Śmierć 11-letnich chłopców, którzy zginęli na przejściu dla pieszych w Kozach pod kołami samochodu kierowanego przez kobietę znajdującą się pod wpływem amfetaminy, wstrząsnęła młodymi ludźmi. Postanowili zaprotestować.
Krzysztof, jeden z wychowanków, który niedawno ukończył tam terapię, mówił o spustoszeniach, jakie powodują narkotyki i dodawał: – Cieszę się, że próbujecie to pokazać. Chciałbym, żeby ten marsz coś dał. Jeśli pomoże choć jednej osobie – to warto! – Nie wystarczy nie być „za”. Nie wolno być biernym. A ci, którzy są po stronie narkotyków, nawołują do ich legalizacji, mają na rękach krew tych dzieci i są odpowiedzialni za osobę, która była sprawcą tej tragedii – nie ma wątpliwości ks. kan. Kazimierz Grela, proboszcz w Kozach. – Dziękuję wam, że tu jesteście i mam nadzieję, że nasz głos dotrze do różnych instytucji i ludzi tu, w Bielsku-Białej, na Śląsku i w Warszawie – mówił ks. Walusiak na bielskim rynku na zakończenie marszu. więcej: www.bielsko.gosc.pl
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się