Nowy numer 22/2023 Archiwum

By wiara rosła

Wilamowice. Kult św. Józefa Bilczewskiego, który rozwija się w jego rodzinnej parafii od lat, trwa i obejmuje coraz szersze kręgi wiernych. To podstawowy powód, dla którego miejscowa świątynia już niebawem otrzyma tytuł sanktuarium św. Bilczewskiego.

Nadanie tej godności odbędzie się w pierwszych dniach Roku Wiary. – A jedno z wezwań Litanii do św. Bilczewskiego nazywa go właśnie obrońcą wiary – przypominają wilamowiczanie. Biskup Tadeusz Rakoczy podjął już decyzję w tej sprawie, a ogłosi ją we wtorek 23 października, w dniu liturgicznego wspomnienia świętego arcybiskupa Bilczewskiego, podczas uroczystej Eucharystii o 17.00. – Na tę uroczystość zapraszamy wszystkich czcicieli świętego z całej diecezji. Będzie ona pewnym ukoronowaniem, widocznym znakiem tego, co dzieje się za sprawą naszego rodaka – mówi ks. prał. Michał Boguta, proboszcz w Wilamowicach. – Wśród tych zdarzeń nie brak takich, które można określić mianem cudownych, nadprzyrodzonych. I coraz więcej ludzi przybywa tu nieraz z daleka, by błagać o Bożą pomoc i dziękować za łaski. Nie ma tygodnia, byśmy nie odprawiali przynajmniej kilku dodatkowych Mszy św., o które proszą przyjeżdżający tu ludzie spoza parafii.

Powrót do domu

Mszę św. rozpocznie modlitewna procesja z relikwiarzem św. Bilczewskiego, która wyruszy z miejsca, gdzie kiedyś stał dom rodziców arcybiskupa. Przedstawiciele różnych stanów uroczyście poniosą na feretronie nowy relikwiarz, w którym umieszczony jest fragment kości świętego. Przekazał go wilamowickiej parafii abp Mieczysław Mokrzycki po przenosinach szczątków św. Bilczewskiego z cmentarza Janowskiego do katedry we Lwowie. Podczas uroczystości ogłoszenia kościoła Przenajświętszej Trójcy w Wilamowicach sanktuarium św. Józefa Bilczewskiego ten relikwiarz zostanie umieszczony na stałe przed jego ołtarzem. Już teraz znajduje się tam specjalny klęcznik z umieszczoną w pulpicie szklaną kapsułą, w której przechowywana jest mała cząstka jego relikwii. Dzięki temu każdy wierny może w dowolnym czasie pomodlić się i uczcić relikwie świętego rodaka.

Święty z sąsiedztwa

O zdrowie 21-letniej Marty z Hecznarowic modliła się cała rodzina. Kiedy pojawiły się pierwsze nękające ją bóle głowy, nie przypuszczała, że mają tak poważną przyczynę. Badania tomograficzne w bielskim szpitalu przyniosły szokujące odkrycie: w mózgu rozwinął się duży guz. Czekała ją niezwykle ryzykowna operacja – a z nią niemal pewna groźba uszkodzenia mózgu. Lekarze nie dawali szans na całkowite wyzdrowienie i nikt nie chciał się podjąć tak trudnej operacji. – Jedna z pacjentek poradziła mi wtedy, żebym szukała pomocy za wstawiennictwem świętych szczególnie mi bliskich. Więc zaczęłam się modlić, prosząc o pomoc św. Bilczewskiego. Prosiłam o łaskę dla lekarzy, którzy mieli mnie operować – wspomina Marta. Modlitwy było wiele. Prosiła z nią cała rodzina. Przyjeżdżali do Wilamowic na Msze święte. Przyjaciele podczas pieszych pielgrzymek ofiarowali za nią swój trud. W końcu wśród lekarzy znalazł się taki, który podjął się ryzyka. Uznał, że pacjentce w tak młodym wieku trzeba choć spróbować pomóc. Dwa miesiące temu przyszedł czas operacji. Przez kolejne trzy dni Marta znajdowała się w stanie śpiączki i badania nie wskazywały na to, że może się obudzić. – Pierwsze, co zapamiętałam po obudzeniu się, to zdumienie lekarzy, że się w ogóle obudziłam. Potem dziwili się, nie mam żadnych problemów, które po takiej operacji powinny być – mówi Marta. Dziś czuje się zupełnie dobrze. Tylko włosy, ścięte przed operacją, jeszcze nie odrosły. Kilkanaście dni temu przyszła do wilamowickiej świątyni osobiście podziękować swojemu orędownikowi. – Wiem, że mogę mu zaufać i myślę, że będzie mi pomagać, a ja będę nadal się modlić – dodaje Marta.

Cud na moich oczach

– To dzieje się co jakiś czas. Dwa tygodnie temu ks. Grzegorz Piekiełko zabrał relikwie św. Bilczewskiego do szpitala, do ciężko chorej dziewczynki z Żywca. Kiedy przyjechał je oddać, z wyrazu twarzy można było wywnioskować, że coś się stało. A on z przejęciem mówił: – Widziałem cud. To wydarzyło się na moich oczach – opowiada ks. Andrzej Zawada. Przed szóstą rano 7 września ks. Kamila Kaczora z Żywca obudził SMS. Mama 14-letniej Klaudii z parafii św. Floriana prosiła w nim o modlitwę za córkę. Okazało się, że Klaudia zatruła się gazem z nieszczelnego pieca węglowego. Diagnoza lekarzy przerażała: Klaudia jest nieprzytomna, ma obrzęk mózgu i płuc, problemy z pracą serca. Jeśli nawet przeżyje, to będzie „roślinką”... Od razu rozpoczął się szturm do Boga. Pierwsza Msza św. z modlitwą o uzdrowienie zaczęła się o 6.30. Lektorzy i ministranci na zbiórce podjęli duchową walkę w intencji Klaudii. Wtórowała jej oaza młodzieży, dzieci i dorośli, siostry zakonne i pracownicy świeccy parafii. – Przekazałem także relikwie Jana Pawła II do szpitala, by modlono się przy nich za jego wstawiennictwem. W niedzielę rano odprawiłem Mszę św. o zdrowie Klaudii. W południe z parafianami odmówiliśmy pełną wiary modlitwę o uzdrowienie. Wiadomości ze szpitala nie były jednak lepsze – ciągle bez zmian. Postanowiliśmy, że pojedziemy na pielgrzymkę do Kalwarii Zebrzydowskiej – opowiada ks. Kamil. W tym samym czasie ks. wikary Grzegorz Piekiełko przywiózł z Wilamowic relikwie św. Józefa Bilczewskiego. Opowiadał o cudach dokonanych za jego wstawiennictwem. Gdy wchodzili do klasztoru, ze szpitala ostrych zatruć w Sosnowcu przyszła informacja: Klaudia odzyskuje przytomność! Niestety, obrzęk płuc, mózgu i serca utrzymywał się w dalszym ciągu. – Dalej modliliśmy się za wstawiennictwem dwóch świętych, którzy byli obecni z nami przez znak relikwii. Z rodziną Klaudii postanowiliśmy pojechać do szpitala i razem z nią modlić się o całkowite wyzdrowienie. Klaudia trzymała w ręce relikwie obydwu Bożych kapłanów. Udzieliłem błogosławieństwa i wróciliśmy do domu, a ona zasnęła – relacjonuje ks. Kamil. Byli w Żywcu, kiedy Klaudia zadzwoniła, że już nie ma zawrotów głowy. Lekarz uznał, że to nieprawdopodobne, ale kolejne badania potwierdzały: jest zdrowa. Niecały tydzień od zatrucia ustąpiły wszystkie obrzęki i wróciła do domu, do normalnego życia, choć zwykle takie leczenie trwa wiele miesięcy. – Dla nas jest to prawdziwy cud, który wydarzył się na naszych oczach – nie mają wątpliwości ci, którzy modlili się o zdrowie Klaudii.

Trzeba Bogu dziękować

Ksiądz prałat Boguta sięga po wydaną już księgę świadectw, próśb i podziękowań złożonych przez czcicieli św. Bilczewskiego. W podpisach obok imion nazwy miejscowości: Tychy, Lublin, Zielona Góra, Zembrzyce... W wyłożonym w kaplicy świętego zeszycie wciąż przybywa wpisów. – Niedawno pojawił się chory na raka płuc mieszkaniec Tomic pod Zatorem. Dokumentacja medyczna nie pozostawiała złudzeń. Przyjechał z całą rodziną, modlili się w kaplicy podczas Mszy świętej. Przy kolejnym prześwietleniu za trzy tygodnie okazało się, że nowotwór zniknął... – mówi ks. Boguta. Wilamowicki kościół już niebawem zostanie podniesiony do godności sanktuarium św. Bilczewskiego, a wdzięczni za jego świętość mieszkańcy czekają też na dzień, w którym zostanie ogłoszony patronem miasta. W tej sprawie wystąpili już wilamowiccy samorządowcy.

Święci uczą wiary

Ks. prał. Michał Boguta, proboszcz z Wilamowic – Najpierw była radość, że mamy świętego rodaka, a modlitwy zanoszone za jego wstawiennictwem muszą być wysłuchiwane. Świadectwa ludzi, którzy doznali łask, modląc się tutaj za jego wstawiennictwem, potwierdzają, że to jest miejsce szczególnego działania Bożej łaski. Coraz bardziej widać, że św. Józef Bilczewski cieszy się w niebie, oglądając Boga, ale patrzy też na nas i pomaga iść ku Bogu. To chyba najistotniejsze. Tak jak patrzył na ludzi na ziemi, zawsze dostrzegając tych, którym potrzebna była większa miłość. Miał w sobie ogromną miłość do Boga i do ludzi. To za sprawą tej miłości rosła w ludziach wiara. Ks. Andrzej Zawada, wikariusz z Wilamowic – Kilka dni temu zadałem uczniom przygotowanie jakiegoś przykładu do katechezy o cudach. Niektórzy opowiadali o znanych cudach eucharystycznych, inni o św. Bilczewskim, za sprawą którego zdarzały się cuda. Spostrzegłem, że wszyscy słuchali tych opowieści w ogromnym skupieniu i z powagą. Potem mówiliśmy o tym, że wbrew pozorom żyjemy w czasach pełnych łask. Młodzi ludzie są świadomi, że żyją w świecie, w którym Pan Bóg działa. To dla mnie samego było bardzo ważne świadectwo i myślę, że każde cudowne zdarzenie jest właśnie po to: by jeszcze mocniej Bogu uwierzyć.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy