45 kilometrów po górach. Z krzyżem i z Wami.
W piątek 11 kwietnia o 18.00 Msza św. w pallotyńskim kościele św. Andrzeja Boboli w Bielsku-Białej, w cieniu szpitala wojewódzkiego. Po niej ruszam. Idę z tym samym krzyżem, z którym rok temu z grupą piętnaściorga wytrwałych przeszliśmy pierwszą w historii Ekstremalną Drogę Krzyżową w Beskidach. Trasa tym razem nieco inna, choć dłuższa i trudniejsza: Szyndzielnia, Klimczok, potem grzbietami na Salmopol, dalej Skrzyczne, stąd prawie pionowo w dół do Szczyrku i jeszcze jedna wspinaczka: do Sanktuarium na Górce, z powrotem na Klimczok i do Bielska-Białej, by zatoczywszy pętlę, zakończyć nabożeństwo tu, gdzie się rozpoczęło.
Trasa trudna, opisana na www.edk.powolania.bielsko.pl. 45 kilometrów górskimi szlakami. Po drodze trzeba się wspiąć, pokonując ponad dwa tysiące metrów różnicy wzniesień, tyle samo w sumie trzeba będzie też „zlecieć” w dół. Potrzebne będą dobre buty, kijki, coś do jedzenia i na pewno dwa litry napojów w plecaku. To trasa dla ludzi, którzy mają pewne doświadczenie. „dorobek” górski lub biegowy. Bez niego nie da się pokonać całości. A z nim - jeśli Bóg da.
Piszę to wszystko w pierwszej osobie, bo tym razem EDK nie ma charakteru zorganizowanej imprezy. To ze względów formalnych i prawnych. Każdy idzie na własną odpowiedzialność, w milczeniu, by osobiście zmierzyć się z żywiołem i własną słabością. „Jest nas troje: Bóg, góry i ja” - taki napis jest w kaplicy Ludzi Gór na Groniu Jana Pawła II. To dobre motto beskidzkiej EDK. Samemu trzeba sobie wydrukować tekst modlitwy, mapę z oznaczonymi miejscami stacji Drogi Krzyżowej. Jeżeli dołączysz do mnie, pójdziemy razem w imię Jezusa. Zapraszam.
W zeszłym roku tych, którzy szli obok mnie namawiałem, żeby kolejny odcinek trasy, do następnej stacji, szli w intencji konkretnego człowieka, kogoś z bliskich czy znajomych. Sam dla siebie mam taki pomysł na tegoroczną EDK w górach: pójdę z „Gościem”, wezmę z sobą całą redakcję w Katowicach i redakcje diecezjalne, koleżanki i kolegów, księży i laikat, wszystkich. I wezmę też Czytelników: tych, co szeleszczą papierem i tych, którzy stukają w klawiaturę.
Czterolatek Michał w piżamie, gotowy do spania wpada do pokoju, gdzie rodzina świętuje czyjeś urodziny:
- Hej, powiedzcie, co komu potrzeba, bo jeszcze idę zmówić pacierz - woła do biesiadników.
Jeżeli ktoś z Państwa ma jakiegoś człowieka, jakąś sprawę, proszę o e-mail w rodzaju: Barbara, Konrad, zdrowie, praca, smutek... wydrukuję sobie te listy, wezmę. A Pan Bóg będzie wiedział, co z tym wszystkim zrobić: bielsko@gosc.pl.