Szli na Jasną Górę - i szli ku Bogu. Nieśli do Maryi swoje intencje. I z każdym krokiem rosła ufność, że Matka usłyszy każdą prośbę...
Niektórzy już tak bardzo nie mogli się doczekać tego spotkania, że biegiem pokonywali ostatnie metry przed jasnogórskimi wałami. Wszyscy uszczęśliwieni, że dotarli do celu.
Tu Matce Bożej każdą grupę pątników przedstawiał ks. Damian Koryciński, główny przewodnik 26. Pielgrzymki Diecezji Bielsko-Żywieckiej na Jasną Górę, a wraz ze swoimi weszli pozostali przewodnicy: z cieszyńską ks. prał. Stefan Sputek, z czechowicką ks. kan. Rafał Brzuchański, z andrychowską ks. Paweł Wawak, z oświęcimską ks. Łukasz Kubas, a na czele wkraczających jako ostatnia grupa pielgrzymów z Hałcnowa szedł ks. prał. Józef Walusiak, przez minionych 25 lat przewodnik główny, a w tym roku przewodnik I grupy św. Józefa. Do pielgrzymów dołączył też bp Tadeusz Kusy z Cieszyna, misjonarz w Republice Środkowoafrykańskiej.
Wchodzili na jasnogórskie wały 11 sierpnia, uśmiechnięci w temperaturze przekraczającej 38 stopni (!), ale przecież nie na tym polegało ich świadectwo wiary, za które dziękował im bp Piotr Greger. Po powitaniu wszystkich grup przewodniczył koncelebrowanej Mszy Świętej na zakończenie pielgrzymki i dziękował pątnikom za odwagę przeciwstawienia się dzisiejszej cywilizacji, która propaguje postawy konsumpcyjnego modelu życia. Doceniał za gotowość poszukiwania odpowiedzi na pytania o sens życia oraz o istotę chrześcijaństwa.
Bp Greger dziękował też za odwagę podejmowania trudnej drogi rozpoznania Boga w tym, co jest dobrze znane: w prostych modlitwach, formach pokuty czy uczynkach miłosierdzia pielgrzymkowych braci i sióstr.
– Prawdziwy dialog wymaga osobistego spotkania – wskazywał kaznodzieja, przywołując ewangeliczny opis spotkania Maryi z Elżbietą i przestrzegał przed zastępowaniem spotkania wirtualnymi narzędziami. – Prośmy Boga przez wstawiennictwo Maryi, aby nasze ludzkie spotkania były zawsze przepełnione klimatem nawiedzenia, atmosferą wzajemnego ubogacenia – dodawał bp Greger.
– O prawdziwe pogłębianie swego życia duchowego prosili w drodze sami pielgrzymi, a w ich intencji modlili się też ci, którzy uczestniczyli w pielgrzymce duchowo, pod opieką Renaty Ślosarczyk z Bestwinki, która złożona od lat cierpieniem choroby podjęła się tego zadania – przypomina ks. Koryciński, a zwracając się do pątników dziękował im za zejście z kanapy i pokonany trud drogi.
– Jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi, bo o to przecież w życiu chodzi: wstać z kanapy, zmęczyć się i dać się ukrzyżować, aby zmartwychwstać. Szczególnie dziękuję rodzinom z małymi dziećmi, których przybyło. Dziękuję też kapłanom-przewodnikom i wszystkich zapraszam do następnego pielgrzymowania już za 359 dni... – mówił ks. Koryciński.