Na ścianach obrzędowe maski żywieckich kolędników, stacje Drogi Krzyżowej, malowane na szkle postaci świętych i procesja Bożego Ciała. Między nimi misterne szopki z setkami figurek i niezliczone rzeźby z drewna i kamienia, a w centrum – oparty na sporym kosturze autor recytuje swój wiersz o Janie Pawle II.
Jak z niekłamanym zachwytem podkreślał Zbigniew Micherdziński, kurator wystawy, twórca tych wszystkich dzieł Józef Hulka z Łękawicy z pewnością zasługuje na miano prawdziwego człowieka renesansu. – Żadna z dziedzin sztuki, które prezentuje, nie jest dla niego drugoplanowa: we wszystkich tych formach wypowiada się z jednakowym mistrzostwem. A jest twórcą naprawdę wybitnym, jednym z ostatnich przedstawicieli autentycznej sztuki ludowej w Beskidach i artystą wszechstronnie utalentowanym – mówił Zbigniew Micherdziński, wyliczając długo liczne nagrody, jakimi został uhonorowany Józef Hulka. Jest wśród nich i ta największa, dla twórcy ludowego: imienia Oskara Kolberga. Wśród zgromadzonych prac są i te, które Józef Hulka tworzył wraz z żoną Anną, która sama była znaną twórczynią i wytrwale wspierała jego talent, pomagała szukać artystycznego kształtu – i jak nikt inny rozumiała swego męża artystę.
Płyną z serca
Na swe sprowadzone z muzealnych kolekcji rzeźby i obrazy, od dawna nie do obejrzenia w takiej liczbie, twórca patrzył z rozrzewnieniem. – Czy któraś ma dla mnie szczególne znaczenie? Wszystkie je kocham tak samo, tak jak jednakowo kocha się każde swoje dziecko – mówił. Dziś pan Józef ma już 89 lat, a rzeźbić zaczął jako 17-latek, kiedy podczas okupacji hitlerowskiej został wysiedlony z rodzinnej Żywiecczyzny. – Wtedy zrobiłem moją pierwszą kapliczkę. To była scena z Panem Jezusem Ukrzyżowanym, ale taka inna niż wszystkie – mówi Józef Hulka i choć chodzi mu się coraz trudniej, zrywa się z krzesła, żeby pokazać na późniejszej, podobnej, na czym polega różnica. – Tu Pan Jezus ma rozpostarte ramiona, ale nie ma już krzyża, a za jego głową widać promienie chwały zbawienia. Pod krzyżem oprócz Maryi i niewiast mamy apostoła Tomasza, który przypomina wezwanie, żebyśmy uwierzyli w Zmartwychwstałego. Z drugiej strony stoi święty Piotr, któremu Pan Jezus przekazuje klucze. To chodzi o to, że mamy być uczniami i słuchać Jezusa, a nie tworzyć nowe kościoły po swojemu – tłumaczy Józef Hulka. Bo każda rzeźbiona w drewnie, rzadziej w kamieniu, figura i każdy malowany na szkle obraz są jego wyznaniem wiary, stanowiąc ekspresję niezwykle bogatego duchowego świata. To zawiera się nie tylko w wyborze tematu, ale też pełnej pokory pracowitości i rzetelności, z jaką dba o każdy detal – bo przez to również chce służyć Bogu.
Dwa światy
Wystawa prac Józefa Hulki jest elementem szerszej prezentacji, zatytułowanej „Dwa światy”. W drugiej części eksponowane są dzieła Antoniego Toborowicza z Woli Libertowskiej, artysty ludowego, który do tradycyjnej sztuki podchodzi zupełnie inaczej: czerpie z niej inspiracje do nowoczesnych form rzeźbiarskich, oszczędnych w formie i kolorze, ale odwołujących się do tych samych tematów, głównie postaci Pana Jezusa, Matki Bożej i świętych, a także zwierząt z najbliższego otoczenia człowieka. – Postanowiliśmy wrócić do korzeni i skłonić się przed sztuką korzeni, prezentując dwóch wybitnych twórców ludowych – tłumaczyła Agata Smalcerz, dyrektor Galerii BWA. – To jedno z najważniejszych wydarzeń tegorocznego Tygodnia Kultury Beskidzkiej i niewątpliwie jedno z ważniejszych w tym roku w naszym kraju – mówił Leszek Miłoszewski, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury, współorganizatora wystawy, dodając, że takiego spotkania dwóch odmiennych postaw artystycznych w sztuce ludowej, i to w wydaniu tak znakomitych twórców, jeszcze nie było. Z okazji wystawy Józef Hulka otrzymał z rąk Józefa Szypuły list gratulacyjny i podziękowania za wieloletnie zaangażowanie w kultywowanie tradycji od zarządu głównego Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Wystawę można oglądać do 30 sierpnia. W środy – wstęp bezpłatny.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się