W 1998 r. dawny milicyjny ośrodek wypoczynkowy w Cygańskim Lesie przejęli członkowie bielskiego KIK-u, marząc, by stał się miejscem przyjaznym dla seniorów i dzieci. Niemałym nakładem sił "Józefów" funkcjonuje - mimo wielu trudności.
"Bóg nie zapomni o czynie i miłości, które okazaliście dla imienia Jego, gdyście usługiwali świętym i jeszcze usługujecie". To niesamowite słowa. Po pierwsze, dlatego, że jesteśmy nazwani świętymi. Po drugie, zdumiewa to, jak Bóg ma pamiętać o każdym dobrym czynie, który człowiek kiedykolwiek podejmie, bez względu czy jest młodym, czy w sile wieku, czy zbliża się do emerytury lub nawet będąc starszym człowiekiem, ograniczonym w ruchach - cytując słowa z Listu do Hebrajczyków, biskup Roman Pindel zadedykował je armii wolontariuszy "Józefowa" i ich podopiecznych, którzy od 1998 roku budują niezwykłe miejsca w Cygańskim Lesie przy ul. Grzybowej.
Wolontariusze KIK-u to przede wszystkim członkowie bielskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, którzy nie szczędzą własnych sił, umiejętności, zaangażowania, by "Józefów" mógł istnieć. W 1998 r. przejęli dawny milicyjny ośrodek wypoczynkowy w Cygańskim Lesie: park z secesyjną willą i dwoma budynkami, marząc, by stał się miejscem przyjaznym dla najbardziej potrzebujących - seniorów i dzieci. Niemałym nakładem sił "Józefów" powstał i żyje.
W tym roku biskup Roman Pindel po raz pierwszy odwiedził wszystkie placówki "Józefowa" - powstałą w 2000 r. świetlicę środowiskową, młodszy o rok od niej - dom dziennego pobytu dla seniorów oraz istniejący od 2013 r. – dom stałego pobytu. Na co dzień z zajęć w świetlicy korzysta 25 dzieci - głównie z pobliskiego domu dla bezdomnych. Podobna liczba seniorów przychodzi do domu dziennego pobytu, a w DPS-ie 28 osób objętych jest całodobową opieką pielęgnacyjną i terapeutyczną.
Teraz największym wyzwaniem jest utrzymanie trzech obiektów. - Co roku dziękujemy Panu Bogu, że przetrwaliśmy kolejne dwanaście miesięcy, ale też co roku stajemy w niepewności, co będzie dalej - mówi Elżbieta Kralczyńska, prezes KIK-u.
Roczny koszt utrzymania świetlicy to 100 tys. zł. 80 procent kosztów pokrywa miasto, pozostałą część muszą znaleźć wolontariusze KIK-u. Prowadzenie domu dziennego pobytu kosztuje rocznie 90 tys. Tutaj odwrotnie - miasto gwarantuje pokrycie 20 procent kosztów. Dom stałego pobytu funkcjonuje na zasadach podobnych placówek prywatnych. Kżdy pensjonariusz lub jego rodzina wpłaca miesięcznie kwotę 2800-2900 zł - w przypadku tej placówki koszty i wydatki się bilansują - na zero.
- Mówimy o kosztach stałych, które nie uwzględniają comiesięcznych rachunków, remontów, inwestycji - wyjaśnia szefowa KIK-u. - Chcielibyśmy rozbudować dom stałego pobytu, bo zgłasza się do nas coraz więcej osób potrzebujących. Na remont czeka też droga na terenie "Józefowa", która jest w opłakanym stanie. Bez wsparcia ofiarodawców jest nam jednak naprawdę trudno utrzymać domy i świetlicę. Stąd kwesty przy kościołach i nasze prośby o zadeklarowanie 1 procenta na rzecz "Józefowa". Nasz KRS 0000010905. Dziękujemy za pomoc wszystkim, którzy widzą sens naszej działalności. Zapewniamy o stałej pamięci, modlitwie i Mszach św., które co miesiąc ofiarowujemy za naszych darczyńców.
O codzienności "Józefowa" można przeczytać także w bielsko-żywieckim "Gościu" nr 7 - z datą na 15 lutego w tekście "Z motyką na słońce".