Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Miłosierni ufają

Peregrynacja. To czas szczególnej łaski, którą czują zarówno sami duszpasterze jak i wierni, którzy uczestniczą w adoracji przed wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego oraz relikwii apostołów Bożego Miłosierdzia. Wiele osób zastanawia się, jak tę wyjątkową dobę miłosierdzia przedłużyć? Są tacy, którzy znaleźli sposób! Dziś tworzą w Milówce wspólnotę: Miłosierni.


Wspólnota jest w tej parafii jednym z widocznych i imponujących owoców peregrynacji. Aby się do niej przyłączyć, trzeba pragnąć pogłębienia swojej wiary i ufności Bożemu Miłosierdziu, a także pomagać w tym innym. Nazwa wspólnoty została zaczerpnięta z hasła Roku Miłosierdzia: „Miłosierni jak Ojciec”.
Warunki do spełnienia są dwa: trzeba codziennie odmówić o dowolnej porze Koronkę do Bożego Miłosierdzia i choć raz w tygodniu wypełnić jeden uczynek miłosierdzia względem duszy lub ciała. 
– Te dwa dosyć proste wymagania mobilizują do tego, by pamiętać, że przeżywamy Rok Miłosierdzia, że była peregrynacja i że powinniśmy wprowadzać to, co przeżywamy, w swoje życie – tłumaczy ks. Stanisław Lubaszka, proboszcz parafii w Milówce. 


Być jak Ojciec


Kiedy ks. Lubaszka zaprosił chętnych, deklaracje niemal natychmiast złożyły aż 124 osoby! Ruszyli z modlitwą, rozwijają wrażliwość serc.
– To był świetny pomysł – uważa Jacek Mizia, jeden z Miłosiernych. – Z jednej strony prosty: sami wyznaczamy sobie zadania, które realizujemy, ale też wymagający, bo sami musimy pilnować, żeby nie zaniedbać realizacji.
W efekcie coraz częściej myślą o Bożym miłosierdziu. Do nich, ale też do wszystkich parafian, zostało skierowane szczególne zaproszenie na wprowadzone po peregrynacji nabożeństwa do Bożego Miłosierdzia w trzecie piątki miesiąca.
– Wybieramy się w Niedzielę Miłosierdzia Bożego z pielgrzymką parafialną do Łagiewnik. Myślimy też nad tym, żeby zorganizować takie esemesowe dzielenie się myślami z „Dzienniczka”, żeby się wzajemnie wspierać – i nie zapomnieć o zobowiązaniach – dodaje ks. Lubaszka. 
– Na razie żadne zapomnienie nie grozi. Zresztą coraz wyraźniej widać wokół nas ludzi miłosiernych – zapewniają członkowie wspólnoty. Miłosierni modlą się codziennie także za siebie wzajemnie, co też dodaje im siły. 


Z Nim każdy krok


– Jezus Miłosierny towarzyszy mi od chwili, kiedy urodziłam się jako półtorakilogramowy wcześniak, gdy nie było jeszcze inkubatorów. Z Jego pomocą wszystko skończyło się dobrze – mówi Anna Klemczak. – Nie ma dnia, kiedy nie odczułabym bliskości, miłości Jezusa. Peregrynacja spotęgowała to poczucie i moja więź z Miłosiernym stała się jeszcze trwalsza. Nawet trudno to opisać słowami, jak bardzo Jezus jest miłosierny... Tak bardzo chce się Go naśladować! Dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy usłyszałam o tej wspólnocie.
Teraz pani Anna stara się wypełniać uczynki miłosierdzia. To są różne sprawy: modlitwa w intencjach innych osób, często za umierających, za potrzebujących. Wspiera też materialnie i duchowo cierpiących, pokrzywdzonych, smutnych, strapionych. – Nieraz ktoś bardzo blisko mnie potrzebuje wsparcia i pokazania mu religijnej perspektywy trudnej sytuacji. Już dawniej odmawiałam Koronkę do Bożego Miłosierdzia, postępowałam podobnie, ale dziś robię to bardziej świadomie, ze względu na Jezusa Miłosiernego – dodaje Anna Klemczak. 


