Co papież Franciszek powiedział w Muzeum Auchwitz-Birkenau?
Prześladowany przez komunistów biskup czeskiej Pragi František Tomášek, zapytany przez zagranicznego dziennikarza o to, co człowiek wierzący może zrobić dla Kościoła, odpowiedział:.- Może się pomodlić. Wówczas zrobi wiele. Może dla Kościoła po prostu pracować. Wtedy zrobi jeszcze więcej. Może też, jeśli zdoła, dla Kościoła cierpieć. W ten sposób zrobi najwięcej.
Ojciec Święty Franciszek, jako trzeci w historii papież, przeszedł przez niesławnej pamięci bramę z napisem „Arbeit macht frei”, będącym szyderczą parafrazą Jezusowego: „Prawda was wyzwoli” (J 8,32). Zapalił świecę pod Ścianą Śmierci. Zatrzymał się w bunkrze głodowym w podziemiach bloku 11, w którego przepastnych piwnicach wciąż jeszcze słychać echa jęków torturowanych i konających, przeplatane pieśniami Maryjnymi, które intonuje ojciec Kolbe. Przywitał się z byłymi więźniami, którzy przeżyli, by dać świadectwo. Wszystko tak, jak jego poprzednicy.
Nowość pojawiła się dopiero w związku z jego obecnością w Birkenau. Jan Paweł II odprawił tutaj Mszę św. dla milionowej rzeszy wiernych. Benedykt wygłosił przemówienie z odważną nutą przeprosin. Franciszek nie powiedział nic. Przeszedł wzdłuż tablic pamiątkowych pod Pomnikiem Męczeństwa Narodów, postawił znicz, posłuchał modlitwy psalmu, którą odmówili rabin Schudrich i ksiądz Ruszała. Uścisnął dłoń kilkunastu Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata, wręczył różańce i bez słowa odjechał.
Kamery pokazały twarz papieża z bliska: kiedy przechodził przez bramę byłego obozu, kiedy stał ze spuszczoną głową przed pomnikiem. Zobaczyłem twarz kogoś, kto cierpi i przeżyłem nawrócenie. Słysząc bowiem zapowiedzi milczącej obecności papieża Franciszka w byłym KL Auschwitz-Birkenau, czułem się zawiedziony, że papież nie powie nic.
Przecież, choć ta wizyta ma charakter prywatny, jest tutaj jako widzialna głowa Kościoła. Nie może nie wykorzystać takiej okazji, by znów coś dla Kościoła tutaj zrobić! Nawróciłem się, to znaczy zmieniłem myślenie, zrozumiałem. Franciszek zrobił dla Kościoła w Muzeum Auschwitz coś wielkiego, tak samo, jak jego poprzednicy: Jan Paweł II modlił się, Benedykt - nauczał, pracował, Franciszek - cierpiał. Jestem pod ogromnym wrażeniem.
To kapitalna lekcja dla Kościoła w ogóle, także dla miejscowego Kościoła Bielsko-Żywieckiego. Dwukrotnie w ciągu roku na terenie byłego obozu odprawia się nabożeństwo Drogi Krzyżowej: w Wielkim Poście - w intencji trzeźwości - i na początku listopada - za zamordowanych. A może spróbować choć raz zrobić taką papieską, Franciszkową celebrację: przejść bez rozważań i śpiewów, w absolutnej ciszy, w głębokim zamyśleniu, z pieczęcią cierpienia odciśniętą na twarzy, na sercu, znamieniem autentycznego współczucia?