Na długiej liście świętych Kościoła powszechnego św. Bilczewski jest pewnie jedynym, który znał niespotykany gdzie indziej język wilamowski. Posługiwali się nim potomkowie osiadłych tu przed wiekami osadników flamandzkiego pochodzenia.
W czasach, kiedy przyszedł na świat i dorastał Józef Bilczewski, tym językiem posługiwało się wielu mieszkańców miejscowości. Jak wspominali niektórzy, zdarzało im się jeszcze odwiedzając Arcybiskupa we Lwowie rozmawiać w tym języku.
- Arcybiskup był też wyjątkowo przywiązany do wilamowskiego stroju swojej matki, Anny. Dlatego, gdy pewnego dnia przyjechała do niego ubrana inaczej, w ogóle jej nie poznał i poprosił, by włożyła tradycyjny strój wilamowski - opowiada w rozmowie z KAI Tymoteusz Król, młody etnograf z Wilamowic, wskazując, jak wielką wagę w tej tradycji przykładano do spraw wiary.
Dlatego też przedstawiciele rodzinnej parafii podczas wszystkich ważnych wydarzeń związanych w ostatnich latach z wyniesieniem na ołtarze św. Józefa Bilczewskiego nie zapominali założyć tradycyjnego stroju.
Podczas każdej uroczystości można było dostrzec grupy ubranych w ten sposób młodych i starszych mieszkańców Wilamowic. Nie zabrakło ich również we Lwowie, na beatyfikacji i przy przeniesieniu szczątków z Cmentarza Janowskiego do katedry.
Gdy w Rzymie papież Benedykt XVI ogłaszał abp. Bilczewskiego świętym, w tym samym czasie w wilamowickim kościele trwała dziękczynna modlitwa, ks. infułat Stanisława Dadak zapisywał przy ołtarzu historyczną chwilę w parafialnej kronice, a na zakończenie uroczystej Eucharystii w procesji wizerunek świętego rodaka niosły kobiety w strojach regionalnych.
Rok temu, gdy bp Tadeusz Rakoczy, ogłaszał wilamowicką świątynię pierwszym na świecie sanktuarium św. Bilczewskiego, zaśpiewał zespół regionalny "Wilamowice"...