Ksiądz, mama dwóch synów, tata trójki dzieci (i czwartego w drodze) wyruszyli pieszo dziś o 15.00 sprzed kościoła św. Urbana w Brzeszczach. Do Częstochowy chcą dotrzeć jutro, na Apel Jasnogórski. Idą w intencji młodych i Światowych Dni Młodzieży.
JG 24 - tak nazwali swój pomysł. Druga nazwa to... "Pielgrzymka dla zapracowanych"! O 14.00 spotkali się na Mszy św. w kościele św. Urbana w Brzeszczach, a punktualnie w Godzinie Miłosierdzia, o 15.00, ruszyli na trasę. Trójka śmiałków - Agata Malicka, Grzegorz Smolarek i ks. Łukasz Listwan, wikariusz w Brzeszczach i przewodniczący sekcji wolontariatu w Diecezjalnym Centrum ŚDM w Bielsku-Białej - chcą pokonać 114 km dzielące ich parafię od Jasnej Góry w 24 godziny. Na Apel Jasnogórski 18 czerwca chcieliby już być przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej.
Mają jedną wspólną intencję - będą się modlić za wszystkich uczestników Światowych Dni Młodzieży w Krakowie i papieża Franciszka. Poniosą także sprawy swoich rodzin i życia osobistego.
Pójdą przez: Bojszowy (tam dotrą planowo ok. godz. 17.40), Lędziny (20.00), Giszowiec (23.00), Siemianowice (2.35), Rogoźnik (5.20), Pyrzowice (8.10), Kolonię Woźnicką (10.15), Woźniki (12.35), Starczą (15.25), Brzeziny Kolonię (18.15). Co 10-12 km zaplanowali 20-minutowy odpoczynek. Towarzyszy im samochód, który powiezie niezbędny prowiant i sprzęt.
Trzymamy się Pana Boga
- Pomysł zrodził się w głowie Grześka - mówi ks. Łukasz. - Wszyscy w trójkę szliśmy w zeszłym roku z sierpniową Pielgrzymką Oświęcimską na Jasną Górę i to chyba tam Pan Bóg zaczął nad nami pracować w tym kierunku. Po kilku miesiącach pojawiło się pragnienie czegoś więcej i zaczęliśmy się spotykać, tworząc zespół uwielbieniowy. I kiedyś na jednej z prób Grzesiek rzucił temat, że chciałby ruszyć na Jasną Górę w 24 h. Co ciekawe, ku swojemu zdziwieniu, spotkał się z natychmiastowym podjęciem tematu przeze mnie i Agatę. I stało się.
Ks. Listwan podkreśla: - Te kilka miesięcy, odkąd się znamy, spowodowało jakieś duchowe więzi między nami, które pewnie najłatwiej streścić w pojęciu wspólnoty. Każdy z nas ma pewien indywidualny bagaż doświadczeń życia, ma swoje cele i pragnienia, a łączy nas to, że staramy się - pewnie czasami z różnym powodzeniem - iść przez to wszystko, konsekwentnie trzymając się Boga, co z wielu powodów na co dzień nie jest dziś łatwe. Ja szczególnie chcę ofiarować tą pielgrzymkę w intencji zbliżających się Światowych Dni Młodzieży. Chcę to moje codzienne zaangażowanie ostatnich kilkunastu miesięcy zebrać w tę jedną dobę trudu pielgrzymiego i zawierzyć Matce Bożej. Ponadto jest to także moje dziękczynienie za każdą osobę spotkaną na drodze przygotowań do ŚDM i w ogóle na drodze mojego kapłaństwa. Nie mam żadnej wątpliwości, że każdej z tych osób zawdzięczam jakiś cenny rys mojej codziennej posługi kapłańskiej.
Od kilku tygodni ks. Łukasz przygotowywał się do pielgrzymki przez wieczorne ok. 10-20-kilometrowe spacery. W jedną z upalnych niedziel przeszedł 40 km z Brzeszcz do Skoczowa.