Przemienieni


– Dla mnie obecność w tej wspólnocie Miłosierni stała się motywacją do działania i ciągłej przemiany swojego serca na bardziej wrażliwe, współczujące bliźnim. Staram się być zawsze gotowa do pomocy i chcę realizować wezwanie Pana Jezusa, aby być zawsze miłosiernym – przyznaje Natalia Mizia. – Chcę w ten sposób uwielbić Jezusa, oddać Mu cześć. Wiele miłosierdzia mi okazał i dlatego też chcę tą miłością się dzielić. Chcę Mu dziękować!
Koronkę odmawiała od kilku lat, ale z uczynkami bywało już różnie. – Teraz staram się bardziej i dostrzegam potrzebujących, którym próbuję pomagać. I pamiętam słowa: „Co uczynicie jednemu z tych braci Moich najmniejszych, to Mnie uczynicie...” – zaznacza pani Natalia.
We wspólnocie Miłosierni jest też jej mąż. – I myślę, że zostanę w niej do końca życia. Mam taką nadzieję, bo dzięki Bożemu miłosierdziu zmieniłem swoje życie i jest mi ono bardzo potrzebne – mówi Jacek Mizia. – Zaczynam od koronki, ale potem przechodzę do konkretnego czynu. Muszę go sobie sam wskazać, narzucić, a potem zrealizować. Dopiero wtedy mogę się cieszyć, kiedy zdołam pomóc, materialnie czy jakimś konkretnym gestem. Czytając „Dzienniczek” św. Faustyny zrozumiałem, jak – przebywając w niewielkiej celi – można wiele zrobić dla całego świata, dla tylu innych ludzi. Staram się tę postawę przenosić na świat...


Trzeba ufać


– Moja życiowa przygoda z miłosierdziem Bożym zaczęła się już wcześniej: od słuchania płyty z nagraniem „Dzienniczka” św. Faustyny, dołączonej kiedyś do „Gościa Niedzielnego” – wspomina Ewa Waligóra. – Jadąc do pracy słuchałam, niektórych fragmentów po kilka razy, żeby dobrze przemyśleć. 
Później, podczas ewangelizacyjnego spotkania na Pilsku wylosowała dla siebie cytat: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. To też była wskazówka. – Ale dopiero po peregrynacji, we wspólnocie Miłosierni odczułam, że odmawianie Koronki do Bożego Miłosierdzia ma sens dopiero wtedy, kiedy naprawdę zaufam Panu Bogu. Im bardziej wzrasta moja ufność, tym więcej otrzymuję łask. Tym bardziej też rośnie moja potrzeba pomagania innym, ale nie jest ona taka, jak dawniej: powodowana współczuciem czy litością. Teraz robię to ze względu na Chrystusa i miłosierdzie Boże. On jest miłosierny i ja też chcę taka być... 
To zaufanie jest istotą, bo im bardziej odkrywa się wielkość Boga, tym jaskrawiej widzi się swoją małość i słabość. Ale Bóg daje też łaskę i wzmacnia nas w tej ufności. Wiem, że to Jezus mnie podtrzymuje, ale też sama staram się być silna, wyjść mu naprzeciw tak, jak Zmartwychwstały idzie ku nam – mówi Ewa Waligóra.
– Ile Bogu zaufasz, tyle dostaniesz! – kiwają zgodnie głowami pozostali Miłosierni...•


Papieski koncert w Milówce


Dla apostoła Bożego miłosierdzia – św. Jana Pawła II
– w niedzielę 3 kwietnia o 18.00 w kościele Wniebowzięcia NMP odbędzie się specjalny koncert góralski „Jana Pawła imię nigdy nie zaginie”. Wystąpi w nim żywiołowa i charyzmatyczna góralska kapela „Jaworowe Skrzypce”, zaśpiewa zespół dziecięcy „Spod Kikuli”, a w przygotowaniu pomaga GOK – wszyscy z Milówki. Wstęp wolny. 
– Często występujemy z programami o św. Janie Pawle II, ale po raz pierwszy to będzie w Milówce. Będą góralskie pieśni i ukochana papieska „Barka” – mówi Klaudia Białożyt, solistka z „Jaworowych Skrzypiec”. – Na koncert, wspomnienie pielgrzymek do Polski i wspólne śpiewanie zapraszamy wszystkich do kościoła. Kto nie da rady, może obejrzeć koncert na żywo online: wgmedia.eu/koncertpapieski.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy