W salkach parafialnych u św. Stanisława w Andrychowie w poniedziałki, w Pisarzowicach - we wtorki. Już od 17.30 kilkunastu młodych uwija się przy ostatnich przygotowaniach na przyjęcie swoich gości - uczestników młodzieżowej wersji kursu Alpha.
Kacper Ogrodzki z Godziszki, który teraz pomaga w Pisarzowicach, był również w tej pierwszej andrychowskiej ekipie. - Oczywiście, że najpierw przyciąga pizza. Ale po trzech tygodniach jesteś już nią przejedzony. Potem się czeka na tych ludzi, na rozmowy. Tam doświadczyłem mocy modlitwy. Teraz nie jest dla mnie problemem Nowenna Pompejańska - odmawiam już trzecią, a może czwartą. Jestem po wypadku, byłem trafiony w oko. Wtedy rzadziej chodziłem do Kościoła, nie miałem kontaktu z ludźmi. Alpha to zmieniła. Chodzę do klasy, w której do Kościoła przyznaje się kilka osób. Dała mi więcej siły, odwagi do przyznawania się do Jezusa.
- Wspaniała jest atmosfera spotkań - mówi Martyna Markiel z Hecznarowic. - Nikt nie ocenia wypowiedzi innych, nawet jeśli ktoś powie coś, co go kompromituje. Mamy pewność, że to zostaje między nami. Większość z nas uważa się za chrześcijan, katolików, a często nie znamy Jezusa, nie potrafimy mówić o Nim. Alpha pomaga to zmienić. Nie znałam wielu form modlitwy, Kiedy wcześniej słyszałam o modlitwie w językach, byłam przerażona. A tu sama jej doświadczyłam na sobie… To niesamowite… Pan Bóg naprawdę działa wszędzie. W tek chwili, kiedy rozmawiamy także…
- Poznaje się masę fajnych ludzi - opowiada Marta Kania z Pisarzowic. - Tu mi się wyjaśniło wiele pytań w kwestii wiary. Dzięki temu łatwiej postrzegać świat, łatwiej zabierać głos w dyskusjach na temat wiary. Dzięki Alphie mam zupełnie inną więź z Jezusem - nie jest kimś odległym. Z takiej niepojętej osoby stał mi się bliski i przystępny.
Uchodziliśmy za kościółkowych
Od pierwszej edycji z andrychowskim zespołem jest także Szymon Trzepaczka, obecnie kleryk pierwszego roku krakowskiego seminarium. - Byłem w oazie, uczyłem się w trzeciej klasie technikum. Zadzwoniła koleżanka z pytaniem czy bym chciał dołączyć do zespołu. Zgodziłem się i… już zostałem. Trafiła tez tu moja siostra Natalia. W trochę specyficzny sposób… Obiecałem jej pięć złotych za każde spotkanie, jeśli przyjdzie.
Ostatnie przygotowania na przyjęcie gości w Pisarzowicach
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Chodzę na oazę i myślałam, że już nikt mi nie powie nic ważnego, Myślałam, że o Bogu to ja już wszystko wiem - mówi Natalia, siostra Szymona. - Tu się okazało, że chodzi nie tylko o wiedzę. Choć ta była dla mnie cenna - przypomniałam sobie podstawy wiary, kim jest Jezus. Niby o tym wiedziałam. Ale teraz naprawdę zrozumiałam i przyjęłam tę prawdę do serca. Przyszłam na Alphę w bardzo trudnym dla mnie czasie. I to było mocne przeżycie. Na weekendzie wyjazdowym działy się autentyczne cuda. Ale tym bardziej uświadomiłam sobie wartość Mszy św. Nie mamy nic ważniejszego niż Eucharystia. Jestem pewna.
- Byłem sceptycznie nastawiony do tej Alphy. Wtedy byłem od 6,5 roku lektorem. Uchodziliśmy za takich kościółkowych ludzi, blisko ołtarza. Co więcej. Bardzo rygorystycznie podchodziłem do liturgii. Ważniejsze były dla mnie właściwie wykonane czynności niż prawdziwa relacja z żywym Bogiem. Alpha mnie zmieniła. Zmienia mnie każda edycja. Dowiedziałem się wtedy jaki byłem naprawdę i jak daleko mi do Jezusa… Otworzyłem się na Boga, na innych ludzi, znalazłem przyjaciół , a wśród nich Szymona.
- Nie znałem modlitwy charyzmatycznej, nie wiedziałem co to modlitwa wstawiennicza. Tak naprawdę nie znałem Jezusa takim jakim On jest naprawdę - bliskim przyjacielem, obecnym zawsze przy mnie, działającym przeze mnie i przez innych.
