105 paczek to nie wszystko! Gimnazjaliści i licealiści ze szkół Katolickiego Towarzystwa Kulturalnego w Bielsku-Białej przygotowali dziewiąte spotkanie bożonarodzeniowe dla dzieci podopiecznych Towarzystwa Pomocy im. św. Brat Alberta.
Zaczęło się od Andrzeja Sitarza pracownika Zespołu Szkół Katolickiego Towarzystwa Kulturalnego. Znał wiele rodzin korzystających ze wsparcia bielskiego koła Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta, znał ich sytuację materialną, wiedział, że dla nich słodycze na święta to prawdziwy rarytas, że wiele z dzieci nigdy jeszcze nie wyjechało poza dzielnicę Bielska, w której mieszkają, że nigdy nie były w kinie czy teatrze. I widział też młodych z gimnazjum i liceum, w którym pracował. Oni o tym drugim świecie niewiele wiedzieli.
Bp Roman Pindel odwiedził środowisko szkół KTK i podopiecznych Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta
Urszula Rogólska /Foto Gość
Dzięki Andrzejowi Sitarzowi, te dwa światy się zbliżyły. Zaprosił uczniów szkół KTK do współpracy i pomagania dzieciom. Gimnazjaliści i licealiści od razu połknęłi bakcyla wolontariatu. Zaczęli organizować dla dzieci "od Brata Alberta" spotkania świąteczne, bale karnawałowe, wyjeżdżali z nimi na jednodniowie wycieczki w atrakcyjne miejsca regionu. Wymyślali szkolne akcje, które pozwalały na zbieranie pieniędzy na rzecz dzieci. Razem z nimi byli także dorośli członkowie Wspólnoty Przymierza "Miasto na Górze". Tak było dziewięć lat temu, i tak jest do dziś.
W poniedziałek 21 grudnia, szkoły KTK - uczniowie i nauczyciele z dyrektor Beatą Markowicz - a także członkowie "Miasta na Górze" przygotowali bożonarodzieniowe spotkanie dla dzieci podopiecznych Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta w Domu Kultury "Włókniarz". Przybyli także ich przyjaciele, a wśród nich bp Roman Pindel i Piotr Ryszka, prezes Towarzystwa Pomocy im. Św. Brat Alberta.
Beata Bednarz i Dorota Zaziąbło wystąpiły dla wszystkich gości spotkania szkół KTK
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ponad setka dzieci w oczekiwaniu na upragniony moment spotkania - czyli wizytę św. Mikołaja - razem z obecnymi dorosłymi kolędowała, towarzysząc występującym na scenie Beacie Bednarz i Dorocie Zaziąbło. Dla wszystkich wystąpili także gimnazjaliści z klasy 2b którzy pod kierunkiem Jadwigi Grudzińskiej pokazali współczesne jasełka. Na scenie opowiedzieli o Jezusie, wszechmogącym Królu, dla którego nie ma sytuacji bez wyjścia.
W czasie spotkania dyrektor Beata Markowicz wręczyła specjalne podziękowania trojgu dorosłym, najbardziej zaangażowanym w dzieła miłosierdzia w szkole: Joannie Lajbig, Lechowi Malinowskiemu i Mariuszowi Setli.
Dzieci słuchały także Słowa Bożego o nawiedzeniu Elżbiety przez Maryję, które przedstawił Franciszek Kopczak, dyrektor Miejskiego Domu Kultury, który gościł uczestników spotkania. Do tej Ewangelii nawiązał także biskup Roman Pindel. - Ta Ewangelia uczy nas, co możemy robić w oczekiwaniu na przyjście Pana Jezusa - mówił biskup dzieciom. - Mamy Go uwielbiać, dlatego, że jest Bogiem, że nas stworzył, że posłał swojego Syna. Te dwie wspaniałe kobiety - Maryja i Elżbieta pokazują nam co jeszcze możemy robić: od Maryi uczmy się pomagania innym, a od Elżbiety, która zwraca się Maryi "Matka Pana mojego", pięknego odnoszenia się do innych ludzi.
Bożonarodzeniowe przedstawenie gimnazjalistów dla maluchów w Domu Kultury "Włókniarzy"
Urszula Rogólska /Foto Gość
Na finał wreszcie wkroczył św. Mikołaj, któremu w przybyciu do domu kultury bardzo pomógł Tomasz Marcalik - także członek "Miasta na Górze". Podczas rozdawania prezentów wspierała go grupa pomocników - uczniów ze szkół KTK.
- My mieliśmy naprawdę niewiele do zrobienia. W szkole przygotowywaliśmy kiermasze, dzięki którym udało się pomóc w zakupach słodyczy dla dzieci. A tutaj tylko pomagaliśmy w opanowaniu całej sytuacji. Robimy to zawsze z ogromną przyjemnością. Wolontariat to dla nas więcej niż radość - mówi licealistka Agata Bugalska.
- Dziękuję Panu Bogu i wszystkim ludziom dobrej woli, dzięki którym mamy na świecie trochę więcej życzliwości, otwartości i uśmiechu - podkreśla Andrzej Sitarz. - Ja bym sam nic nie był w stanie zrobić. Dzięki takim spotkaniom sam doświadczam, że Jezus naprawdę się rodzi w naszych sercach.