Stałym miejscem postoju pątników są Kończyce Wielkie, gdzie czekano z radością. Parafianie przyszykowali poczęstunek i niecierpliwie wypatrywali gości.
Na pierwszym postoju w Kończycach Wielkich - po 13 kilometrach marszu - na pielgrzymów czekał przed parafialną świątynią ks. kan. Andrzej Wieliczka, witając ich wodą święconą i zapraszając do chwili wspólnej modlitwy. Przed wyjściem na chwile modlitwy zebrali się też w kaplicy Opatrzności Bożej w kończyckim zamku.
- Z radością uczestniczymy w tych waszych rekolekcjach w drodze już po raz 24. Niech Matka Boża was prowadzi do Syna i strzeże na pątniczym szlaku - życzył ks. proboszcz Wieliczka, a pielgrzymi zawierzyli św. Michałowi Archaniołowi - patronowi parafii w Kończycach Wielkich, siebie i całą Polskę.
W pobliżu kościoła, w obiektach klubu sportowego, panie z zespołu charytatywnego przygotowały poczęstunek. - Chcemy pomóc pielgrzymom, wśród których nie brakuje naszych bliskich. To taki zadatek, żeby w dalszej drodze też wszyscy byli dla nich życzliwi - tłumaczą, strzegąc nakrytych pięknie stołów i czekając na pielgrzymów.
- Mamy tradycyjne kołaczyki z kończyckiej piekarni państwa Handzel. Jest kawa, herbata i dużo wody na drogę. No i mamy dla nich jabłuszka - wylicza czuwająca nad organizacją przygotowań Anna Matuszek.
Wraz z nią za chwilę wśród zmęczonych upałem i spragnionych pielgrzymów krążą z napojami: Bronisława Brachaczek, Zofia Parchańska, Maria Kisiała, Aniela Piekar, Aniela Parchańska, Anna Piekar, Lucyna Morawiec.
- Podejmujemy pielgrzymów od lat i jest to za każdym razem ważne spotkanie. To duże przeżycie. Potem następnym takim jest powitanie, kiedy wchodzą na Jasną Górę - podkreślają.
Potem przyszedł czas na poczęstunek...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Dziękujemy pięknie za to powitanie i za to, jesteśmy tu tak ugoszczeni. Za rok też przyjdziemy - zapowiadał ks. prał. Sputek, a pielgrzymi brawami potwierdzali jego słowa.
- Mieszkam z Jastrzębiu i wcześniej chodziłem z pielgrzymką rybnicką. Znajomi idą z Cieszyna i ja też rok temu spróbowałem z cieszyńską grupą - i już zostałem. I okolice, i ludzie są wspaniali - chwali pielgrzymią rodzinę i gościnne przyjęcie 72-letni pielgrzym Władysław Karkowski.
- Byli tacy, którzy się przestraszyli upału. Faktycznie grzeje, ale pierwszych kilkanaście kilometrów przeszliśmy bez przeszkód. I tak będzie dalej: słońce świeci, duch się ładuje, a nam zostaje radość, że możemy iść i dać coś z siebie - mówi energicznie Jadwiga Matuszewska.
Poczęstunek przygotowały panie z parafialnego zespołu charytatywnego
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Ostatni pielgrzymi wychodzą z cienia - w dalszą drogę. Sporo osób korzysta jeszcze z rozpryskującego obficie zimną wodę zraszacza, zwilża chustki, ręce.
Za chwilę nie ma nikogo z gości.
- Ale zostaje tęsknota za Jasną Górą i spotkaniem z Maryją. Dlatego pojedziemy we wtorek na powitanie pielgrzymów do Częstochowy - zaznacza ks. kan. Wieliczka.
- Dlatego ja za parę dni razem z grupą pielgrzymujących na rowerach z Andrychowa też pojadę do Częstochowy. Już od 12 lat tak pielgrzymuję i to jest wspaniałe przeżycie. Obowiązki w pracy i terminy nie pozwalają iść, więc jadę, żeby też tam być... - mówi opiekujący się stadionem i zapleczem Józef Piekar z Kończyc.