Nasi „galacticos”

Urszula Rogólska

|

Gość Bielsko-Żywiecki 09/2024

publikacja 29.02.2024 00:00

– Tata jednego z ministrantów kiedyś mi powiedział: „Nie wiem, jak to robicie, bo mój syn, chłopcy z sąsiedztwa, jeżdżą z klubami na różne turnieje, ale kiedy w parafii ksiądz mówi, że ogłosili terminarz Bosko Cup, wasz turniej staje się dla chłopaków priorytetowy” – opowiada ks. Marcin Pomper.

Sędziowie wprowadzają grających niczym na największych światowych widowiskach. Sędziowie wprowadzają grających niczym na największych światowych widowiskach.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Styczeń 2009 r. Ks. Marcin Pomper jest wikarym w Brennej. Niebawem w szkole na Bukowej ma się rozpocząć Tydzień z Panem Bogiem, a w jego ramach – mecz ministrantów parafii św. Jana Chrzciciela z sąsiadami z parafii św. Jana Sarkandra w Górkach Wielkich. – Kilka dni wcześniej dopadła mnie infekcja, na którą nic nie pomagało – wspomina ks. Marcin. – Nie było mowy, żebym leżał. Poprosiłem o jakiś szybki, trzydniowy antybiotyk. W trzecim dniu ferii, 28 stycznia – mecz. W niewielkiej sali gimnastycznej ponad dwustu kibiców – dzieciaki, młodzież, ich rodzice. Fantastyczna atmosfera. Zaczyna się. Długo utrzymuje się bezbramkowy remis. Mówię, że wejdę na minutę – kontynuuje ksiądz. I po chwili zdobywa pierwszą bramkę. Szybko posypały się kolejne. Chłopcy z Brennej wygrali 5 do 2, zdobywając pierwsze mistrzostwo Bosko Cup.

15 lat

Z jednego meczu zrodził się turniej Bosko Cup, który świętuje 15-lecie. Dziś uczestniczą w nim drużyny liturgicznej służby ołtarza z całej diecezji, w trzech kategoriach: ministrantów, lektorów młodszych i lektorów starszych. Nad organizacją czuwa razem z ks. Marcinem sztab wolontariuszy, związanych ze Stowarzyszeniem Persette, powołanym przez nich z myślą o popularyzowaniu sportu i aktywnej rekreacji w duchu św. Jana Bosko.

Sezon rozpoczyna w październiku turniej halowy. Finały, rozgrywane w okolicach dnia św. Jana Bosko – 31 stycznia, wyłaniają mistrza diecezji, a najlepszy zespół reprezentuje nas na majowych mistrzostwach Polski.

Drugą częścią sezonu są rozgrywki o drugi puchar – na boiskach trawiastych. Trzecią – zgrupowanie kadry. Około 15 chłopców jedzie na obóz piłkarski od 13 do 16 sierpnia. Na finał 16 sierpnia (dzień urodzin św. Jana Bosko) rozgrywają mecz z zaproszonym zespołem. W ubiegłym roku zagrali na stadionie miejskim w Bielsku-Białej z rówieśnikami z Ruchu Chorzów. Wygrali 5 do 2.

Czwarta część sezonu to mecz o superpuchar, rozgrywany na zakończenie wakacji. Jest spotkaniem mistrza halowego z mistrzem letniego turnieju. Sezon kończy się galą piłkarską w pierwszą niedzielę października.

Za nami tegoroczne halowe finały, które odbyły się w Zespole Szkół im. Armii Krajowej na bielskim os. Beskidzkim – 27 i 28 stycznia w dwóch pierwszych kategoriach i 17 lutego w trzeciej, dla najstarszych. Wśród ministrantów najlepsi byli chłopcy z Rzyk, Jawiszowic, Jaworza i Strumienia. Wśród lektorów młodszych – zawodnicy z Obszarów, Rzyk, Grojca i Pietrzykowic, a w grupie lektorów starszych: piłkarze z Jawiszowic – os. Brzeszcze, Rajczy, Pietrzykowic i Straconki.

