Dziewczynki prosiły o lalki, spinki, biżuterię. Chłopcy marzyli o pojazdach straży pożarnej, okrętach, motocyklach, starsi o sportowej odzieży. Motomikołaje przywieźli wszystko!
– Jestem pozytywnie zdumiony tym, co się dzieje wokół tej akcji – dodaje Andrzej Michalski kierownik Domu Dziecka. – Podziękowania dla motomikołajów i tysięcy ludzi, którzy nie przeszli obojętnie obok puszek trzymanych przez nich w rękach. Pomoc motocyklistów nie ogranicza się tylko do paczek na św. Mikołaja. – Ta współpraca trwa cały rok – mówi Andrzej Michalski. – Mamy ścisły kontakt z Moniką Beygą i Ryszardem Wachem – prezesem Automobilklubu Beskidzkiego. Dzieci dostają pomoce szkolne, zabawki, książki; placówka ma zapewnione środki czystości i artykuły higieniczne.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się