- Czasem młodzi ludzie patrzą na Kościół przez pryzmat skandali. Alpha pozwala dostrzec jaki jest naprawdę Kościół i Pan Bóg. Nie jest surowy sędzią, który wypatrując grzesznika rozgniewany siecze, ale naprawdę… Tatą, który kocha jak nikt, bezwarunkowo i zawsze. To nie są słowa. My tego tu doświadczamy. Kiedy poznasz takiego Boga chcesz być też inny dla ludzi - dodaje Gabryś.
Razem
Jak podkreślają Szymon i Gabriel, Alpha, to tylko droga. Celem jest znalezienie swojego miejsca w Kościele. Młodzi tęsknią za wspólnotą po Alphie. - Po naszych Alphach ludzie wręcz masowo idą do oazy w swoich parafiach, angażują się w inne przedsięwzięcia w Kościele, jak choćby teatr w sąsiedniej parafii św. Macieja - mówi Gabriel. W Pisarzowicach z kolei, po obecnym kursie powstanie pierwsza wspólnota młodzieżowa Ruchu Czystych Serc. - Wychowanie do wartości, do życia małżeńskiego, rodzinnego - widzę, że na to też czekają, tego chcą - dodaje ks. Wandzel.
Jeszcze ostatnie ustalenia i zaraz zacznie się Alpha w Pisarzowicach!
Urszula Rogólska /Foto Gość
Alpha działa. Najpierw daje im środowisko, w którym mogą się odsłonić, podyskutować na tematy, których gdzie indziej nie poruszają. – Poznają fajnych ludzi, rozmawiają o swojej codzienności, ktoś ich zapyta co u ciebie, jak się czujesz – nawet nie zdajemy sobie sprawy jakie to dla nich ważne - podkreśla ks. Adam Wandzel. - A przy tym mają darmowy posiłek :). To sprawia, że krok po kroku dzieje się z nimi coś nowego. Weekend alphowy, gdzie autentycznie doświadczają mocy Pana Boga, jest dopełnieniem. To niesamowite widzieć młodych, którzy na modlitwie płaczą, śmieją się, są radośni. Może w domu modlili się cicho, może się wstydzili, teraz widzą, że sami mogą modlić się na głos także za innych; wstawiać się za sobą.
Jak dodaje ks. Adam: - Oni czują, że są ważni, są potrzebni. Nie stawiamy im tu warunków. Oni sami podejmują decyzję, żeby się zaangażować, zapraszać innych. Nie chcą zatrzymywać dla siebie tego, co odkryli. To jest ewangelizacja - jeśli odkryję Jezusa jako mojego Pana, to jestem pewien, że to Ktoś dla mnie ważny. Nagle chcę o tym opowiedzieć innym. Alpha nas samych uczy ufności Panu Bogu. My nie wkładamy młodym do głowy swojego myślenia. Nagle, przez rozmowy, dyskusje, doświadczenie całości kursu, zmienia się ich myślenie. Nie nakładamy im żadnych schematów, nie mówimy co mają robić, co mówić, jak myśleć. Oni sami do tego dochodzą. To jest coś bardziej trwałego, bo sami wszystko odkrywają..
Dziecko radości
Organizatorzy Alphy mają wsparcie proboszczów - ks. Janusza Gacka w Pisarzowicach i ks. Jana Figury w Andrychowie. - Podrzucone to dziecko, a coraz wyraźniej widzę, jaką radość przynosi w parafii – uśmiecha się ks. Jan Figura, mówiąc o kursach Alpha w parafii. - Pomysł wyszedł od świeckich, którzy zaangażowali się w kursy organizowane w sąsiednim Zagórniku. Przyznaję. Początkowo wątpiłem w sukces tego pomysłu. Myślałem, że bardzo trudno jest ściągnąć młodzież do kościoła. Zwłaszcza, że mamy tu już grupę młodzieżową. Ale gdy zobaczyłem z jakim zapałem przyszli na pierwsze spotkanie, potem zorganizowali kolejne, uznałem, że tu dzieje się coś wielkiego, Bożego. Pierwsza Alpha minęła, a okazało się, że było tak wielu chętnych, że drugą trzeba było ogłosić! Ci, którzy przychodzą, bardzo chętnie angażują się w przygotowanie kolejnych edycji. Nowej młodzieży wciąż nie brakuje. To swoiste apostolstwo pociąga innych, mówią o Alphie rówieśnikom. Dzieje się coś niezwykłego, jakaś inna wspólnota się rodzi. Rodzice wyrażają się z uznaniem o tej działalności - mówią, że młodzież się zmienia, chce się modlić w domu, chętniej chodzi do kościoła - nie tylko w niedziele. Chcą być bliżej Boga... Alpha wydaje owoce. Widzę to.
O kursach Alpha w Andrychowie i Pisarzowicach napiszemy także w papierowym "Gościu Bielsko-Żywieckim" nr 40 na niedzielę 8 paździenika