Choć to środek tygodnia, mieszkańcy Hecznarowic tak licznie wypełnili swój kościół 3 lutego, witając peregrynujące Znaki Miłosierdzia, że trudno byłoby tu wetknąć nawet szpilkę!
Strażacka orkiestra, poczty sztandarowe górników, strażaków i dzieci ze szkoły podstawowej, a także panie z koła gospodyń, schola rodzin i rzesza mieszkańców parafii św. Urbana w Hecznarowicach, wraz ze swoim proboszczem ks. Aleksandrem Smarduchem czekali na ten dzień od dawna.
W środę 3 lutego razem z nimi byli także duszpasterze parafii dekanatu wilamowickiego z ks. prałatem Michałem Bogutą, księża rodacy i niegdyś pracujący tutaj. Wszyscy razem witali obraz Jezusa Miłosiernego i relikwie Apostołów Miłosierdzia pielgrzymujące po diecezji bielsko-żywieckiej.
Stoisz i pukasz
Słowami piosenki: "Przychodzisz Panie mimo drzwi zamkniętych, Jezu Zmartwychwstały ze śladami męki. Ty jesteś z nami, poślij do nas Ducha. Panie nasz i Boże - uzdrów nasze życie", ks. Aleksander Smarduch rozpoczął powitanie Znaków w imieniu całej wspólnoty hecznarowickiej.
Strażacy wnieśli obraz Jezusa Miłosiernego do hecznarowickiego kościoła
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Gromadzimy się w naszym parafialnym Wieczerniku, by wpatrywać się w Twój święty wizerunek i na modlitwie otwierać serca dla Ciebie, który stoisz u drzwi i pukasz. A kto usłyszy Twój głos i drzwi otworzy, do tego wejdziesz i w nim pozostaniesz - mówił ks. Smarduch. - Jezu ufamy Tobie. Na oścież otwieramy serca dla Ciebie. Przyjdź Panie Jezu i zamieszkaj wśród nas, oczyść nas i uzdrów, umocnij i uświęć. Zapal w nas ogień Twojego miłosierdzia, uczyń nas jego apostołami przez modlitwę, słowa i czyny. Wejdź do serca każdej osoby z naszej parafialnej rodziny; każdego dziecka, młodzieńca i dziewczyny, męża i żony, ojca i matki, osoby samotnej, starszej i chorej. A nade wszystko do serc osób pogrążonych w ciemności niewiary, zrozpaczonych oraz skutych kajdanami grzechu i nałogów.
Ks. proboszcz Aleksander Smarduch dziękował swoim parafianom za zaangażowanie w przygotowanie powitania Znaków Miłosierdzia
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak dodał ks. Smarduch: - Wpatrujemy się w Ciebie. a Ty patrzysz na nas z miłością. Uśmiechasz się do nas, robisz krok w naszą stronę, unosisz rękę, aby nam błogosławić. A z Twojego miłosiernego serca wytryskują promienie, które przenikają nas, oczyszczając i uświęcając. Miłosierny Panie - oto jesteśmy gotowi.
Bóg się nie mści
W homilii bp Roman Pindel odniósł się do czytania dnia - o kolejnym grzechu króla Dawida, który policzył lud, będący własnością Boga. Kiedy dostaje trzy możliwości wyboru kary za popełniony grzech, wybiera tę, która dotknie go w najmniejszy sposób. Chce uniknąć kary, która jego osobiście doświadczyłaby najmocniej - kary ze strony ludzi. Mówi: "Wpadnijmy raczej w ręce Pana, bo wielkie jest Jego miłosierdzie, ale w ręce człowieka niech nie wpadnę!".
Parafianie po Mszy św. podczas adoracji Najświętszego Sakramentu i nabożeństwa uczczenia relikwii
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Dotykamy dzisiaj ważnego problemu ludzi w Starym Przymierzu, z jakim nie umieli sobie poradzić - dlaczego zło dotyka człowieka niewinnego, dobrego, wiernego wobec Boga. Jak powiązać fakt, że choć człowiek nie grzeszy, dzieją się złe rzeczy - mówił bp Pindel. - Autorzy Starego Testamentu wpisywali te historie w taką ideę, że Bóg może czasem oddać w ręce kogoś innego: człowieka, nieprzyjaciela, a czasem może dopuścić - jak w przypadku Hioba - żeby to szatan dotknął człowieka. W podobny sposób tłumaczono nieszczęścia, które spadały na grzesznika: to Bóg stracił cierpliwość, że postanowił wreszcie ukarać tego człowieka, który zło popełnił.
Jak mówił biskup: - Pomyślmy, czy nie zdarza się i dzisiaj nam, którzy znamy objawienie Chrystusa, objawienie Ojca, który jest miłosierny, mówić dzieciom: "Bóg cię ukarze", "Bozia cię skara", albo dorosłym: "Żeby cię pokarało", żeby Pan Bóg pomścił te krzywdę - jakby Pan Bóg miał być tym, który mści się w imieniu człowieka. Tymczasem kiedy dobrze się zastanowimy nad tym jakiego Boga nam objawia Jezus Chrystus, odkrywamy, że Bóg nie potrzebuje karać człowieka za jego postępowanie.
Znaki Miłosierdzia pozostaną w Hecznarowicach do czwartku 4 lutego br.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Zło, niepokoje, cierpienia, to konsekwencja grzechów człowieka. - Bóg nie musi wymierzać kary. Bo ostatnim słowem Boga jest Miłosierdzie - podkreślał bp Pindel.
Ostatnie słowo Boga
Człowieka, który popełnia zło, nie jest skłonny na otwarcie się na Boga, dopuszcza myśli: "Bóg mi nie przebaczy". - To duży błąd i ogromne niebezpieczeństwo dla człowieka, na którego Bóg czeka z ogromem swojego miłosierdzia. To działanie Złego, który przedstawia Boga jako policjanta. strażnika, Boga podejrzliwego, łapiącego człowieka na grzechu.
Boże Miłosierdzie staje się ratunkiem dla człowieka, który jest w stanie uznać swoją winę. Człowiek sam wybiera czy będzie szukał miłosiernego oblicza Boga, czy będzie uciekał i zamykał się w sobie, oskarżając wszystkich - w ostateczności także Boga - za to, co go spotyka. To Zły człowiekiem manipuluje, poddając w wątpliwość sens jego życia. Od otwartości serca zależy, czy będzie szukał ratunku w Bożym Miłosierdziu.
- Dziękujemy Jezusowi, że objawił nam takiego Ojca, że ilekroć będziemy prosili o miłosierdzie, odkrywając nasze słabości, grzechy i zło które się stało w naszym życiu, trwając na modlitwie będziemy poznawać, jak bardzo jest miłosierny, zwłaszcza dla tych oddalonych - mówił biskup, zachęcając hecznarowickich parafian, by adorując Najświętszy Sakrament przez najbliższą dobę i wpatrując się w obraz Jezusa Miłosiernego, wypraszali miłosierdzie dla siebie i innych i - jak mówił bp Pindel: - Abyśmy okazywali miłosierdzie na wzór Ojca tym, którzy miłosierdzia potrzebują, aby się ono rozlewało.
Po Mszy św. każdy mógł uczcić relikwie Apostołów Miłosierdzia i czuwać przed wystawionym Najświętszym Sakramentem przez całą noc. Z Hecznarowic Znaki Bożego Miłosierdzi pojadą do Wilamowic - ostatniej parafii dekanatu. Kolejnym będzie dekanat andrychowski.