nauczyliśmy się okazywać sobie więcej szacunku i zrozumienia.
Indywidualne błogosławieństwo ks. Jacka Moskala rozpoczynało dialog małżonków w cztery oczy
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Mąż jest bardziej cierpliwy - tak wobec mnie, jak i syna - mówi Aneta.
- Żona jest bardziej wyrozumiała i odpuszcza to, co kiedyś było powodem do konfliktu - dodaje Gerard. - Mamy za sobą prawie 15 lat małżeństwa, ale po tym kursie widzę, że każde młode, zaczynające od zera małżeństwo powinno tu być. Polecam - żeby nie trzeba było się przez lata docierać.
Poszerzoną wersję tekstu przeczytacie w papierowym bielsko-żywieckim "Gościu" nr 50 na niedzielę 17 grudnia.