To był pierwszy pielgrzymkowy ślub w historii pieszych wędrówek z Hałcnowa do Matki Bożej na Jasnej Górze. Przed rokiem sakrament małżeństwa w Pińczycach zawarli Paulina i Norbert Markielowie. W tym roku także pielgrzymowali!
Ślub Pauliny i Norberta Markielów z Bielska-Białej był radosnym wydarzeniem dla wszystkich uczestników zeszłorocznej 24. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Bielsko-Żywieckiej na Jasną Górę. Sakrament małżeństwa zawarli w kościele w Pińczycach. W sobotę 6 sierpnia br. oboje znowu ruszyli na pielgrzymi szlak! Ostatniego dnia pielgrzymki dzielili się z nami swoimi przeżyciami z pierwszej, małżeńskiej, pieszej wyprawy do Częstochowy.
Zgodnie mówią, że w tym roku, właśnie ten dzień, kiedy znowu tam, do Pińczyc doszli, był najpiękniejszym w czasie pielgrzymowania.
- Ślub pielgrzymkowy, to była bardzo dobra decyzja - mówią, zachęcając innych narzeczonych do podjęcia tego kroku, a w razie wątpliwości... do dołączenia w przyszłym roku do ich ósmej grupy bielsko-żywieckiej. - Otrzymaliśmy tyle wsparcia, ciepła, tyle osób się za nas modliło, że w tym roku idziemy w ich intencjach, dziękując Panu Bogu za nich. Pracujemy i studiujemy. Staramy się pogodzić obowiązki, by mieć także jak najwięcej czasu dla siebie, dla naszego małżeństwa. Nie jest to łatwe, ale możliwe - wiemy, że w dużej mierze dzięki modlitwie osób, które były tu z nami rok temu.
- Mam w żonie ogromne wsparcie, odczuwalne każdego dnia. Także każdego dnia oboje czujemy ten wielki dar modlitwy, jaki wtedy otrzymaliśmy od wszystkich pielgrzymów. Tak dobrze było ich zobaczyć w tym roku po raz drugi, w tym samym miejscu... - mówi Norbert. Podkreślają przy tym, że Pińczyce zapamiętają jednak przede wszystkich dlatego, że także w tym roku, tam przeżywali poruszające spotkanie z Jezusem w Najświętszym Sakramencie.
- Obecność żywego Jezusa w tym pięknym miejscu jest tam tak oczywista, że trafia w samo serce. Ten czas po prostu zmienia człowieka, skłania do refleksji nad swoim życiem - zaznaczają. - W tym roku także każdy z nas otrzymał indywidualne błogosławieństwo. To bardzo umacnia.
- Dostaliśmy tam także wspaniałe prezenty na naszą rocznicę. Zespół "Magnificat" znowu zaśpiewał dla nas pieśni, które wykonał też na naszym ślubie - opowiada Paulina. - Bardzo wzruszający dla mnie był moment, kiedy znowu usłyszałam: "Świat byłby taki ubogi, gdybyśmy się nie poznali"...
Prezentem dla młodych był był także nocleg. Paulina o niczym nie wiedziała: - Przyjechał brat Norberta i powiedział, że mamy nocleg w wyjątkowym miejscu. Myślałam, że po prostu trafimy do jednej ze wspaniałych rodzin w Pińczycach. Tymczasem okazało się, że nocleg czeka na nas w hotelu - tym samym, gdzie odbyło się nasze wesele i gdzie spędziliśmy noc przed rokiem. Tym samym czekało wygodne łóżko, a nie podłoga! - śmieje się Paulina.
Oboje podkreślają, że wierzą, że kiedy będą się trzymać Pana Boga, każdy dzień ich małżeństwa będzie już tylko piękniejszy.