Korespondencja między lwowskimi metropolitami: abp. Józefem Bilczewskim i abp. Andrzejem Szeptyckim była tematem spektaklu. Zaprezentowano go w wilamowickim kościele. Aktorzy czytali listy, pisane w dramatycznych chwilach walk polsko-ukraińskich o Lwów.
Spektakl zatytułowano „O roku ów... Lwów 1918. Józef Bilczewski: Arcybiskup – Patriota – Święty”. Premierowy pokaz nieprzypadkowo odbył się w Wilamowicach – to tam w 1860 r. urodził się Józef Bilczewski, późniejszy arcybiskup Lwowa, kanonizowany w 2005 r. – Cieszę się z tej inicjatywy, bo pozwala ona lepiej poznać i zrozumieć postać naszego Świętego, a tym samym pomaga rozszerzać jego kult – mówi ks. prałat Michał Boguta proboszcz z Wilamowic. Biskup Tadeusz Rakoczy objął patronatem spektakl i był wśród widzów premierowego pokazu.
W spektaklu wystąpili aktorzy Teatru Polskiego w Bielsku-Białej: Tomasz Lorek, Kuba Abrahamowicz i Rafał Sawicki, a także chór Vocal Sound. Pzygotowaniem zajął się Tomasz Drabek. Wykonawcom udała się sztuka niezwykła – potrafili zaprezentować fragmenty listów i połączyć je z muzyką i śpiewem tak, że przykuli uwagę widowni na trudnych (także interpretacyjnie) tekstach. Spektakl oparty został na listach, jakie pisali do siebie nawzajem dwaj lwowscy metropolici: arcybiskup obrządku łacińskiego Józef Bilczewski i arcybiskup grekokatolicki Andrzej Szeptycki.
Pisma te, słane nawet każdego dnia wojny polsko-ukraińskiej 1918 r., przepełnione są troską o kapłanów obu obrządków, a nade wszystko o ludność cywilną. Pierwszy wstawiał się za polską ludnością Lwowa, drugi troszczył się o Ukraińców. Obaj, stojący pozornie po dwóch stronach barykady, nie zapominali o tym, że są braćmi w Chrystusie. Czyniąc sobie wymówki nie zapominali o należnym szacunku, o czym świadczą zwroty używane w listach: „sługa oddany”, „najprzewielebniejszy bracie” czy „zapewniam o modlitwie i braterskiej czci”. Z listów wyłania się obraz bratobójczej wojny, w której dochodzi do rzeczy potwornych i czynów świętokradczych. - Milczeć nie mogę!”- te słowa arcybiskupa Bilczewskiego dobrze oddają sens tej korespondencji. Metropolita pochyla się nad wszystkimi ofiarami wojny, głośno upominając się o swych wiernych, doznających kaźni.