Kogo można by ograć

O takim turnieju ks. Marcin marzył od dziecka. W Jaworzu, razem z kolegami z sąsiedztwa, tworzyli dwie piłkarskie drużyny. Kiedy do sanatorium w Jaworzu i oazowego ośrodka rekolekcyjnego przyjeżdżali ich rówieśnicy, skrzykiwali się i zapraszali ich na boisko. – Szukaliśmy kogo można by ograć. Mecze graliśmy w sobotnie wieczory. Czuliśmy się jak gwiazdy, bo wtedy też były rozgrywane mecze ligowe – kontynuuje ks. Pomper. – W ciągu roku mecze ministrantów odbywały się doraźnie. Brakowało nam turnieju ministranckiego z prawdziwego zdarzenia – mówi ks. Marcin.

Kiedy wpadł na pomysł Bosko Cup, postanowił, że tu będą jasne reguły. Ta organizacja przyciągała za każdym razem coraz liczniej drużyny z całej diecezji.

Patronem turnieju jest św. Jan Bosko. – W pracy magisterskiej pisałem o agresji pseudokibiców oraz metodach wychowawczych i przeciwdziałaniu temu zjawisku. I najlepszą metodą według mnie było, i jest, wychowanie przez sport, które proponował św. Jan Bosko. Tę moją pracę przełożyłem w całości na życie kapłańskie. – Oczywiście nie możemy się zatrzymać na samym sporcie. On ma nas doprowadzić do świętości. Każdemu sezonowi turnieju towarzyszy wybrana myśl ks. Bosko. Turniej rozpoczyna i kończy wspólna modlitwa z prośbą o jego wstawiennictwo – mówi inicjator Bosko Cup.

To był kosmos

– Chcemy, żeby to było święto dla tych chłopców – dodaje ks. Marcin.

Przyciąga ich oprawa zawodów, będąca trochę kopią finałów europejskiej piłki. Są podniosła muzyka, hymn, uroczyste wejście w szpalerze, profesjonalni sędziowie – w tym gronie wierni od lat: Zbigniew Rakus, Dawid Rakus, Wojciech Dudziak i Krystian Żydek – są puchary, medale, wyróżnienia dla najlepszych. Każda drużyna ma swoje koszulki z nadrukiem nazwy parafii, logo. W hali jest miejsce na zdjęcia drużynowe na specjalnej ściance, jest sklepik z gadżetami turniejowymi i… ruchoma ramka, w której kibice oraz zawodnicy mogli robić sobie zdjęcia indywidualne.

Jest i grupa protokolantów, którzy skrzętnie notują boiskowe statystyki. Są kamerzyści, fotografowie, a także ci, którzy wrzucają relacje i zdjęcia na stronę internetową i Facebook. Nad zdrowiem graczy czuwają wolontariusze Maltańskiej Służby Medycznej z Bielska-Białej.

15-lecie to też okazja do sportowych podsumowań. – Pierwsze skojarzenie to Rajcza. Nasi „galacticos” zdobyli sześć tytułów mistrzowskich, a łącznie najważniejszych pucharów mają aż dwanaście. Mecze Rajczy to był kosmos – uśmiecha się ks. Marcin. – Kiedy teraz król strzelców zdobywa siedem, dziewięć, dziesięć bramek, to mówimy z zachwytem „wow”. A taki Tomek Franusik strzelał ich osiemnaście. Rajcza miała drużynę prawdziwych pereł: braci Mikołaja i Tomasza Franusików oraz Krzysztofa i Daniela Iwanków. Był i Łukasz Worek. Chodził do szóstej klasy, kiedy Franusikowie uczęszczali do gimnazjum. Potem został kapitanem.

Ksiądz Marcin wspomina też wyjątkowy w trzecim sezonie Cisiec – chłopcy zdobyli wszystkie puchary: halowy, letni i superpuchar. – Mieli wtedy Miłosza Węglarza i Mateusza Motykę, który przeprowadził akcję uznaną z najlepszą aż do tegorocznego turnieju. W tym roku „zdetronizowała” ją akcja Antoniego Beera z drużyny lektorów młodszych z Rzyk – opowiada ks. Marcin. – Przypominam sobie również niesamowite Pogórze, które próbowało zatrzymać „galaktyczną” Rajczę w 2015 r. i za każdym razem musieli schodzić z boiska pokonani. Wspominam mocno rywalizację na linii: Cisiec – Sól.

