Tu powstał papieski krzyż

Co miesiąc fabrykę opuszcza blisko półtora tysiąca ton śrub i nakrętek. Większość z nim przytrzymuje szyny, po których mkną niemieckie i skandynawskie pociągi.

 

Zakład zatrudnia 386 pracowników. Wielu z nich - także kobiety - pracuje tutaj od pokoleń. Nie kończą specjalistycznych szkół, bo takich nie ma. „Śrubena-Unia” - bo tak dziś nazywa się firma - sama przyucza do zawodu: starsi szkolą młodszych.

- Doświadczony pracownik wie, kiedy maszynę trzeba pogłaskać, a kiedy kopnąć, żeby śruba, która z niej wychodzi była taka, jak ma być - mówi Andrzej Herma, dyrektor generalny zakładu.

Dziesięć lat po nabyciu dóbr żywieckich, w roku 1832 arcyksiążę Karol Ludwik Habsburg założył w Sporyszu - dziś dzielnicy Żywca - kuźnię. Miejsce wybrano tak, by wykorzystać wody górskich rzek i potoków do napędu maszyn. Budowana właśnie linia kolejowa Żywiec - Sucha Beskidzka umożliwiała transport surowca i gotowych wyrobów. Zakład przeżywał wzloty i upadki, ale trwał, a w sprzyjającym okresie rozwijał się. Fabryka działała także w czasie wojen. Przekształcenia ustrojowe i gospodarcze w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku doprowadziły do znacznej redukcji zatrudnienia, ale nawet obecnie żywiecka „Śrubiarnia” nie boi się kryzysu. Liczba zamówień rośnie. Planowany jest zakup nowych urządzeń, znacznie wydajniejszych. Dobrej pozycji na rynku sprzyja szeroki asortyment powstających tutaj wyrobów, Zakład produkuje pięciomilimetrowe wkręty i siedmiocentymetrowej grubości śruby, na zimno i na gorąco. Wywozi się je potem na wszystkie kontynenty, choć większość pozostaje w Europie. Fabryka realizuje także nietypowe zamówienia. To właśnie w „Śrubiarni” powstał papieski krzyż, ustawiony w Żywcu na przyjazd bł. Jana Pawła II w 1995 roku, który dziś stoi na Małym Grojcu.

« 1 »