Czy muzeum to właściwe miejsce dla relikwii?
Do bielskiego muzeum diecezjalnego trafiły relikwie świętych Tymoteusza i Teofila. Relikwie pochodzą z Detroit. Zainstalowano je 100 lat temu w kościele, który dziś ze względu na to, iż wierni się wykruszyli, zlikwidowano. Relikwie są autentyczne – opatrzone starannie poskładanym dokumentem i pieczęcią. Przez dziesiątki lat tkwiły w ołtarzu, w małym, metalowym pudełku, zrównanym z kamiennym blatem. Kapłani stawiali na nich patenę i kielich z Najświętszymi Postaciami. Czynili w ten sposób zadość starożytnej tradycji sprawowania Eucharystii na grobach męczenników. Pierwsze Msze święte odprawiano w katakumbach; śladem tego były właśnie relikwie umieszczane w ołtarzu.
Relikwie to maleńkie, niemal mikroskopijne cząstki ciał męczenników wymienionych w dokumencie potwierdzającym autentyczność. Cześć należna świętym pozostanie więc dla nich właściwa bez względu na to, czy kościół, do którego zostały przeznaczone, istnieje, czy nie. Ołtarzowe relikwie męczenników wydawała bezpośrednio lub za pośrednictwem biskupów – i tak było zapewne i w tym przypadku – Stolica Apostolska. Prawo kanoniczne w kanonie 1190. nie dopuszcza zmiany przechowywania relikwii bez jej zgody. Sam fakt, że czcigodne szczątki świętych Tymoteusza i Teofila trafiły do Bielska-Białej, rodzi pytanie formalne: czy wie o tym Stolica Apostolska? Choć oczywiste jest, że lepiej, iż nie w pełni „legalnie” dotarły w godne miejsce, niż miałyby być wyrzucone na jakiś amerykański śmietnik.
Ale skoro już je mamy, to zastanawiam się, czy muzeum jest dla nich właściwym miejscem. Zapewne będą tu godnie przechowywane, z pieczołowitością i szacunkiem – nie mam cienia wątpliwości. Czy jednak do tego zostały przeznaczone? A może warto tchnąć w nie nowe życie, zainstalować w miejscu kultu, umieścić w którymś z naszych kościołów? Muzeum jest miejscem przechowywania pięknych, wartościowych, ale tylko materialnych przedmiotów. Relikwie są częścią osoby, człowieka, któremu udało się – jak wierzy Kościół – zdobyć szturmem niebo. Ich obecność w muzeum zamiast w miejscu żywego kultu – to trochę tak, jakby z eksponowanej monstrancji czy cyborium zapomniano wyjąć Hostii. Przestępstwo to nie jest. Ale jakoś tak niespokojnie dręczy religijną wrażliwość.