„Galacticos”

Rajcza zdobyła pięć razy pod rząd puchar halowy i superpuchar. Na trawie mieli pecha, bo często letnie finały odbywały się w tym czasie, kiedy Rekord, gdzie grali Iwankowie i Franusikowie, wyjeżdżał na turnieje do Włoch. W 2015 przyjechali i zdobyli trzy puchary. Także wtedy Rajcza reprezentowała naszą diecezję na turnieju ogólnopolskim, a Tomek Franusik zdobył tam tytuł najlepszego zawodnika. Z kolei jego brat, Mikołaj, jest liderem strzelców naszych statystyk wszech czasów – strzelił 63 bramki.

– Legenda tamtej Rajczy jest wciąż żywa. Ciągle słyszę: „A czy my bylibyśmy w stanie wygrać z »galaktyczną Rajczą«?”. I na razie trzeba powiedzieć, że… nie. To nie tylko kwestia tego, że najlepsi grali w klubach. To kwestia talentu. Taki szóstoklasista Daniel Iwanek grał dwa razy lepiej niż zawodnicy z trzeciej gimnazjum. Krzysztof Iwanek do dziś jest uważany za najlepszego bramkarza w historii turnieju. Jest piłkarzem futsalu w Rekordzie, który jest mistrzem Polski; grał w reprezentacji Polski i w mistrzostwach Europy – jako bramkarz – strzelił bramkę.

W gronie uczestników Bosko Cup nie brakuje chłopaków, którzy rozwijali swoją pasję w klubach różnych lig Polski. Autorytetem jest dla nich Adrian Sikora – piłkarz reprezentacji Polski, zdobywca pucharów z drużyną Dyskobolii Grodzisk Wlkp. oraz zawodnik Realu Murcia i TS Podbeskidzie. Teraz jest trenerem reprezentacji Bosko Cup. A że sam był ministrantem, wie, że gra na boisku i postawa poza nim, muszą współgrać. To dzięki niemu na 15-lecie turnieju z lektorami młodszymi zagrały gwiazdy TS Podbeskidzie. Choć chłopcy przegrali, zawodowcy musieli się nieźle wysilić, by ich pokonać.

Tyle dobra

Turnieju nie udałoby się przygotować bez wolontariuszy. Są ci widoczni, i ci działający za kulisami. Najbardziej rozpoznawalny głos rozgrywek finałowych należy do komentatorki Iwony Łuniewskiej. – Ksiądz Marcin na naszym pikniku szkolno-parafialnym w Kętach zaproponował mi współpracę. Zawsze czekam na te rozgrywki. I choć nie jestem już specjalnym miłośnikiem piłki nożnej, to akurat mecze tego turnieju oglądam z wielką przyjemnością. To widowiska na najwyższym poziomie sportowym i kulturalnym. Za każdym razem widzę, ile potu chłopcy zostawiają na boisku i jak się do siebie odnoszą. Tu nie ma chamstwa i bezczelności.

Prawą ręką ks. Marcina jest Paulina Marek z Heczanarowic, zajmująca się koordynacją zawodów. Nad protokołami czuwają: Wiktoria Ryłko i Klaudia Włoch z Jaworza, Izabela Habdas z Cięciny, z aparatami i kamerami biegają: Małgosia Kuderska z Jawiszowic, Konrad Cieślar z Brennej, Kacper Tlałka i Damian Radoń z Bielska-Białej oraz Jan Goryl z Jaworza.

– Nigdy nie szkoda nam czasu, który tu spędzamy – mówi Paulina – Tu jest tyle dobra, pozytywnej energii, wzajemnej życzliwości, sympatii, chęci pomocy, że każdy z nas przychodzi z wielką przyjemnością.

Klaudia, która jest tu od pierwszych turniejów, dodaje: – Patrzymy na grę i zachowanie tych chłopców, potem śledzimy, jak się rozwijają sportowo i wtedy widzimy, że to ma sens. Po kilku latach tworzymy już naprawdę wielką rodzinkę, która chce ze sobą przebywać.

– Poznałam księdza na pielgrzymce na Jasną Górę, włączyłam się w działalność Persette, aż w końcu i w organizację turnieju – mówi Iza. – I dziś tu jestem razem z moimi dwiema córkami. Chce się tu być – dla dobrej atmosfery, dla tych młodych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.