Żywiec połączył się z Bostonem biegiem współczucia i modlitwy.
Pod koniec maratonu w Bostonie, tuż przy mecie, wybuchły dwie bomby. Zabiły troje widzów, wielu okaleczyły, pozbawiając ich rąk i nóg. Kilka godzin później mój telefon brzdęknął niczym dzwonek na Podniesienie. Przyszedł esemes od przyjaciół z Żywca: wieczorem o 19.15 rusza bieg solidarności z pokrzywdzonymi w wybuchu. Beze mnie, bo przyszło mi kilka dni spędzić w Niepokalanowie, w ośrodku studiów mariologicznych „Kolbianum” i do Żywca nie sposób było dojechać. W tym samym czasie sam „wykręciłem” piątą część maratonu, zatrzymując się na krótką modlitwę przy cmentarzu wojskowym z czasów ostatniej wojny z grobami żołnierzy, którzy też zginęli od wybuchów i kul.
A Żywiec pobiegł. Na starcie w amfiteatrze pod Grojcem stanęło 35 miłośników adidasów, krótkich spodenek i przepoconych koszulek. Pobiegli niedaleko, ale pod górę, trasą drogi krzyżowej, na szczyt Małego Grojca, gdzie stoi papieski krzyż. Tu zmówili Koronkę do Bożego Miłosierdzia za ofiary bostońskich bomb.
Bardzo mnie poruszył ten gest solidarności. To znaczy, że serce nam jeszcze nie skamieniało, że są ludzie wrażliwi, empatyczni, a przy tym wierzący, rozmodleni.
Ktoś powie: "A co ma wspólnego niszczenie sobie kolan w maratonach z wiarą, czy to przypadkiem nie jest nadużywanie zdrowia, ciała - daru Bożego?".
Wiara i bieganie mają więcej wspólnego niż może się wydawać. Oczywiście, najpierw sam św. Paweł, który życie wiary przyrównuje do biegu, zwycięstwa i wieńca-nagrody, otrzymanego na mecie. Sam Jezus „goni” tam i sam; obliczają niektórzy, że w czasie trzyletniej działalności publicznej przemierzył dystans ok. 5 tys. kilometrów. To przecież niemal jeden maraton tygodniowo! Pamiętamy, że idea maratonu pochodzi ze starożytnej Grecji i jest pamiątką posłańca, który - pokonawszy dystans 42 kilometrów z okładem - przybiegł z Maratonu do Aten, oznajmiając zwycięstwo.
To, co zrobił, w starożytności określano mianem... ewangelii - zwycięstwo nad wrogiem oznaczało pokonanie śmierci, odegnanie jej niebezpieczeństwa. Dokładnie tego samego - zwycięstwa nad śmiercią, odegnania strachu przed nią - dotyczy Ewangelia Jezusa Chrystusa.
Dlatego modlitwa żywieckich biegaczy pod krzyżem na Grojcu w kontekście maratonu i śmierci jest znakiem wiary w zmartwychwstanie i nadziei życia wiecznego. Taki niewielki gest, krótki dystans, lekki podbieg, a taki głęboki znak. Potrzebny. Świat spragniony jest takich znaków - wiary i solidarności.