Zapalnik uwielbieniowy
- W moim przypadku wszystko zaczęło się rok temu, na mojej pierwszej pieszej pielgrzymce do Częstochowy. Po prostu dostałam strzałą Jezusa w sam środek mojego serducha - mówi Agata. - Klękając przed Matusią Częstochowską na Jasnej Górze, zawierzyłam Jej moje życie oraz mojej rodziny... A potem już tak poleciało, że sama tego nie ogarniam. Kurs Alfa, seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Zapalnikiem była grupa uwielbieniowa, która urodziła mi się w głowie, pociągnięcie za sobą moich cudownych dzieciaków, no i... "pojechany kaes'', czyli nasz ksiądz, który pokazał mi Boga, jakiego do tej pory nie znałam. Ostatnie dni są kompletnym, bardzo pozytywnym zmiażdżeniem mojego życia przez Boga, dlatego chcę Mu podziękować za wstawiennictwem Najświętszej Matusi i poprosić o dalsze ogarnianie mojego życia i moich najbliższych, ponieważ ja już nie potrafię żyć bez Niego...
- W moim życiu piesze pielgrzymowanie zaczęło się 20 lat temu z najzwyklejszej, młodzieńczej ciekawości. I - jak to najczęściej z połączenia młodości i ciekawości wychodzi - pojawił się nałóg. Nałóg pielgrzymowania - śmieje się Grzegorz. - Coś, co trudno wytłumaczyć komuś, kto tego nie doświadczył. Ten moment, gdy po kilku dniach w drodze, kilkuset kilometrach w nogach, widać górujące przed tobą sanktuarium na Jasnej Górze... I ten wewnętrzny spokój, budowany przez kilometry... Nic się wtedy nie liczy. O niczym się nie myśli. Jedyne słowa, jakie przychodzą do głowy: "Matko! Oto jestem. Przyszedłem do Ciebie!". Piękny, spokojny, radosny czas!
Pielgrzymka dla... zapracowanych!
Dlaczego więc JG 24, skoro już w sierpniu znów można dołączyć do istniejących już grup? - Bo nie zawsze jesteśmy w pełni świadomi tego, o co Boga prosimy - mówi Grzegorz. - Natomiast On jest zawsze konsekwentny w spełnianiu naszych próśb... Z żoną, którą poznałem właśnie na pielgrzymce, zawsze marzyliśmy o dużej, współcześnie "patologicznej" rodzinie. Tylko, niestety, nie przewidzieliśmy, że będzie to powodem rezygnacji z pielgrzymowania. Wiadomo - młodzi rodzice, obowiązki przy dziecku, najpierw jednym, potem drugim - pielgrzymka wydawała się wręcz nierealna, a co najmniej zbyt uciążliwa dla dzieciątka. Do czasu, gdy na świecie pojawił się trzeci, chory i wymagający specjalistycznej opieki potomek. Konieczność przeorganizowania życia ukazała możliwości, których przy pierwszych dzieciach nie dostrzegaliśmy. Mimo że pracy przy dziecku było dużo więcej i była ona bardziej skomplikowana niż wcześniej, okazało się, że jesteśmy w stanie uczestniczyć w pielgrzymce co roku. Co prawda, nie wspólnie, ale na zmianę - każdego roku jedno z nas. Plus, oczywiście, dziecięca starszyzna, bo dobre nałogi należy młodzieży zaszczepiać!
Pan Bóg wciąż pamiętał o ich pragnieniu dużej rodziny... Czwarte dziecko urodzi się tuż przed tegoroczną sierpniową pielgrzymką! Grzegorz z żoną pomyśleli, że w tym roku pielgrzymowania nie będzie.
- Ale od razu sam Bóg podsunął mi myśl: "Nie możesz iść z »oficjalną pielgrzymką« - zrób swoją!" - opowiada Grzegorz. - Wystarczyło jedno zdanie na próbie naszego zespołu i ekipa do wymarszu była gotowa. Już nie było odwrotu... W swoim "szalonym" zamyśle, Szef dał jeszcze jedną wskazówkę. Przygotowując fanpage’a pielgrzymki, zastanawiałem się jak opisać naszą inicjatywę utworzenia cyklicznej, corocznej "ekspresowej pielgrzymki". I wtedy myśl: "Ilu jest takich, którym nie chce się iść albo wymawiają się brakiem czasu, pracą, obowiązkami... Wybij im argument z ręki i napisz: »Pielgrzymka dla zapracowanych«". No cóż... Bóg ma nieszablonowe pomysły. A nam pozostało tylko wędrować na Jasną Górę!
Aktualizacja: Brzeszczańska ekipa doszła do celu 18 czerwca wieczorem - na czas. I dziękuje za wsparcie duchowe wszystkim, którzy w drodze zapewniali ich o modlitwie. Relacja - wkrótce!