Od środy 30 marca wznowione zostały poszukiwania, prowadzone w Starym Grodkowie na Opolszczyźnie przez IPN. Pracami badaczy kieruje prof. Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego.
Stary Grodków to jedno z miejsc przez lata wskazywanych jako prawdopodobny punkt, do którego przewiezieni zostali żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych dowodzonych przez kpt. Henryka Flamego "Bartka" w 1946 r., podczas sfingowanego przez UB pozorowanego przerzutu na Zachód. W niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach około 160-200 partyzantów opuściło wówczas Beskidy i zniknęło bez śladu.
Niepotwierdzone przekazy mówiły, że w kilku grupach wywieziono ich i zamordowano na Opolszczyźnie. Wśród przypuszczalnych miejsc tej egzekucji wymieniane były oprócz Starego Grodkowa także miejscowość Barut oraz okolice Łambinowic. W Grodkowie mordu dokonano poprzez wysadzenie w powietrze baraku, w którym spali żołnierze "Bartka".
Prace badawcze w Starym Grodkowie prowadzono są od kilku tygodni. Od środy podjęli je na nowo przedstawiciele IPN wraz z wolontariuszami, naukowcami z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu, saperami z Brzegu oraz specjalistami z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu.
"Bartek" i jego partyzanci po ujawnieniu w 1947 r.
archiwum SŻ NSZ Beskidy
Jak poinformował prof. Szwagrzyk, jeszcze przed Świętami Wielkiejnocy w Starym Grodkowie odnaleziono szczątki przynajmniej ośmiu osób. - Tak naprawdę dopiero oględziny sądowo-lekarskie za jakiś czas pozwolą określić, do ilu osób znalezione dotychczas szczątki mogły należeć. Z całą pewnością, że nie mniej niż do ośmiu - mówi prof. Szwagrzyk.
Prócz ludzkich szczątków znaleziono też np. orzełki z czapek wojskowych, ryngrafy, sporo amunicji czy fragmenty oprzyrządowania wojskowego, takie jak klamerki czy sprzączki oraz elementy charakterystycznych pasów. Wszystkie odnalezione dotąd szczątki były w dołach znajdujących się w odległości ok. 10-
Prace potrwają jeszcze około 2 tygodni. Później IPN przewiduje prace w Barucie, gdzie zginęła część podkomendnych ze zgrupowania "Bartka". Sam dowódca nie wyjechał. Zginął już po ujawnieniu się na początku 1947 r., zamordowany strzałem w plecy w Zabrzegu 1 grudnia 1947 r.
W najbliższy piątek, 1 kwietnia, do Starego Grodkowa uda się grupa członków i sympatyków Stowarzyszenia Żołnierzy NSZ Beskidy wraz z kapelanem ks. prał. Władysławem Nowobilskim.
- Chcemy na miejscu śmierci oddać hołd i modlić się za pomordowanych partyzantów - mówi Marek Snaczke z żywieckiej grupy rekonstrukcji historycznej NSZ "Rodzynki".