Po raz pierwszy fundacja "Luce", znana z różnorakich przedsięwzięć sportowych, edukacyjnych i ewangelizacyjnych, przygotowała śniadaniowe spotkanie Klubu Świetlistego Biznesu.
- Pomysł był taki, żeby przygotować śniadanie, które będzie taką ucztą dwudaniową: fizyczną - z kanapkami, kawą i herbatą - i duchowo-intelektualną - mówi ks. Mateusz Dudkiewicz, prezes fundacji "Luce". - Od początku naszej działalności mówimy, że działamy na zasadzie Robin Hooda i Matki Teresy. Dziś kucharz Robin Hood zaserwował nam dobre dania duchowe, intelektualne i materialne. Pokazaliśmy, co my możemy dać ludziom biznesu i to, czym oni mogą nas ubogacić. Chcieliśmy uciec od modelu śniadania biznesowego, które z reguły ma na celu pozyskiwanie klientów. Chodziło nam o to, żeby stworzyć dobry klimat integracji, możliwości swobodnych rozmów i na szkoleniowym spotkaniu biznesu zwrócić uwagę na elementy, na które zwyczajnie nie zwracamy uwagi. Bo kto by na szkoleniach z marketingu mówił o duchowości?
Sześćdziesięciu bielskich biznesmenów, bankowców i polityków skorzystało z zaproszenia na "Śniadanie biznesowe z procentami", które odbyło się w "LUCE Arena", sportowym obiekcie fundacji, na terenie kompleksu "Nowe Miasto" przy ul Legionów 26-28 w Bielsku-Białej.
Nie tylko posili ciało przy stole przygotowanym przez jedną z bielskich restauracji, ale i nakarmili ducha, w czasie krótkich prelekcji "o procentach".
O procentach w zarządzaniu mówił dr Aleksander Binsztok; w medycynie - dr Agnieszka Gorgoń-Komor i dr Claudius Becker; w zespole - coach Marek Karpiński, były trener reprezentacji kobiet w piłce ręcznej; w duchowości - ks. dr Mirosław Szewieczek z fundacja "Drachma"; w prawie - Marek Zychla z kancelarii Pietro Vinci, a w przedsiębiorczości - Maciej Dudys z rodzinnej firmy "Bog-Mar".
Odstresowujące warsztaty bębiarskie były jednym z elementów pierwszego spotkania Klubu Świetlistego Biznesu
Urszula Rogólska /Foto Gość
Prelegenci mówili krótko, z poczuciem humoru i dużym dystansem do siebie, a przy tym… bardzo treściwie. Prelekcje zakończyły odstresowujące warsztaty bębniarskie prowadzone przez trenera Karpińskiego, w których biznesmeni wzięli udział z nieukrywanym zaangażowaniem.
Nazwa fundacji "Luce" to z włoskiego "światło". - Chcemy promieniować światłem i z wyżyn ołtarza schodzić na ziemię - mówi ks. Dudkiewicz. - Żyjemy na ziemi i nie mówimy jeszcze językiem anielskim, więc mówimy przynajmniej do siebie językiem komunikatywnym, językiem uśmiechu, bez bufonady.
Śniadanie nazwali także pierwszym spotkaniem Klubu Świetlistego Biznesu.
- Nasz obiekt, to prawie 1,5 tys. metrów kwadratowych: m.in. rolkowisko, boiska, siłownia, sauna, sale wykładowe do nauki języków obcych. Chcemy, żeby było to miejsce spotkań całych rodzin, bez nadmiernych kosztów obciążania ich. Żeby taki obiekt mógł funkcjonować, potrzebujemy funduszy. Wierzymy, że nasze spotkania ze środowiskiem biznesowym pozwolą na taką wymianę dóbr - materialnych i duchowych.