Dokładnie w 80. rocznicę katastrofy samolotu RWD-6, którym lecieli Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura - 11 września - bielszczanie spotkali się przy dedykowanym im pomniku.
- Był rok 1932. Lecieli na spotkanie braci lotniczej w Pradze. Kiedy przelatywali nad Cierlickiem, na Zaolziu, rozpętała się burza. Ich lekki samolot stracił skrzydło. Zginęli na miejscu - opowiada Barbara Bielicka z Klubu Seniorów Lotnictwa Aeroklubu Bielsko-Bialskiego. - Wydarzenie to było tym bardziej bolesne, że niewiele wcześniej - 28 sierpnia zwyciężyli w Międzynarodowych Zawodach Samolotów Turystycznych Challenge 1932 w Berlinie. Franciszek Żwirko pilotował nowoczesny samolot sportowy RWD-6, nazwany tak od nazwisk inżynierów – konstruktorów Rogalski, Wigura, Drzewiecki.
Stanisław Wigura był mechanikiem. W zawodach polska załoga pokonała m.in. faworyzowane załogi francuskie i niemieckie. Wtedy Polska odradzała swoją pozycję na mapie Europy - ten sukces bardzo podbudował morale całego społeczeństwa. A katastrofa z 11 września, do głębi poruszyła cały kraj... Na pamiątkę tamtego sukcesu, 28 sierpnia jest Świętem Lotnictwa Polskiego. Dziś chcemy uroczyście przypomnieć te postaci w tym szczególnym miejscu - na Placu Żwirki i Wigury, przy pomniku dedykowanym ich pamięci. Cieszę się, że jest z nami młodzież - uczniowie klasy o specjalności lotniczej z Zespołu Szkół Technicznych i Handlowych im. Franciszka Kępki w Bielsku-Białej. Środowisko tej szkoły wiernie popularyzuje chlubne tradycje polskiego lotnictwa. Większość chłopaków ma już licencje pilotów m.in. szybowcowych.
- Jesteśmy pasjonatami lotnictwa - podobnie jak Żwirko i Wigura - choć do ich klasy jeszcze nam daleko - mówi Piotr Karasiński, jeden z uczniów szkoły, który wyznaje, że bycie pilotem liniowym i konstruktorem, to jego plan minimum. - Każdy z nas ma plany i marzenia, żeby osiągnąć przynajmniej to, co oni. Są symbolami i wzorami dla nas. Myślę, że bardzo ważne jest, aby jak najwięcej ludzi w naszym wieku chciało poznać ich historię, wiedzieć kim byli, jak znaczący był ich sukces dla Polski i poruszająca tragedia ich śmierci.
W sobotę 8 września Piotr pojechał do czeskiego Cierlicka na uroczystości upamiętniające katastrofę, które zorganizowali mieszkający tam Polacy. - Tam się dowiedziałem dużo więcej na ich temat - podkreśla. - Dotknąłem miejsca, doświadczyłem żywej historii.
Obok seniorów lotnictwa i chłopaków z bielskiego technikum, przy pomniku nie zabrakło też harcerzy i harcerzy-seniorów z koła lotniczego. - Także byłam na tej niezwykłej uroczystości w Cierlicku - opowiada Felicja Konior, harcerka z Mesznej, urodzona w 1934 roku. - Pamiętam jak rodzice już mnie, małemu dziecku, bardzo często przypominali o bohaterach, którzy wtedy rozsławili nasz naród. Potem, kiedy jeździłam do pracy, do Bielska, zawsze zwracałam uwagę na ten pomnik i plac.
- Ze mną było podobnie - droga do szkoły, to zawsze była droga przez Plac Żwirki i Wigury - wspomina Joanna Szkoda-Stwora. - Ta nazwa utrwaliła się w mojej pamięci, ale lepiej historię lotników poznałam później. Rozsławili polskie skrzydła i przedwojenną technikę lotniczą. Czasem się zastanawiam co by było, gdyby doczekali późniejszych czasów... Czy walczyliby o Anglię, czy zostali zamęczeni przez hitlerowców jako wybitni Polacy...? Bielsko ma swój epizod w tej historii - pociąg, który wiózł ciała tragicznie zmarłych lotników (zostali pochowani na warszawskich Powązkach) zatrzymał się tutaj, bo zatrzymywał się we wszystkich ważniejszych miastach. Widziałam w Cierliku fotografię przypominającą o tym fakcie.
11 września 2012 r. uczestnicy spotkania, seniorzy lotnictwa, przedstawiciele parlamentu i władz miasta złożyli kwiaty pod pomnikiem lotników. Tutaj także Leszek Matuszek, prezes Aeroklubu Bielsko-Bialskiego, przypomniał wszystkim ich postaci oraz wagę ich sukcesu dla polskiego lotnictwa.