Na postoju w Woźnikach w przedostatnim dniu pielgrzymowania odpoczywali uczestnicy pielgrzymki cieszyńskiej.
- Idę dopiero piętnasty raz na Jasną Górę - żartuje Antoni Sajdok, pielgrzym z Cieszyna. - Z czasem namówiłem kolegę i od ośmiu lat on też pielgrzymuje. Z tegoroczną pogodą rzeczywiście jest niełatwo iść, ale przecież jednak idziemy...
- Zawsze chciałem pielgrzymować do znanych sanktuariów Maryjnych. Chętnie bym pojechał, ale finansowo nie mogę sobie pozwolić na dalsze podróże. Wybrałem więc takie bliskie spotkania z Matką Bożą na Jasnej Górze. I zyskuję na tym przede wszystkim czas modlitwy. Zwykle odmawiam codziennie Różaniec, ale nigdy na co dzień nie mogę poświęcić na modlitwę tyle czasu, ile na pielgrzymce. To jest też moc modlitwy, którą zanosi tych czterysta osób, wyprasza łaski. Na pielgrzymce też nie modlę się za siebie, zgodnie z radą kapłana: - Nie módlmy się za siebie, bo jeśli my będziemy się modlić za innych, to inni modląc się za nas w dwójnasób wyproszą dla nas to, czego nam trzeba - przyznaje Andrzej Łusiak z Cieszyna.
Jadwiga Hutnicka ze Strumienia pielgrzymuje z wnuczkiem, 3-letnim Szymonkiem, córką i synem - klerykiem. - Ja idę już dwunasty raz, a Szymon - trzeci. I jest bardzo dzielnym pielgrzymem. Jesteśmy z niego dumni. Co roku mamy intencje, które zanosimy na Jasną Górę, prosząc Matkę Bożą o wstawiennictwo. A pogoda wprawdzie w tym roku była niełatwa, ale w sumie - do zniesienia. Upał jest łatwiejszy do zniesienia, kiedy się idzie, a jeśli się przestrzega noszenia nakrycia głowy czy picia co chwilę łyk wody - to się dojdzie. Doświadczenie w pielgrzymowaniu jest ważne - i z roku na rok jest coraz łatwiej.