- Nie ma większego wroga duchowego rozwoju jak zarozumiałość, poczucie swojej ogromnej sprawczości, poczucie, że wszystko jest w moich rękach, że ja wiem jak to zrobić - mówił o. Wojciech Jędrzejewski OP w Ustroniu-Hermanicach.
Kojot chciał więc tego spróbować. Wdrapał się na skałę i skoczył w przepaść razem z sępem. - Wow! Rewelacja! Tak się wyluzować, to jest ogromna przyjemność - wołał kojot. - Nigdy nie myślałem, że tak się da. Tuż nad ziemią sęp woła: - Uwaga, uwaga, na trzy rozpościeramy skrzydła! Kojot: - Ale ja nie mam skrzydeł! I spadł na ziemię. Sęp rozpostarł skrzydła, spojrzał na kojota i odparł: - Ten to dopiero jest wyluzowany.
- Nie chodzi o usztywnienie, o spięcie, ani też o takie wariackie wyluzowanie, ale chodzi o to, żeby mieć skrzydła - zaznaczył o. Jędrzejewski. - I te skrzydła otrzymamy nie skądkolwiek, ale tylko właśnie od Ducha Świętego. Kierkegaard modli się do Ducha Świętego, wiedząc, że nie ludzką siłą dokona się wzrost ducha, ale mocą życia, które pochodzi od Ducha Świętego.
Słuchacze drugiego wykładu Szkoły Wiary w Hermanicach
Urszula Rogólska /Foto Gość
Kaznodzieja pokazał hermanickim słuchaczom, jak Duch Święty asystuje w duchowym wzrastaniu poprzez swoje siedem darów. - On to robi w różnych kluczowych momentach, w których nasze poczucie siły mogłoby wszystko zepsuć i - często psuje. Na szczęście zawsze jest awaryjne działanie Boga i nie zabijemy się jak kojot. Chociaż każdy, kto podejmuje tę duchową drogę, powinien mieć w świadomości, że jeśli się uprze i będzie głupi, to naprawdę jest to poważne ryzyko. Ale spokojnie - trzeba się naprawdę uprzeć i to nie raz, nie dwa, ale setki razy, żeby spotkał nas ten kojoci, nieszczęsny los.
O. Jędrzejewski podkreślił, by w rozwoju duchowym nie dać się wyprowadzić na manowce, wzbudzając odczucie naszego zdziwaczenia u innych i ich obronne: "ja chcę pozostać normalnym w wierze": - Życie duchowe nie jest dla wybranych. To jest słowo miłości, które Bóg kieruje do człowieka, któremu chce dać poznać i poprzez którego chce przekazać dobre rzeczy innym.
Dominikańska Szkoła Wiary wystartowała w październiku i ma już wiernych uczestników
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak dodał ojciec: - Wzrost duchowy spod znaku siły, posiadania, on nas zatrzymuje w niszach: "to już mam, tego się będę trzymał; w tym jestem dobry". I pozbawiamy się tej radości, żeby zrobić coś nowego. Myślimy: "Nie, nie, nie - ja mam tę swoją religijność, pobożność, swoje zaangażowanie, swoją wspólnotę i to wystarczy". A Pan Bóg chce nas wyprowadzać w bardzo szerokie perspektywy i chce, żebyśmy byli elastyczni wobec Jego działania - mówił zakonnik, omawiając dar mądrości. - Otwartość jest frajdą współdziałania z Bogiem, który zaprasza nas do nowych rzeczy, który mówi: "Nie musisz się bać, bo ja tam będę z tobą, bo wszystko co potrzeba, masz. A ja będę czuwał, abyś mógł z tego korzystać i rozwijać się".
Pełnego omówienia wszystkich pozostałych darów Ducha Świętego przez o. Jędrzejewskiego można posłuchać w nagraniu wykładu, umieszczonym na facebookowym profilu hermanickich dominikanów.
Konferencje Dominikańskiej Szkoły Wiary mają charakter otwarty i odbywają się raz w miesiącu na parterze w bibliotece. Kolejne odbędzie się w sobotę 2 grudnia o 15.00. Wykład pt.: Nadzieja - dlaczego jest nazywana "matką głupich"? wygłosi o. Karol Karbownik OP. Wstęp wolny!