Śp. Monika Honkisz pracowała jako katechetka prawie 50 lat. Wychowała wielu kapłanów i zakonników. Do końca życia aktywnie realizowała swoją misję. Poniżej film z fragmentem jej wspomnień.
Monika Honkisz zmarła 26 lutego w bielskim szpitalu w wieku blisko 88 lat. Jej pogrzeb odbędzie się 4 marca o 14.00 w kościele Opatrzności Bożej.
Rozpoczęła swą prawie 50-letnią pracę katechetki jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku w bielskiej parafii św. Mikołaja. Później pracowała również w innych parafiach Bielska-Białej.
- Była otaczana wielkim szacunkiem i życzliwością przez swoich wychowanków. W pamięci uczniów pozostanie jako osoba niezwykle skromna i oddana służbie Kościołowi. Miała wśród swoich wychowanków liczne grono księży i zakonników. Spodziewamy się, że wielu z nich będzie jej towarzyszyć w ostatnim pożegnaniu - mówi ks. dr Marek Studenski, dyrektor wydziału katechetycznego kurii diecezjalnej. - W ostatnią niedzielę, 22 lutego zadzwoniłem do pani Moniki. Odbyliśmy długą rozmowę. Gdy powiedziałem, że chciałbym ją częściej odwiedzać, ale nie zawsze się to udaje ze względu na obowiązki, powiedziała, że dla niej ważny jest kontakt duchowy poprzez modlitwę. Dodała, że w niebie będzie miała dużo czasu i będzie o nas pamiętać...
W 1997 roku biskup Tadeusz Rakoczy wręczył pani Monice papieski Medal "Pro Ecclesia et Pontifice", przyznany jej w dowód uznania za wytrwałą i pełną ofiarności posługę w dziele katechizacji. Odznaczenie przekazała jako wotum wdzięczności do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Hałcnowie.
- Trudno było uważać panią Monikę za katechetkę-emerytkę. Do końca była katechetką. Doskonale orientowała się we wszystkim, co dzieje się w naszej diecezji i modliła się we wszystkich ważnych intencjach. Miała świetną pamięć, starość nie dosięgła jej stanu umysłowego - mówi ks. Studenski.
Jej charyzmatem, oprócz misji katechizowania, było towarzyszenie chorym. Dopóki mogła - odwiedzała ich w domach. Gdy sama zachorowała, wykupiła sobie taryfę telefoniczną z darmowymi rozmowami w soboty i w niedziele - i telefonowała kolejno do swoich podopiecznych.
- Gdy raz ominęła jedną z pań, ta późnym wieczorem zadzwoniła, pytając, co się stało, bo tak czekała na tę rozmowę. W ten sposób pani Monika pokazała, że nie ma nigdy sytuacji, w której człowiek nie mógłby już praktykować miłości wobec bliźnich. To była prawdziwa „wyobraźnia miłosierdzia” - uważa ks. Studenski. - Gdy sprawowałem w jej mieszkaniu Msze św., w czasie modlitwy powszechnej wymieniała bardzo wiele wezwań, świadczących o tym, że myśli o innych, zapominając o samej sobie. W wielkiej skromności nie chciała nawet, by sprawować Eucharystię w jej intencji. Zawsze nosiła w sercu jakąś ważną sprawę związaną z inną osobą. Modlitwą obejmowała bardzo wiele osób i spraw. Cieszyła się z każdego powołania kapłańskiego, pamiętała o księżach, których kiedyś katechizowała.
Podczas jednej z rozmów z ks. dr. Markiem Studenskim śp. Monika Honkisz podzieliła się garścią wspomnień i refleksji ze swej trwającej prawie pół wieku pracy katechetki. Jej mottem w tej pracy były słowa: "Rozbudzić iskrę wiary w duszy dziecka".
Tu można posłuchać, jak o tej pracy opowiada:
Pani Monika do końca była katechetką
Adam Sobel