Wytrawnym piechurom wędrówka zajmowała 16, przeciętnym 20 i więcej godzin. Najtrudniejszą beskidzką trasę - św. o. Pio (ponad 55 km przez Szyndzielnię, Klimczok i Skrzyczne) wybrało ponad 120 osób.
W wyznaczonym terminie z kościoła św. Andrzeja Boboli w Bielsku-Białej na trasy EDK Beskidy wyszło ponad 500 osób. Było też sporo osób, które wybrały inny czas, by móc przejść EDK w prawdziwej samotności, całkowicie skupiając się na Panu Bogu.
- Wielu idących to bielszczanie, ale wybrali ją też goście z różnych stron Polski - mówi brat Mirosław Myszka SAC z bielskiej wspólnoty pallotynów, lider rejonów EDK, w przygotowania do ekstremalnej modlitwy zaangażowany od 4 lat. Sam trasę św. o. Pio pokonał przed głównym przejściem w ciągu 16 godzin. Część osób szła poza głównym terminem, niektórzy idą w Wielkim Tygodniu. - Szukają w ten sposób większej szansy także na to, że pokonają trasę naprawdę samotnie, bo wtedy można ją przeżyć najlepiej - dodaje br. Myszka, który w tym roku pełnił funkcję lidera dla 6 rejonów, od Białego Dunajca po Czechowice-Dziedzice. To obszar zróżnicowanych propozycji tras: od górskich, po takie, jak odbywająca się po raz pierwszy EDK z Czechowic-Dziedzic wokół Jeziora Goczałkowickiego - w płaskim terenie, za to najdłuższa, licząca aż 67 km.
Br. Mirosław Myszka SAC, lider EDK Beskidy
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Wśród zgłaszających się na modlitewną wędrówkę przez beskidzkie szczyty są w tym roku bielszczanie, ale także sporo chętnych z całego województwa śląskiego i z różnych stron Polski. Szli na spotkanie z Jezusem, z pragnieniem pogłębienia swojej relacji z Bogiem. Pojawili się także tacy, którzy zadeklarowali się jako poszukujący Boga...
- Najwięcej idzie osób w średnim wieku - 35-45 lat, ale mamy też dużo młodzieży, od 15 do 17 lat. Są też osoby starsze, mające 65 lat. Niektórzy mają za sobą udział w innych EDK, ale szukają trudniejszych wyzwań. Około 130 osób wybrało trasę krótszą, która ma wprawdzie tylko 20 km, ale i tak jest bardzo trudna, bo do pokonania są przewyższenia w sumie liczące 980 metrów. Ponad 120 osób idzie trasą św. o. Pio (55 km i 2500 m przewyższeń), a ponad 150 - trasą św. Andrzeja Boboli. Będzie dużo ludzi na szlakach. W razie problemów gotowi do pomocy będą też goprowcy - mówił przed rozpoczęciem EDK br. Mirosław.
Przygotowaniem do wędrówki była Msza św. w kościele św. Andrzeja Boboli, podczas której uczestnicy EDK mogli uczcić relikwie Krzyża Świętego, a także patronów tras, którymi zamierzali przejść. Później pozostał już tylko odbiór pakietów z materiałami: opisem trasy, tekstami rozważań, ostatnie poprawki ekwipunku i wyjście w nocne zmagania z kilometrami, ciemnością, mroźnym wiatrem, bólem... Po pierwszej stacji Drogi Krzyżowej przy kaplicy na Dębowcu wędrowali ku kolejnym.
Wędrowali przez zaśnieżone beskidzkie szlaki
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Noc chłodna, ale bez deszczu, więc pogoda nie utrudnia - podsumowywali w sobotni poranek uczestnicy EDK, zatrzymujący się na rozważanie XI stacji Drogi Krzyżowej przy sanktuarium NMP Królowej Polski Na Górce w Szczyrku. Jednak po 11-12 godzinach wędrówki ich kroki zdradzały już solidne zmęczenie...
W tym roku ci, którzy wyruszyli w ustalonym terminie - 18 marca wieczorem, po zakończeniu EDK Beskidy otrzymali pamiątkowe certyfikaty uczestnictwa.
- Każdy dostał też egzemplarz wydanej właśnie przez nas książeczki: "Świadectwo... życiem pisane", zawierającej świadectwa uczestników EDK Bielsko-Biała Beskidy. Mówią w nich o pokonywaniu własnych słabości, ale przede wszystkim zachęcają, by przekraczać ograniczenia i szukać spotkania z Bogiem, zmiany swojego życia na lepsze - mówi br. Myszka. - Jeśli się przejdzie EDK, widzi się więcej, lepiej rozumie się to, w jakim punkcie życia się właśnie jest. Trudności po drodze są łaską, dzięki której można szybciej wzrastać i iść drogą do nieba.
Jak dodaje, cieszy go, że Ekstremalne Drogi Krzyżowe odbywają się już także poza granicami Polski. Są w Anglii, Czechach... - Pojawiły się też zapytania o EDK ze strony gości wybierających się na Światowe Dni Młodzieży. Jeżeli będą takie zgłoszenia, nie jest wykluczone, że przygotujemy dla chętnych taką wakacyjną EDK, żeby mogli poznać, zrozumieć, na czym polega i być może rozwinąć w swoich rodzinnych krajach i okolicach. Może w ten sposób uda się EDK rozwinąć także w innych Kościołach lokalnych na świecie - dodaje br. Myszka.
- Czym jest EDK? Nie spróbujesz? Nie dowiesz się... - kwituje krótko jeden z uczestników beskidzkiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.