Przed tygodniem uczestnicy Ekstremalnych Dróg Krzyżowych pokonali trasy z Bielska-Białej, Andrychowa i Oświęcimia. W naszej diecezji została jeszcze jedna EDK - z Zamarsk. Jej uczestnicy wyruszą w Wielki Czwartek wieczorem dwiema trasami.
- Nie przygotowywaliśmy się specjalnie, ale też nie jest tak, żebyśmy wyszli „zza biurka”. Większość z nas uprawia kolarstwo górskie, przygotowujemy trasy na zawody, poruszanie się w górach nie jest nam obce - opowiadają Ania Jojko i Patryk Ligocki z Istebnej, którzy wraz z ósemką istebniańskich parafian i ks. Grzegorzem Strządałą pokonali Ekstremalną Drogę Krzyżową pod nazwą „Śląsk Cieszyński” z Jabłonkowa przez Stożek, Soszów, Czantorię, Leszną Górną, Dzięgielów do Puńcowa. Trasa liczyła 31 km. Szli i gimnazjaliści, i osoby koło 50-tki. Wyruszyli przed 22.00 a na miejsce dotarli dokładnie w chwili, kiedy zegar na kościelnej wieży wybijał godzinę szóstą rano.
- Wielkie przeżycie przy bardzo zróżnicowanej pogodzie. Kiedy wychodziliśmy było bardzo zimno, a pod Czantorią nieźle się spociliśmy – opowiadają. - W sumie było nas około 90. Szliśmy w 10-osobowych grupkach, nie za szybko, z odpoczynkami, razem rozważaliśmy przygotowane rozważania Drogi Krzyżowej.
– Kiedy rozważasz cierpienia Jezusa, uodparniasz się na to, co cię spotyka na co dzień. Bo Jezus szedł i też miał trudności – podkreślają Ania i Patryk. - Próbowałam odmawiać Różaniec po drodze, ale nie bardzo mi to wychodziło – dodaje Ania. – To doświadczenie też mnie uczy pokory na modlitwie…
- Dla mnie bardzo ważne było to, by iść w małej grupce, indywidualnie, ale jednak we wspólnocie, która daje poczucie siły Kościoła – mówi ks. Grzegorz Strządała. - Jezusa poznajemy razem i kiedy Mu towarzyszymy w Drodze Krzyżowej, też chcemy iść razem. Zachowywaliśmy milczenie przez całą drogę, przy czym rozważania odczytywaliśmy wspólnie. Duże wrażenie robiła na mnie ta cisza...
- Co jest najtrudniejsze? Decyzja – mówi Patryk – Zostawić pielesze i wyjść z domu. Bardzo nam pomagały rozważania. Kiedy odzywał się jakiś kryzys, od razu przychodziły słowa, które mobilizowały od nowa.
Jeszcze jedna szansa
Dziś jeszcze jedna szansa, dla wszystkich, którzy chcieliby pokonać EDK. Wieczorem z 2 na 3 kwietnia, z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek, wyruszą z Zamarsk dwiema trasami: z Zamarsk do Szczyrku, do sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski (34 km) lub z Zamarsk na Matyskę - Golgotę Beskidów (49 km).
Pierwsza trasa przebiegać będzie z Zamarsk – spod drewnianego kościółka św. Rocha przez Zamarski, Kostkowice, Dębowiec, Simoradz, Skoczów Kaplicówka, Górki Wielkie, Zebrzydka, Łazek, Czupel, Mały Cisowy, Wielka Cisowa, Błatnia (Błotny), Stołów, Trzy Kopce, Klimczok, Szczyrk do sanktuarium "na Górce".
Druga, prowadzi z z Zamarsk – spod drewnianego kościółka św. Rocha przez Zamarski, Kostkowice, Dębowiec, Simoradz, Skoczów Kaplicówka, Górki Wielkie, Zebrzydka, Łazek, Czupel, Mały Cisowy, Wielka Cisowa, Błatnia (Błotny), Stołów, Trzy Kopce, Klimczok, Szczyrk - sanktuarium "na Górce", Szczyrk, Skrzyczne, Ostre, Twardorzeczka, Matyska - Golgota Beskidów.
Obydwie trasy są trudne, wymagają dobrego przygotowania fizycznego i odpowiedniego sprzętu (dobre buty, ciepłe ubranie). W przeważającej części przebiegają w górach.
Należy zabrać: dobre, wygodne obuwie o twardej podeszwie, odpowiednie ubrania (ciepła kurtka, czapka, polar), latarkę (czołówkę), mapę, naładowany telefon komórkowy, termos z gorącą herbatą, wysokoenergetyczny posiłek. Warto też mieć własny drewniany krzyż, kijki trekingowe i wziąć nawigację.
Każdy uczestnik we własnym zakresie zapewnia sobie transport powrotny.